Trendy są najniewierniejszą z żon! Jeszcze niedawno kwitła bezgraniczna miłość pod szyldem shabby chic. Malowałyśmy wszystko na biało i przecierały. Nic nie mogło być spod igły, idealne. Im bardziej po przejściach, tym piękniejsze! Teraz shabby się znudziło, "przestarzało"(jeśli oczywiście może jeszcze bardziej;), a na scenę wszedł ten dystyngowany, wymuskany, pachnący "czystością" MINIMALIZM! Oczyszczamy się z toksyn, wyzbywamy przedmiotów, które nas tłamszą. Wyznajemy zasadę im mniej tym lepiej. Może potrzebujemy oddechu?
Pamiętam, gdy dwa lata temu remontowaliśmy kuchnię. Dużo "przydasiów" wyniosłam wtedy na strych. Było czysto i klarownie. Moja przyjaciółka śmiała się wtedy ze mnie mówiąc "Zobaczymy na jak długo" ;) I miała rację! To była dla mnie biała kartka do zarysowania, której nie zawahałam się szybko zapełnić i to szczelnie!!!
Nie, nie jestem minimalistką! Uwielbiam otaczać się przedmiotami. Zawsze tak miałam w mniejszym lub większym stopniu. Luka, pustka, biała ściana nie są dla mnie. Ja muszę je czymś zapełnić i to już! I nie są to drogie przedmioty sygnowane znanym nazwiskiem lub z logiem "modnej" marki. Ja lubię przedmioty vintage, no logo, które przemawiają do mojej wrażliwości, w obecności których czuję się dobrze, ot tak po prostu!
Nie oznacza to, że nie cenię współczesnego dizajnu i nowoczesnej architektury. Zdaję sobie sprawę, że ciągłe nurzanie się przeszłości potrafi uwsteczniać. Popatrzmy nie tylko na nasze wnętrza, ale również na to, co wyrasta za naszymi oknami. Na widok szklanego, futurystycznego domu wzdrygamy się i mówimy, że to maszkara, nie pasująca do otaczającego krajobrazu, ale... Powstaje zatem pytanie : "Gdzie jest miejsce dla nowych, młodych, kreatywnych twórców?" Nie chcemy ich projektów na Starówkach, w szczerych polach, wśród blokowisk... Bo nie pasują? Abstrakcja przeciwko architekturze tradycyjnej, nowoczesny dizajn przeciwko spuściźnie przodków. Odwieczna walka nowego ze starym.
A Wam co w duszy gra? Kochacie stare przedmioty i nie wahacie się ich przytargać do domu, choć miejsca na nie już dawno nie ma, czy też potrzebujecie przestrzeni i wolicie mniej a lepiej/drożej/dizajnersko? Jestem bardzo ciekawa Waszych przemyśleń!
Pięknie, naprawdę pięknie urządzony pokój. Kocham stare przedmioty. Chciałabym, żeby wszystkie te meble stały u mnie w pokoju, żeby wyglądał dosłownie tak samo.
OdpowiedzUsuńZakochałam się w tym pomieszczeniu!
Karolinko od zawsze jestem wielką fanką Twojego domu zwłaszcza kuchni,bo na jej punkcie mam bzika ale pokój również mnie zachwyca:). I kocham starocie, nie wszystkie oczywiście ale w moim domu nie ma miejsca na nowe wymuskane i eleganckie rzeczy. Najważniejsze jednak dla mnie jest to aby otaczały mnie rzeczy, wśród których czuję się dobrze, bo nie mam zbyt dużo miejsca w mojej przestrzeni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię cieplutko, wesołych świąt
Ja też zdecydowanie nie jestem minimalistką. Choć ostatnio przy przeprowadzce pozbyłam się mnóstwa rzeczy, to jednak w zupełnie nowoczesnym i minimalistycznym wnętrzu źle bym się czuła. I lubię rzeczy "z duszą".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i Wesołych Świąt życzę :)
Hmm lubię otaczać się przedmiotami z duszą oraz tymi, które po prostu bardzo mi się podobają :) niestety do minimalizmu mi daleko, ale dobrze mi z tym! Dzięki temu czuję przytulność we wnętrzach, a nie surowośc i nowoczesność :) nawet nie czuję się dobrze w takich wnętrzach..
OdpowiedzUsuńLubię ładne przedmioty, ale nie lubię przesady. dlatego uwielbiam komody, tam chowam wszystkie skarby i na zmianę wyciągam to, na co mam akurat wystrojowy nastrój... Nie lubię bałaganu i może stąd mój minimalizm, bo mam wrażenie, że jak jest tych cudownych ozdób za dużo, to robi się chaos. Ale co do twojego wystroju, to bardzo mi się podoba. wiosną tak jest, że lubimy coś pozmieniać. U ciebie zmiana korzystna, na pewno czułabym się jak u siebie - wspaniale! Pozdrawiam K
OdpowiedzUsuńMinimalistką byłam do pewnego czasu... Wyobraziłam sobie, jak moje dzieci wracają myślami do swojego domu (pustego, minimalistycznego) i mi przeszło. Kiedy idę do rodziców (mam niedaleko), siadam, wyciągam jakąś książkę, która prawie w tym samym miejscu stoi nieprzerwanie od wielu lat lub inny przedmiot i wspomnienia wracają. A potem wracam do rzeczywistości :) Co do łączenia starego z nowym...w moim mieście wygląda to nieumiejętnie i szpetnie...Pozdrawiam jeszcze świątecznie.
OdpowiedzUsuńMokrego dyngusa ! Pozdrawiam jeszcze świątecznie - M.
OdpowiedzUsuńPięknie urządzone wnętrze,z wyczuciem smaku i gustowne!
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię starocie choć nie mam w tym stylu urządzonego mieszkania ;p
Pozdrawiam!
Uwielbiam starocia, ale lubię przestrzeń. Lubię też stare łączyć z nowym, prostym - wtedy taki przedmiot z duszą jest wg mnie bardziej wyeksponowany, nie ginie w natłoku przedmiotów. Gdy mam za dużo przedmiotów - duszę się. Dlatego lubię od czasu do czasu zrobić jakąś rewolucję w domu i "wietrzenie szaf" :)
OdpowiedzUsuńPięknie u Ciebie - zawsze mi się podoba :) umiesz znaleźć prawdziwe perełki i ładnie je pokazać :)
Wszystkiego dobrego na końcówkę Świąt :)
Ooo, to ja się podpisuję pod tym co napisała Elle;) Uwielbiam wszystko co stare i obśrupane ale lubię też nowe - chętnie łączę to razem ale zawsze musi to być proste i (jednak!!) w ograniczonej ilości. Od wielu lat bliska jest mi idea minimalizmu - w meblach, dodatkach, ubraniach i ogólnym gromadzeniu. To jest u mnie naturalne, nie wymuszone przez żadną modę;) Patrząc bardziej "architekturalnie", lubię niemal wszystko - architektura to mój i Cina konik, zapuszczamy się na stare podwórka i zapyziałe uliczki, podziwiamy stare drewniane chaty na równi z kamienicami i loftami, z przyjemnością szwędamy się po opuszczonych młynach i ruinach dworów by całkiem serio zachwycać się budynkami mega nowoczesnymi… Ot, taki bzik:):)
UsuńPS. Mimo, że nie lubię mieć "za dużo" to patrząc na Twoje wnętrza Karolino przygarnęłabym niemal wszystko:):) Mieszkasz pięknie!
Miotam się jak motyl w siatce! Wnętrzarsko oczywiscie :) Ja poznałam świat blogowy ....to był dekupaż, schabby chic, starocie, malowanie , przcieranie , trochę tkanin w stylu angielskim. Potem wyciszenie, lny , jasne barwy, naturalne dodatki. Nie było idealnie bo w "przedblogowym" świecie była raczej klasyka .Teraz ze zmianą miejsca do życia , zupełnie nowe wnętrze. Trzy kolory,raczej prosto choć nie ascetycznie. Style wymieszane bo tylko z jednym nie potrafię się zindentyfikować. Mieszanka wybuchowa tylko kolorystycznie trzymająca w ryzach cały ten misz-masz.
OdpowiedzUsuńPowrót do prowadzenia bloga to sprawdzian czy udało mi się to wszystko pogodzić!
Zapraszam do siebie grey-home.blogspot.com
Pozdrawiam Patti :)
Mam tak samo, raz pusto, raz z przepychem:) Wiadomo jak to z kobietami:) Pozdrawiam ciepło. Sylwia
OdpowiedzUsuńWidoki za oknem!
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam otaczać się przedmiotami. Odkąd mieszkamy w chacie po dziadkach z całą ich spuścizną, wyeksponowaliśmy wszystkie pozostałe po nich drobiazgi. Mają dla nas ogromną wartość emocjonalną i przy okazji zdobią starą chatę. Minimalizm jest ładny i bardzo funkcjonalny, ale jak dla mnie zbyt chłodny i bezduszny. Pozdrawiam świątecznie! :)
OdpowiedzUsuńW wielu komentarza widzę utożsamianie minimalizmu z nowoczesnym designem. A przecież minimalizm to pewien styl życia i myślenia, który zakłada posiadanie tylu rzeczy ile jest faktycznie potrzebnych. Osobiście nie lubię nowoczesnych wnętrz ale uwielbiam przestrzeń. Nie lubię nadmiaru przedmiotów, mebli, ozdób ale jeśli już są to wybieram starocie. Minimalistyczne wnętrze wcale nie musi być zimne i bezduszne.
OdpowiedzUsuńDo mnie lansowana ostatnio na blogach moda na minimalizm nie przemawia- wydaje mi się sztuczna, co rusz ktoś obwieszcza, że zamierza odtąd "oczyszczać przestrzeń" - i zapełnia ją nowymi gadżetami. I ta moda prowadzi do tego (tak ja to widzę), że zaglądasz do "livingroomu" (zasadniczo nie mam nic do używania angielskich słów,serio, ale dziwnie mi to brzmi w kontekście M2) piątej z kolei blogerki i zaczynasz się zastanawiać- na jakim blogu jestem? Oczywiście, każdy urządza własną przestrzeń według własnego gustu (lub jak mawia mój mąż- jego braku) , więc snuję sobie tylko luźne refleksje;) Sama minimalistką być nie potrafię- ani wnętrzarsko, ani w kontekście stanu posiadania- lubię piękne przedmioty "mieć" i tyle:)
OdpowiedzUsuńŚlicznie u Ciebie! Minimalizm zapewne jest wygodny, ale dla mnie zbyt sterylny. Ja uwielbiam móc zawiesić oko na przedmiotach, które mi się podobają, które tworzą atmosferę przytulności. Nie oznacza to jednak, że muszą stać na półkach wiecznie. Często zmieniam dekorację i daję "odpocząć " jednym, a wyciągam te, za którymi zatęskniłam:) Buziaki:)
OdpowiedzUsuńPiękne wnętrze :) Takie uwielbiam :) ja u siebie starocie, starocie :) pozdrawiam aga
OdpowiedzUsuńCoś mi na łączach zaskrzypiało gdy pisałam komentarz, wrzucam więc raz jeszcze bo nie wiem czy poszło;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszystko co stare i obśrupane ale lubię też nowe - chętnie łączę to razem ale zawsze musi to być proste i (jednak!!) w ograniczonej ilości. Od wielu lat bliska jest mi idea minimalizmu - w meblach, dodatkach, ubraniach i ogólnym gromadzeniu. To jest u mnie naturalne, nie wymuszone przez żadną modę;) Patrząc bardziej "architekturalnie", lubię niemal wszystko - architektura to mój i Cina konik, zapuszczamy się na stare podwórka i zapyziałe uliczki, podziwiamy stare drewniane chaty na równi z kamienicami i loftami, z przyjemnością szwędamy się po opuszczonych młynach i ruinach dworów by całkiem serio zachwycać się budynkami mega nowoczesnymi… Ot, taki bzik:):)
PS. Mimo, że nie lubię mieć "za dużo" to patrząc na Twoje wnętrza Karolino przygarnęłabym niemal wszystko:):) Mieszkasz pięknie!
O, jednak się zdublowało!;)
Usuńtez do minimalistek nie naleze ;) i choc czasami zaczyna mnie zbyt duza ilosc rzeczy przytłaczac.. to chowam i za jakis czas wyciagam z przyjemnoscia. Lubie wiele stylów .. ale co najwazniejsze lubie wnętrza z duszą i mogą byc to minialistyczne jaki bardzo "barokowo" wypełnione wnętrza :D a twoje jest stanwoczo z duszą :D
OdpowiedzUsuńZgadzam się ze wszystkim co napisałaś i bardzo mi się u Ciebie podoba:))) Lubię stare rzeczy, lubię rzeczy z duszą lubię dom który żyje...zapraszam do siebie, może też Ci się u mnie spodoba? http://takpoprostudom.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWszystko w Twoim stylu. Wiesz, że za to bardzo Cię doceniam i chwalę. Ponadto widok albumów na ławie sprawił, że poczułam duży przypływ ciepła. Tak jakbyś była tuż obok... Naprawdę!
OdpowiedzUsuńŚciskamy Was mocno :*
PS Widzę naleweczki ;-)
Masz wspaniałe i pięknie urzadzone mieszkanie - ja również nie jestem minimalistką - swoje mieszkanie urządzam według własnego pomysłu - rzeczy dekoracyjne zbierane latami podobają mi się do dzisiaj - dlaczego miałabym się ich pozbyć tylko dlatego, że nadszedł czas na inny styl - oczywiście, że niektóre rzeczy oddaję, bo się już znudziły i kupuję nowsze i na czasie - to wielka sztuka łączyć stare z nowoczesnym - podobają mi się mieszkania, które wyglądają inaczej, ciekawie, a nie jak przysłowiowy, segment "Kowalskiego" - pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńlubię stare przedmioty, ale miksuję je z prostymi, nowoczesnymi formami …
OdpowiedzUsuńi też od zawsze gromadzę nowe cudeńka, ale po to by zmieniać - coś chowam a coś nowego, świeżo upolowanego eksponuję …
muszę mieć zmienność, inaczej bym oszalała!
Ja uwielbiam coś przytachac ze śmietnika :-) mam nowoczesne rzeczy i stare. Mieszam je i uważam że świetnie się uzupełniają. Stara maszyna babci, manekin ze śmietnika obity lnem, nogi od biurka ze singerki, stary młynek też od babci,stare puszki, szpulki a obok meble z Ikea, włochaty dywan, kwiatki,różne dodatki i jest przytulnie. Lubię moje kochane graty bo mają duszę
OdpowiedzUsuńJa lubię we wszystkim umiar, harmonie i praktyczność :) nie lubię zbyt dużego natłoku dupereli, które tylko stoją i upiększają, a do niczego się nie przydają. W salonie lubię wyeksponować daną rzecz, lampę, minerał, staroć, obraz, ale także, żeby nie było zbyt "falbaniasto-kobieco", bo wtedy sama bym źle się czuła i udusiła bym się pod nawałem lukru. Musi panować w połowie pierwiastek żeński i męski, równowaga, wtedy jest ok. Lubię pobawic się też kolorem, w zależności od pory roku, np wiosna pastelowe dodatki (poduszki, obrus), na jesień kolory fioletu, rdzy, pomarańczy. W kolorach też lubię umiarkowanie, tzn jak kuchnię mam białą, to blat, krzesła i stół musi byc mahoniowy :) zbyt duża ilość bieli i kolorów białopodobnych- nie dla mnie, musi wystąpić konkretny kontrast do bieli.
OdpowiedzUsuńNie mogla bym mieszkac, gdzie są same starocie, albo nowoczesna wygładzona przestreń, musi być pół na pół- wiekowa komoda ze stylową porcelaną, a na przeciwko nowoczesna wygodna kanapa, to jest to :) W kuchni zupełnie co innego - kuchnia jest moja! :) pasuje do reszty, ale musi byc praktyczna 95%, natomiast 5% to upiększające dodatki, które tylko są, to mogę zaakceptować. Nie lubię zawalenia duperelkami w kuchni, to mi przeszkadza w gotowaniu i w samopoczuciu.
Pozdrawiam An
A co gdy się lubi i jedno i drugie :P ?
OdpowiedzUsuńpowiem szczerze,ze miałam wrażenie ,jakbym czytała o sobie....hihihihi...po każdym remoncie lubie te czysta ,nietknięte ściany...ale nie na długo......wszędzie muszę mieć swoje ukochane przedmioty...tak jak piszesz ,takie,które do mnie przemawiają:))) i to lubię.i to bardzo...i chyba już od zaranie swych dziecięcych dziejów...nowoczesność mnie męczy...jest bez ducha i sterylna
OdpowiedzUsuńNajważniejsze to mieć swój własny styl a nie podążać za czymś, w czymś nie czujemy się dobrze!
OdpowiedzUsuńOch jak pięknie sobie stworzyłaś swoją przestrzeń! Od pierwszej chwili mogłabym zamieszkać w takim klimacie, poduchy super, fotel bardzo mnie urzekł, widok z okna, zazdroszczę! A co do umiłowania do przedmiotów, cóż, ile nieraz sobie zadaję pytań : po co ci to, gdzie to postawisz, kiedy widzę kolejny cudo świecznik lub ramkę, też tak mam! Pozdrawiam Dora
OdpowiedzUsuńja też nie jestem minimalistką, ale w nowym mieszkanku planuję ograniczać dekorowanie oraz meblowanie, tak by nie było dużo do sprzątania, taka jestem wygodnicka :)
OdpowiedzUsuń