Do Tihany, uroczej miejscowości nad Balatonem, turyści ściągają jak pszczoły do lawendy. A tą właśnie pachnie cały półwysep. To niewiarygodne, że te fioletowe kwiaty mają tak wielu fanów. Nie jestem w ich kręgu, ale w Tihany uległam na moment temu zachwytowi. Przepiękne sklepiki w prowansalskim stylu, w bielonych kredensach kryją wszystko, do czego da się lawendę wykorzystać : lemoniadę, ciasteczka, mydełka... Zamroczeni chyba tą wszechogarniającą wonią, skusiliśmy się nawet na lody lawendowe (tak w ramach eksperymentu). No i niestety... czułam się tak, jakbym lizała kulkę na mole...
~ ~
Może lavendula nie skradła mego serca, ale zauroczyło mnie, jak Węgrzy potrafią tworzyć szyldy sklepowe, tablice informacyjne, czy też zwykłe tabliczki numeryczne na domach! Te fonty! Oryginalne i dizajnerskie. Dlaczego na polskich ulicach się nie da??? U nas króluje jedna i ta sama czcionka, najlepiej w kolorze czerwonym na żółtym tle! Typo-polo, kicz i tragedia! A wystarczy sięgnąć nie tak daleko wstecz. Szyldy i neony polskie sprzed kilkudziesięciu lat urzekają do dzisiaj swoją wyjątkowością. Ale to pewnie temat na innego posta...
Dla zainteresowanych i wrażliwych na urodę polskich ulic:
Przepiekne zdjecia :-) Ja lawende lubie bardzo, ale nie za jej zapach tylko za wyglad.. :p Dlatego tez, na lody lawendowe bym sie na pewno nie skusila.. wlasnie obawialabym sie tego czego Ty doswiadczylas :p :p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :-D
Odwiedziłaś piękne miejsce przepojone kolorem fioletowym ( od lawendy ) i upajającym zapachem . Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńkula na mole mnie b.rozbawiła;-) zdjęcia ekstra kto by pomyślał że tam tak pięknie ;-) fanka lawendy;-)
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam za zapachem lawendy. Ale bukiety lawendy wyglądają cudownie i cały ten sklepik;)
OdpowiedzUsuńJa lawendę po prostu uwielbiam i dlatego u mnie gości w bardzo dużej ilości...zdjęcia piekne i tabliczki również.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i miłego dnia.
Może wrócą jeszcze piękne szyldy i tabliczki. U nas często nie liczą się fonty i gust, tylko... przepisy :)
OdpowiedzUsuńCoż za spokojny lewandowy klimat, jest na czym zawiesić oko.
OdpowiedzUsuńDobrego weekendu życze.
Magiczne i bardzo urokliwe miejsce!
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce.Lawendę uwielbiam, ale na lody to chyba bym się nie skusiła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam : )
Hehhheheh... kulka na mole:D:D:D Mnie urzekają lawendowe łany, zapach już trochę mniej;) Jakość szyldów marna ale za to ilość... ;) A widziałaś Karolino szyld z dawnego motelu Krak w Forum Przestrzenie? Wygląda świetnie! Ponoć była niezła walka o to komu uda się kupić:)
OdpowiedzUsuńhhihi..ale powiem Ci że uwielbiam lawendę..cudnie..
OdpowiedzUsuńach jak ta Lawenda pięknie wygląda :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Piękne kadry. Pachnące i letnie. Po raz 3. jestem w tym uroczym miasteczku :-)))
OdpowiedzUsuńŚciskamy mocno,mocno! Do szybkiego, kochani :-)
PS A ciepłe drożdżowe jedliscie w gospodzie?
Gdzieś przegapiliśmy tą gospodę... Chyba musimy tam znów wrócić;)))
UsuńBuziaki ogromne i do szybkiego!!!
piękne zdjęcia, piękne miejsca :)
OdpowiedzUsuńahh i ten klimat :)
Cudowne zdjęcia :) Lawendę lubię za jej wygląd i zapach, dopiero niedawno spróbowałam jak smakuje w mieszance herbaty earl grey z lawendą. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńhttp://leniuszkowo.blogspot.com/
Ja jestem zakochana w lawendzie, olejek lawendowy dodaję do każdego odkurzania:) Zdjęcia śliczne:) pozdrawiam cieplutko aga
OdpowiedzUsuńKarolina lawenda to coś dla mnie! Całą ciąże towarzyszył mi jej zapach (nadmienię ,że jedyny który nie powodowała mdłości)...co do tabliczek...to rzeczywiście temat na długi post ;)))
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam lawendę, jako dodatek do konfitur, miód z lawendy jest super na przeziębienie i cukier lawendowy do herbaty -rewelacja. Lody też mi smakują, więc pozwolę sobie z Tobą nie zgodzić w tej kwestii :) Wszystko zależy, jak się je robi i ile lawendy dodaje, trzeba znaleźć ten doskonały balans smaku - i to cała filozofia smacznych lodów , czy potraw.
OdpowiedzUsuńUrlop widzę że był wspaniały i się udał, zdjęcia piękne i klimatyczne. Mój urlop jeszcze przede mną, więc na tą samą myśł się cieszę
Ściskam An
Wiesz An masz rację co do balansu. Te lody były przearomatyzowane. Nawet malina z miętą była niezjadliwa...
UsuńMiłego urlopu zatem moje Droga!
to musiała być bardzo urokliwa miejscowość, nie sądziłam ze nad Balatonem takie lawendowe pola można spotkać
OdpowiedzUsuń