8 stycznia 2009

Imbir imbir



Uwielbiam to kłącze. Ta karłowata roślina urzekła mnie swoim wyglądem, smakiem i właściwościami . Wygląda jak narośl na nosie jakiegoś gnoma, co dodaje jej dodatkowo bajkowy charakter. Imbir, choć znany od 3000 tysięcy lat, w Polsce jest bardzo niedoceniany. W rodzimej kuchni występuje w wersji sproszkowanej i dodaje smaku flakom, pasztetom z zająca i piernikowi. Ale dopiero świeży odkrywa przed nami swój cudowny, lekko cytrynowy aromat i delikatnie palący i gorzkawy smak. Nie sposób wyliczyć wszystkich właściwości imbiru. W mojej kuchni sprawdził się jako przyprawa do ryb, ryżu i jajecznicy po indyjsku (ta ostatnia jest specjalnością mojego męża). Gdy zima za oknem, dobrze dorzucić do herbaty kawałek kandyzowanego kłącza i zdwojony efekt rozgrzewający gotowy.


Jakiś czas temu sporządziłam sobie taki kandyzowany imbirek. Oto przepis:

- kłącze imbiru
- ok. 1/2 szkl. cukru
- 1 szkl. wody
- cukier puder do obtoczenia

Imbir obrać, pokroić w kostkę i zalać zimną wodą(tej nie uwzględniłam wyżej;)). Moczyć kilka godzin często zmieniając wodę. Przygotować roztwór cukrowy z 1/2 szkl. cukru i szklanki wody. Gotować na małym ogniu, aż kłącze pokryje się lśniącym syropem. Wyłożyć na papier do pieczenia, posypać obficie cukrem pudrem i piec w piekarniku (ok. 70 C). Co pewien czas poruszać, aby suszył się równomiernie. Nie podaję czasu. gdyż to trzeba kontrolować. Gotowy imbir przełożyć do szczelnego słoika. Nie ma potrzeby przechowywania w lodówce. Nie wylewajcie syropu pozostałego po kandyzowaniu, tylko przelejcie do buteleczki i dodatek do ciast, deserów i herbaty gotowy.



Mojego imbiru ubyło, ponieważ obdarowałam nim moją ciężarną przyjaciółkę. A jak wiadomo cudo to świetnie się sprawdza przy łagodzeniu porannych mdłości.
Nie mogę pominąć bardzo istotnej cechy imbiru, takiej prawie na czasie, że :
IMBIR TO AFRODYZJAK!!!
Kochajcie imbir i kochajcie się dzięki niemu! I tym optymistycznym akcentem kończę mój wywód.

8 komentarzy:

  1. Imbir to jest to! tez go uwielbiam. Dzięki za przepis na kandyzowany. Właśnie miałam szukać takowego :D
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję za przepis :))
    lubię do herbatki - ale do tej pory dodawałam "minimalny" kawałek świeżego :)) kandyzowany brzmi niezwykle apetycznie :)))

    i piękne etykietki :)) masa solna jest jednak uniwersalna :)))
    pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, apetyczny post! Przy okazji na pewno kupie imbir i skorzystam z przepisu, slinka mi nań pociekła:)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja nie lubię :( w śladowej ilości jeszcze ujdzie. Ale moje gusta kulinarne zmieniają się, bo teraz jestem fanką gałki muszkatołowej.
    Więc kto wie, może dojrzeję do imbiru? ;))

    Za to zdjęcia cudownie...I przecudnej urody etykietki, i buteleczka, i serwetka.

    OdpowiedzUsuń
  5. I ja za przepis dziękuję:)Fajne "imbirowe' etykietki:)
    Muszę jutro nadrobić zaległości w czytaniu Twojego bloga:)))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem szczerze, że ja się jeszcze nei porwałam na zrobienie kandyzowanego imbiru - zawsze kupuje w greckim sklepiku. Lubie kandyzowany imbir jako przegryzkę do herbaty :) a do herbaty wrzucam kawałeczek świeżego imbiru, nie kandyzowanego, też daje fajny smak :)

    "etykietka" - superaśna :)

    OdpowiedzUsuń
  7. wyróżniłam Twój blog, szczegóły u mnie

    Pozdr An
    http://chatkawogrodzie.blox.pl/html

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie jestem fanką imbiru może dlatego, że aż tak jej nie znam... Bardzo fajne buteleczki i słoiczek.
    Pozdrawiam
    Kasia

    OdpowiedzUsuń