












Ten weekend obfitował w miłe wydarzenia. Urodzinowe przyjęcie przeniosłam na sobotę i niestety nie odbyło się w terenie z racji brzydkiej pogody, ale i tak było pysznie:) Skonsumowaliśmy pyszny tort cherry (muszę go dla Was sfotografować, bo jest nie tylko smaczny ale i ładny wizualnie). I co najważniejsze były śliczne kwiaty i prezent od Gero - bransoletka MOSCHINO. Jestem nią zachwycona! Jest idealnie w moim g u ś c i e! Serca są bardziej czerwone niż na zdjęciu i o to chodzi!
Druga bardzo miła sprawa, to kredens. Wyglądał tak i tak, ale to już przeszłość! Miejsce docelowe? Oczywiście cukierenka. Stoi w miejscu dziecinnego regału. Dzisiaj nie pokażę Wam go jeszcze w pełnej krasie, ponieważ nie jest zapełniony i świeci pustkami, ale kilka fragmentów widać. Na jednym ze zdjęć widać miejsce pod galeryjkę. Będzie ona powstawać fazami, bo na razie to dla mnie za dużo...
I jeszcze jedna słodka niespodzianka mnie spotkała. W dzień urodzin przyszła do mnie niespodzianka od Paulinki. Prześliczna ściereczka w muffinki będzie oprawiona i zawiśnie w jednej z pustych ram. I cudowne serduszko, które już ma miejsce na gałce kredensu. Dziękuję jeszcze raz Kochana!!!