3 września 2012

Warszawa - część 2. Sztuka ulicy


Warto trochę się rozejrzeć i poszukać oryginalnych napisów "WARSZAWA"



Przemierzając na rowerach ulice Warszawy mieliśmy okazję  przyjrzeć się zjawisku "street artu" w szerszej perspektywie.  Na tego typu sztukę natknęliśmy się już będąc w Londynie. Największe wrażenie zrobiły na nas wtedy banksy, prace legendarnego artysty graffiti  Robina Banksy. Do moich ulubionych należy graffiti przedstawiające młode pokolenie oddające hołd konsumpcji. Powiewająca jak chorągiew reklamówka dyskontu TESCO mówi wszystko! (KLIK)
Warszawscy młodzi artyści uliczni też mają coś do powiedzenia. Niestety często ich prace ocierały się o wandalizm i niszczenie mienia publicznego, przez co były zamalowywane, lub zalepiane.  Dopiero świetna inicjatywa, przekształcenia filarów mostu Łazienkowskiego w plenerową galerię umożliwiła nam, odbiorcom dotarcie do tego typu sztuki. A wracając jeszcze do Banksa, to niesamowite jest to, że stosowana przez niego technika szablonu, była wykorzystywana przez Warszawiaków w czasie okupacji niemieckiej (znak kotwicy - Polski Walczącej). 
"Prawdziwa sztuka", to nie tylko ta za murami galerii, ale i ta będąca głosem młodych artystów. 

"Sztuka to wielkie ucho i wielkie oko świata: słyszy i widzi - i ma zawstydzić, drażnić, budzić sumienie"
                                                                                                                                       Joseph Conrad








Murale pod mostem Łazienkowskim. Rondo Sedlaczaka
Moje ulubione zdjęcie:) Musiałam szybko się do niego zbierać;) W tle widoczna jest reklama usług serwisowych, chyba agd.

Dodane 21-12-2012
"Graffiti nie jest najniższą formą sztuki. Chociaż wymaga skradania się w nocy i okłamywania mamy. Jest tak naprawdę najbardziej uczciwą formą: sztuki, do tego ogólnie dostępną. Nie ma w niej hipokryzji ani nadęcia, jest wystawiana na najlepszych ścianach w mieście, nikogo nie zrazi cena: biletu.
Nigdy zresztą nie było lepszego miejsca dla sztuki niż ściana.
Ludzie którzy rządzą naszymi miastami, nie rozumieją graffiti, bo uważają, że nic nie ma prawa istnieć, jeżeli nie przynosi zysku. Jednak jeśli: jedyne, co cenisz, to pieniądze, wtedy twoja opinia jest gówno warta.
Powiadają że graffiti straszy ludzi i jest oznaką upadku społeczeństwa, ale graffiti jest niebezpieczne tylko dla trzech typów obywateli.
Tymi, którzy naprawdę oszpecają nasze ulice, są firmy bazgrające swoje gigantyczne slogany na budynkach i autobusach, starając się wywołać w nas: uczucie że jesteśmy kompletnie do niczego, dopóki nie kupimy tego co nam oferują. Uważają że mamy prawo krzyczeć nam w twarz z każdego dostępnego: kawałka przestrzeni, ale my nie mamy prawa im odpowiedzieć.
No cóż, to oni rozpoczęli tę wojnę, a ściana to tylko narzędzie tej walki, możliwość wyboru, szansa by im oddać."
                                                                                                                 [Banksy]

13 komentarzy:

  1. Ależ foty.Malowanie filarów wiaduktów to super pomysł. We Wrocławiu też go wykorzystano i dzięki temu można zobaczyć również i tam świetne prace.

    OdpowiedzUsuń
  2. świetna sprawa ;) piękne zdjęcia, nie pojadę tam ale chociaż pooglądam ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniale sa te warszawskie murale!

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne zdjecia :)
    pozdrawiam
    AG

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałam dodać to samo co Jowi:P

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja mam mieszane uczucia. Nie lubię garaffiti. Nawet na Twoich zdjęciach widać pomalowane budynki mieszkalne. Osobiście wątpliwa to przyjemność wchodzić do klatki schodowej umazanej jakimiś malowankami. Nawet jesli ktoś uważa, że to sztuka... Jednocześnie dobrze, że miasto daje możliwość wyżyć się twórczo i udostępnia jakieś powierzchnie. Bo przecież i tak coś by zostało pomalowane ... więc lepiej żeby pod kontrolą.
    Niestety, będąc teraz we Francji zauważyłam, że miasteczka różnią się od polskich miast własnie brakiem graffiti. Aż mnie to zastanowiło. Nie twierdzę, że wielkich miastach typu Paryż- tam niestety dużo tego, zwłaszcza w pewnych dzielnicach... natomiast małe miasteczka wyglądają czysto bez bazgrołów typu: j(piii)ć i tu dowolny klub piłkarski, żużlowy... ch...k... ech...

    Reaguję na ten temat bardzo emocjonalnie, ponieważ człowiek musi kupę kasy wydać na elewację, a tu jakiś gnojek maźnie rysunek i policja jeszcze stwierdzi, że za mała szkodliwość... no sorry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem Agnieszko o czym piszesz, ponieważ sama mieszkam w kamienicy i nie raz coś zostało na niej nabazgrane. Nie podpisałam wszystkich zdjęć, dlatego Twoje skojarzenie, że to budynki mieszkalne są pomalowane. Większość ze zdjęć została zrobiona na pewnym praskim podwórku, gdzie mieściło się centrum artystyczne, miejsce performerów. A murale na bokach kamienic lubię i to bardzo i jeśli mam wybierać wymuskane miasta z odpicowaną starówką(np. polski Zamość), to uciekam od nich z daleka. Inną sprawą są oczywiście wulgarne "graffiti" kibiców, którym do street artu daleko.

      Dziękuję bardzo za Twoją opinię i wizytę.
      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  7. Uwielbiam takie uliczne twórczości :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny post :) uwielbiam graffiti bo mam z nim trochę do czynienia na codzień. Wiadomo, że wandalizm to nie graffiti więc trzeba to rozdzielić. A widzieliście film o Banksym ? w zasadzie dotyka on bardziej street artu i jak dla mnie jest świetny. Pozdrawiam kolorowo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapytam męża o tytuł bo ja nie mam głowy do tytułów :/ i dam znać :D

      Usuń
    2. nie dało mi to spokoju więc dopadłam męża telefonicznie na wieczornej zmianie w pracy ;p film ma tytuł " Wyjście przez sklep z pamiątkami " no i w sumie jest o gościu (niezły świr ;p), który bardzo chciał poznać Banksego i pokazuje street art ... zresztą sama zobacz i oceń :D pozdro

      Usuń
  9. Super zdjęcia! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń