Jak zachęcić dzieci do wspólnego zwiedzania, do wspólnych przechadzek? Rzecz niełatwa! Najchętniej cały dzień spędziłyby na plaży i nie wychodząc z morza. Ale my dorośli chcemy coś więcej, coś zobaczyć, gdzieś się ruszyć. Najlepszym argumentem są przygody! I nam się udawało:) Podczas wypadu do wioski o szumnej nazwie KUNA spotkała nas śmieszna przygoda z psem. Ledwo wysiedliśmy z samochodu już mieliśmy towarzystwo. Oczywiście najpierw uderzył do mnie! Uderzył dosłownie, bo grzmotnął mnie kilka razy ogonem po udzie i zaprosił do wspólnego zwiedzania;) Noga w nogę za nami i zaczyna się zachowywać coraz dziwniej... Patrzymy, a on podnosi każdy kamień z ziemi i do pyska! W pewnej chwili wypuścił je wszystkie (a było ich 6-7 sztuk) i z powrotem sprawnie ładuje pomiędzy zęby... Dzieci szybko go ochrzciły - Kajtkiem Kamieniożernym! Wracamy do "domu" i nagle na środku drogi "spieszy" żółw... No nie - istny Zwierzyniec! Stajemy więc na poboczu i pakujemy żółwia do środka z myślą, że trzeba go przenieść do jego środowiska naturalnego;). Transportujemy żółwia nad morze i Mila woduje go powoli, ale ten nie wykazuje zainteresowania środowiskiem wodnym... No cóż, widocznie to lądowiec;) Nie minęło wiele czasu, a dzieci już się przywiązały do gadzinki. Nazwały go Stefan i zaczęły snuć plany, u kogo w pokoju zamieszka;) Okropna mama nie pozwoliła jednak zatrzymać żółwia... Był płacz i lament, ale na krótko na szczęście. Następny wypad znów został przywitany przez dzieci " Co znowu wycieczka"?! Ale argument, że może spotkamy jakiegoś zwierzaka, zadziałał!
P.S. Podczas naszych wypadów żaden zwierzak nie ucierpiał, a były wśród niech kozy, owce i osioł no i krabik...
Piękne zdjęcia.A ten żółw to nie był przypadkiem czyjś?hihi.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie, raczej nie... Tym bardziej, że później w jakimś folderze informacyjnym, widziałam tego żółwia, że niby to jego naturalne środowisko...
UsuńSuper pomysł i najważniejsze że się sprawdza , ciężko dzieciaki wyciągnąć z wody wiem coś na ten temat ;))
OdpowiedzUsuńUściski balerinka
Wrażeń i wspomnień jest później co niemiara, tylko zmotywować młodzież trzeba;)
UsuńOsioł, powiadasz? :)) no to dzieciaki miały zabawę
OdpowiedzUsuńi aaa i aaa, tak nas pożegnał;))))
OdpowiedzUsuńFajne przygody ! Tak to już jest, że w towarzystwie dzieci - pewne niby zwyczajne wydarzenia stają się nagle niezwykłe, nabierają trochę innego charakteru i wtedy pies to nie tylko zwykły pies, ale np. specjalny wysłannik - anioł stróż. Fajna zabawa i dobra motywacja ! Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńO tak, dzieci to zdecydowanie stworzenia wodne!:):) U nas oprócz zapowiedzi przygody sprawdzają się także lody i ciekawe kamienie bo chłopcy od dobrych dwóch lat zbierają co ciekawsze okazy;):) Zdjęcia piękne Karolino, takie lubię bardzo! Ściskam:):)
OdpowiedzUsuńEch! Nasze to już zupełnie chodzą własnymi ścieżkami a o wspólnym zwiedzaniu w tym roku,to nie było mowy.Tym bardziej,że ostatnie dwa lata wcześniej każde z nich osobno było w tym samym miejscu.I pomysły na przygody też już nie zdziałały by wiele :P
OdpowiedzUsuńHm, mój mały jeszcze tego nie zrozumie, ale warto wiedzieć na przyszłość :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhttp://robiewdomu.blogspot.com/