










Pierwszy wiosenny weekend w Chatce tego roku zaliczony. Kąty odkurzone, pościel przewietrzona, zmiany poczynione. Widzicie, co się zmieniło? Oczywiście trudno jej nie zauważyć. Jest monstrualnie duża - nasza nowa komoda. Kupiliśmy ją w zeszłą niedzielę na targu staroci w Krakowie. Podchodziliśmy do niej 3 razy i za każdym razem stwierdzaliśmy - za duża. Zrezygnowaliśmy z zakupu i poszliśmy na pyszny obiad do Zazie Bistro. W drodze powrotnej przechodzimy przez pusty już plac, na którym pozostały tylko gołębie i stosy śmieci i ... "nasza" komoda zapakowana na przyczepkę. Gero szybko stwierdza, a co zaszkodzi się zapytać, czy nie sprzeda taniej i bardzo miły Czech godzi się opuścić cenę. Więc była nam pisana! Teraz stoi sobie dumnie w izbie i jest piękna! Każdy ma teraz swoją szufladę i pakuje do niej swój weekendowy ekwipunek.
A na zewnątrz? Krokusy ścielą się dywanem w ogródku i serwują ucztę pszczołom. W moim cudnym wiaderku (również starociowy łup) zasadziłam, a jakże co innego jak nie bratki. Czuję się usatysfakcjonowana po minionym weekendzie. A Wam jak minął wolny czas?