Gdy zobaczyłam te piłki lekarskie, nie mogłam wobec nich przejść obojętnie! Oczyma wyobraźni już je umiejscowiłam w salonie i na nic zdały się argumenty, że nie ma na nie już miejsca;). Służą nam jako pufy. Ponadto skłoniły mnie do małej psychoanalizy własnej osoby. Rzut piłką lekarską w przód i w tył, obok biegów, skoku w dal, skoków przez kozła, był jedną z tych dyscyplin w szkole, w których byłam dobra. Natomiast wszelkie gry zespołowe, wymagające współpracy w grupie, rywalizacji, bliskiego kontaktu cielesnego, nie czułam... Po prostu jestem SOLISTKĄ! Lubię działać we własnym rytmie. Pytanie o ulubiony sport jest podobno jednym z najczęściej zadawanych pytań, podczas przesłuchań o pracę. Pewnie dlatego nie miałam "szczęścia" do pracy na etacie. Blisko 10 lat prowadziłam własną firmę i w tej wodzie dobrze pływałam. I to wcale nie znaczy, ze nie lubię ludzi. Lubię, ale nie łatwo się zaprzyjaźniam. Mam jedną przyjaciółkę od blisko 30 lat i ona zawsze była lepsza ode mnie w rzucie piłką lekarską;)))
Natomiast w ATELIER znów coś się dzieje. Powstał pan Fred, jako towarzysz pani Tusi,bo przecież we dwoje raźniej iść przez życie!
I we dwoje (zdjęcie dodane później)
świetny pomysl z piłkami!!!!!!!! nie wiem,gdzie TY te rzeczy wynajdujesz :)
OdpowiedzUsuńMartu czasem wystarczy się rozglądnąć;)))
UsuńŚciskam!
Świetny pomysł, pasują doskonale i na dodatek jak się okazuje są funkcjonalne.
OdpowiedzUsuńA tworki urocze.)))
Sprawdzą się pewnie przy gościach, tych bardziej oswojonych oczywiście;)))
Usuńpiłki lekarskie pamietam :) oj był kłopot z ich rzuceniem i nie ważne czy w przód czy w tył :)
OdpowiedzUsuńczytajac Twojego posta przytaknęłam sobie do tego tekstu, jest jakby o mnie, też nie bardzo się zaprzyjaźniam , lubie ludzi ale tez bardziej lubię siebie i swoje towarzystwo. Znajomych wokół mnie dużo, przyjaciel jeden :)
W życiu sprawdza się zasada mniej znaczy więcej, ale u mnie w domu (jeśli chodzi o graty) jest na odwrót;)))
UsuńŚwietne piłki. Fajny pomysł.
OdpowiedzUsuńJa byłam dobra w rzucie piłką lekarską :)
Fred super :)
O widzisz, to podobnie jak ja:)
UsuńBardzo oryginalny pomysł.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na krótką lekcje o basnji czyli kotopsach :)
Dziękuję za zaproszenie!
UsuńNo nie wierzę!! ale ekstra!!
OdpowiedzUsuńA swoją drogą, kocham to krzesło!!! superowe..
Uwierz moja Droga, uwierz;)))
UsuńA krzesło to też nabytek śmieciowy:)
już uwierzyłam ufff...
UsuńA krzesło cóż, dobry wybór! ;)
Piłki świetne same w sobie i dodatkowo w tej roli! ... moim ulubionym sportem było w czasach szkolnych strzelanie z karabinka i miałam nawet w tej dyscyplinie spore osiagnięcia :))) - aż się boję myśleć, co by na to powiedział psychoanalityk...
OdpowiedzUsuńO cela to ja nie mam... nawet w rzutki strzelam poza tarczę;)
UsuńCo do psychoanalizy, to pewnie potrafisz dobrze wczuć się w swoje wnętrze i skupić na rzeczach istotnych, nie rozmieniając się na drobne...
Ojeju moj maz kochany zwariowal by na punkcie tych vintagowych pilek lekarskich, silownie tez mamy tak vintagowo urzadzana kochana llooko ale tu te pily sa straaasznie drogie! Gratuluje wspanialej zdobyczy! oj a w rzucie wszelakimi przedmiotami tez zawsze bylam slaba, te moje chude lapki sie nie nadawaly;-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSyl ja chcę koniecznie zobaczyć tą siłownię!!! Kiedyś chciałam kupić dla Gero stare hantle, ale przegapiłam aukcję i później plułam sobie w brodę!
UsuńFajnie, że masz w Bryanie przyjaciela, to wielki Skarb!
Ściskam!
Ah ja tez ciezko sie zaprzyjazniam, jestem solistka jesli chodzi o 3cich a moim naj naj naj przyjacielem jest moj maz, mimo to bardzo luuubie ludzi, takze w pracy ale prywatnie tez raczej sama sobie + Bryan:-))) Takze nie jestes jedyna:-)
OdpowiedzUsuńmnie się strasznie podoba Twoja lampa :), jakbyś miała jedną na zbyciu, to chętnie przygarnę :)
OdpowiedzUsuńa indywidualiści tak maja, że wolą solo na własny rachunek :)
Fred super :)
Jo ta lampa jest zrobiona ze starego statywu geodezyjnego:)
UsuńDziękuję!
Przypomniałaś mi skok przez kozła, hehe. Jestem okularnicą i do skoku przez kozła zdejmowałam okulary żeby się nie potłukły. Wyobrażasz sobie mój bieg i skok na oślep? :))
OdpowiedzUsuńParanoja, prawda? Wiem, że "okularnicy" na wuefie mieli przechlapane... dobrze, że teraz są soczewki.
UsuńJa zawsze wolałam gry zespołowe...cóż,coś w tym jest,bo i teraz lubię pracę z ludźmi,choć nie zawsze bywa łatwa i przyjemna.
OdpowiedzUsuńPomysł na pufy z piłek lekarskich-genialny!Swoją drogą,czy w szkołach nadal się nią rzuca?
Fred przystojniak jakich mało,chyba będę musiała zamówić dla Naszej Tuśki takiego kawalera :)
Ściskam.
Paulinko zawsze możemy zrobić wymiankę:) A ciuszki dla Lenki wciąż czekają na wysłanie... Och, cała ja!
UsuńMyślę, że nadal się rzuca, ale pewnie są bardziej "współczesne":)
Buziaki wielkie!
te piłki są fantastyczne i bardzo, ale to bardzo przypominają mi te piłki z mojej podstawówki... ja w przeciwieństwie do Ciebie zawsze bałam się skoków przez konia i innych tego typów ćwiczeń:) ja właśnie zawsze była za grami zespołowymi.. ale właśnie dlatego świat jest piękny, bo ludzie są róźnorodni i wtedy jest ciekawiej:) wspaniały pomysł z tymi pufami
OdpowiedzUsuńściskam mocno
ania
Pięknie i mądrze to ujęłaś! Nic dodać nic ująć!
UsuńBuziaki!
coś w tym jest,bo ja też nie cierpiałam gier zespołowych :p
OdpowiedzUsuńniezły pomysł na pufy :p
a co to za cudne biureczko z blaszkami na drzwiczkach widze w tle:p
Kochana to stary nocny stolik z przyklejonymi na drzwiczkach tabliczkami emaliowanymi:)
UsuńMasz wyjątkową zdolnośc wyszukiwania rzeczy " brzydko- pięknych". Ja bym pewnie nie zwróciła na piłki uwagi ;-(, a do Twojego salonu pasują rewelacyjnie. Zazdroszę, oj zazdroszę tej umiejętności. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńFajnie, że doceniasz moje graciarstwo:) Miło mi:)
Usuńmasz niesamowitą wyobraźnię
OdpowiedzUsuńa co piłki lekarskiej - też lubiłam nią rzucać i mimo, że szło mi naprawdę dobrze, wolałam siatkówkę :)
Widzisz Ty jesteś widocznie "człowiek orkiestra":)
UsuńŚciskam mocno!
Pan Fred jest genialny! Elegant z niego :) ja piłek lekarskich nie uświadczyłam, ale świetnie je umiejscowiłaś w salonie :))) POZDR.!
OdpowiedzUsuńNie miałaś ich w szkole? Oj pewnie młodsze pokolenie jesteś;)))
UsuńPozdrawiam ciepło!
Żwawym krokiem idzie Fred do Tusi :)
OdpowiedzUsuńPomysł z piłkami rewelacja. Gry zespołowe u mnie też raczej odpadają...
Dziękuję i pozdrawiam!
UsuńDziękuję!
OdpowiedzUsuńA ja z wf - u migałam się jak mogłam, a po 4 klasie ze względu na "krótkowzroczność" hihihi miałam już zupełny spokój... i teraz zastanawiam się gdzie pasuję? do zespołu czy solo? w dobie promowanej aktywności fizycznej należę do grona tych, którzy zdecydowanie wolą posiedzieć na ławce... co oczywiście nie zmienia faktu, iż piłki lekarskie zawsze lubiłam, bo były tak cudnie popękane i powycierane od paluchów dosłownie jak te Twoje ;)- bosskie są na maksa, mega wypas Ci się trafił ;)... będę się rozglądać za taką małą "do ręki" pamiętam, że takie tez były- jak dorwę to sprezentuję Ci do kompletu ;) ściskam gorąco! ;)
OdpowiedzUsuńO Matko!!! nie skomentowałam królika, który jest jeszcze bardziej mega bosski!!! no jak mogłam!!! ;/... ale już się poprawiam ;) oczywiście królik cudny ;) jak i poprzedni rzecz jasna ;).... buziaki ;)
UsuńU nas nikt się nie wymigał z gimnastyki. W podstawówce ciągle jeździliśmy na zawody, chciał, czy nie chciał! A na ławeczce też lubię siedzieć, nie koniecznie tej rezerwowej;)))
UsuńDziękuję za pochwały w imieniu królika i Twoją spontaniczną propozycję:)
Ściskam mocno!
Oj, nie przepadałam za piłka lekarską w szkole...
OdpowiedzUsuńA króliś rewelacyjny. Gdzie można zdobyć wykrój na mailega?
Wykrój dzięki uprzejmości blogowej koleżanki:)
UsuńA będziesz tak uprzejma i pomożesz mi go zdobyć?
UsuńJak widać na zdjęciu są bardzo usiądliwe te "piłeczki":)))
OdpowiedzUsuńW szkole też na nich siadaliśmy, a pani od wuefu nas ciągle za to ganiła;)
UsuńKrólik jest super... ale obok tych piłek też nie przeszłabym obojętnie... świetne jako pufy!!!
OdpowiedzUsuńDlatego nie przeszłabyś,ponieważ też czujesz czaczę;)
Usuńświe-tny-po-mysł! :)
OdpowiedzUsuńA dziękuję,dziękuję:)
UsuńSuper pomysl z tymi pilkami lekarskimi, no naprawde...:)
OdpowiedzUsuńWiesz, czasem lepiej miec jednego sprawdzonego przyjaciela niz cala gromadke "niby" znajomych :)
pozdrawiam:)
Masz 100% racji!
UsuńPiłki lekarskie :) Ciekawe czy moje dzieci będą wiedziały co to takiego :)
OdpowiedzUsuńTiaa, prawdziwe archiwum X;)
Usuńhe,he niezły piłkarz z tego Freda,nawet w muszce i koszuli!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
a.
Bo toż pan trener lub sponsor;)))
UsuńPiłki jak pufy? extra pomysł:) tylko gdzie wyhaczyłaś takie piłki... ;)
OdpowiedzUsuńHa przyczaiłam i są;)))
UsuńPozdrawiam Cię!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo świetny pomysl miałaś z tymi piłkami, ja pamietam takie ze swojej podstawówki i z technikum. Lubiłam nimi rzucać i nawet nieżle mi to wychodzilo mimo że jestem malutka i łapki mam krótkie. Dobra byłam w skoku w dal i na 60m, zaś już też dłuższe dystanse to porażka.
OdpowiedzUsuńJa w pracy wolę solo, mimo że mam ciągły kontakt z ludźmi to jednak wymaga ona sporo skupienia nad analizami. Zaś prywatnie twarzystwo innych bardzo lubię.
Pan Fred taki dostojny :)
pozdrawiam ciepło
Mili dokładnie mam tak samo! 158 cm... i na krótki dystans byłam ok, a na 700m lub kilometr płuca wypruwałam. Widzisz te nasz krótkie rączki coś jednak potrafią;)))
UsuńA ja zobacz, od zawsze myślałam,że jesteś znacznie wyższa :)Wobec tego mam 2 cm mniej od Ciebie.
UsuńJuż kiedyś słyszałam, że małe jest słodkie i dużo może :)
buziaki z Podlasia
w zasadzie mogłabym się podpisać pod tym postem :)
OdpowiedzUsuńa piłki w nowej roli wyglądają rewelacyjnie :)
Jednak ta psychoanaliza nie taka zła, prawda?;)
UsuńPiękna para :) Fajny pomysł z piłkami, ja też wolałam raczej i nadal wolę pracować sama, choć na etacie... dobrze że mam samodzielne stanowisko ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Czyli tak jak lubisz podejrzewam? Pozdrawiam ciepło!
UsuńPiłki lekarskie w salonie - ciekawie:)
OdpowiedzUsuńMam podobną szafkę nocną na strychu...czeka na lepsze czasy:P
Co do sportów ja nie byłam dobra w żadnej dyscyplinie...niestety:(
Ciekawa jestem, jak odmienisz swoją szafkę. Moja ma swój "naturalny urok osobisty";)))
UsuńPiłki niekniecznie, ale Fred SUUUper!!! Krzesło też !
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Fred i krzesło przypadły Ci do gustu:)
UsuńPozdrawiam!
Przypomniał mi się mój pierwszy rzut piłką lekarską w Liceum...zaraz za piłką, poleciałam ja i potłukłam sobie"szklanki", wszyscy ryczeli ze śmiechu oprócz Pana od WF-u, powiedział, że jestem za lekka (45kg);))
OdpowiedzUsuńJulio ja też wtedy ważyłam malutko, ale zryw miałam;))) A Twoja historia prześmieszna! Pozdrawiam Cię!
UsuńOj pamiętam te piłki z podstawówki!!!ja jednak wolałam gry zespołowe, np piłke ręczną..i w dwa ognie graliśmy.....
OdpowiedzUsuńW ręczną to jeszcze, chociaż nogę skręciłam gdy w nią grałam (kupiłam za małe adidasy i przy strzale na bramkę noga mi umknęła...)
UsuńBuziaki!
pokazujesz, ze wszystko moze byc ozdoba ;)
OdpowiedzUsuńa te pilki pamietam ;p ale mi slabo z nimi szlo hehe
Tak punkt widzenia zależy , od punktu siedzenia;)
UsuńCiepło pozdrawiam Cię!
A ja uwielbiam pracę w grupie i z zespołem. Podpisuję się pod zasadą, ze dobra grupa działa wg zasady 1+1=3 i daje niesamowitą energię.
OdpowiedzUsuńCo do psychoanalizy jest gratulacje, to bardzo celne uwagi i spostrzeżenia. Tylko o tym, ze jesteś indywidualistką i solistką widac było już po kilkunastu postach. A jakim jestes znakiem zodiaku?
Pozdrawiam,
Karola, przepraszam, chyba jakaś niedospana jestem, bo mi poplątany komentarz wyszedł, mam nadzieję, ze rozumiesz o co mi chodzi.
OdpowiedzUsuńAniu wszystko świetnie "zobrazowałaś" w komentarzu;)i podziwiam ludzi, którzy w grupie prężnie działają. My nawet z mężem wspólnie nie możemy pracować, bo każde chce forsować swoje pomysła;))) A jestem spod znaku Bliźniąt, jak i mój mąż;) Także nie łatwa ze mnie sztuka...
UsuńŚciskam!
OOOOO, to nic dziwnego, że nie możecie razem pracować, jak dwa bliźnięta to jest was czwórka!
UsuńHa ha Aniu tak TAKA czwórka to już tłok;)))
UsuńPiłki są świetne! Gdzie ty takie dostałaś? Moje córeczki na pewno ucieszyłyby się na teką ozdobę w pokoju. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPiłki prawie znalazły mnie:) Witaj u mnie:)
Usuńhhha nieźle się przeanalizowałyście :) coś w tym jest wydaje mi się, można na pewno szukać powiązań z upodobaniem do sportów i swoim charakterkiem :) i mi ciężko z etatem :) piłką lubiłam rzucać, a jestem jeszcze niższa od Ciebie :) ludzi lubię ale w takim samym stopniu lubię swoją samotność :) za to piłki w salonie ? czemu nie! co do zamawianych balerinek to jeszce się odezwę ale oststni czas jest szalony i nie było kiedy , pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńCzyli jest ziarenko prawdy w tej małej psychoanalizie:) Na balerinki mamy czas:) Pozdrawiam ciepło!
UsuńJesteś genialna!!! Fantastyczny pomysł, masz niesamowita zdolnośc bardzo dobrze, że ją pielęgnujesz:D
OdpowiedzUsuńA królik z mucha skradł moje serducho i zasmuciłam się, że ma już partnerkę;)
Pozdrawiam
Oj tyle ciepłych słów - dziękuję! Rozbawiłaś mnie ostatnim zdaniem;)))
UsuńCiekawy pomysł! Własnie zaczęłam wspominać lekcje w-f, rzut piłką akurat lubiłam i skoki przez kozła :-)
OdpowiedzUsuńZające razem wyglądają jak zakochana para :-)
Pozdrawiam cieplutko!
Iwono lekcje wuefu dobrze wspominam tylko z podstawówki, bo w ogólniaku tylko kosz i piłka nożna, tak dobrze przeczytałaś... nożna!
UsuńLlooka przybiegłam Cię ucałować z okazji Dnia Dziecka:)
OdpowiedzUsuńI wiesz co.......wymiatasz tymi zdjęciami i aranżacjami!
Buziaki dla Milusiów i dla Was:)
Z wielką radością przyjmuję całuski i je odwzajemniam:) Dziękuję!!!!
UsuńBaaaardzo efektowne te piłki , masz pomysła:), króliki słodkie, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPomysł sam się zrodził na ich widok. Pozdrawiam!
UsuńHa!!!! No genialne, piłki lekarskie jako pufy :))))) Zające urocze, straszliwie je lubię :))
OdpowiedzUsuńUściski :)
Ja tez lubię te szaraczki:) Ściskam mocno Alizee!
UsuńA ja nigdy nie umiałam rzucić tą piłką ,ona ciężka ja lekka . To była moja zmora ,a dzisiaj chętnie usiadłabym na takiej . Gratuluję pomysłu a trusie śliczne Pozdrawiam Ewa
OdpowiedzUsuńTo leciałaś za nią jednym słowem?;) Pozdrawiam ciepło!
UsuńAleż ja lubię te Twoje niekonwencjonalne pomysły!
OdpowiedzUsuńWiesz chodziłam do 100 letniej podstawówki, gdzie mieliśmy pełno zabytkowych eksponatów, podwójne drzwi do klas i pamiętne podesty pod tablicami. Sala gimnastyczna to osobna historia...rzucać do tej pory nie potrafię , ale nieźle skakałam przez płotki ;)
W tej psychoanalizie można odkryć małą prawdę o sobie.
Chodź do życia tak samo jak samotności, potrzebuje ludzi.
to w pracy lubię być sobie sterem i żeglarzem.
ZABAWKI CUDNE !!!
Kamilo moja podstawówka to były klasztor żeński z podwórcem w środku i balkonami w podkowę. Bardzo lubiłam ten budynek. Niestety podstawówkę przenieśli, a tam jest teraz wyższa szkoła zarządzania, brrr!
UsuńŚciskam Cię mocno!
Piłki rewelacyjne! Całkiem zapomniałam o ich istnieniu ;)
OdpowiedzUsuńTaka mała podróż w czasie:) Pozdrawiam!
UsuńOryginalnie x 2.Po pierwsze pufy z piłek lekarskich, fajny pomysł, a po drugie ciekawie wykorzystane flakoniki lekarskie. Przyjemnie byc zaskoczonym tym jak można wykorzystać na inne sposoby różne przedmioty. Dziś właśnie miałam tą przyjemność.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę Jowi, że moje niekonwencjonalne pomysły Ci się podobają:)))
UsuńBuziaki!
Pan Fred rewelacja!Zresztą wszystko co tworzysz:)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o rzut piłką lekarską:)...to nie byłam w tym dobra i nie lubiłam nią rzucać:) Njlepiej wychodziły mi biegi na długie dystanse oraz właśnie gry zespołowe:) Natomiast jeśli chodzi o życie codzienne i pracę to jestem również solistką:)
Pozdrawiam i czekam na nowości z zielonej chatki...
Czyli moja teoria na Tobie się nie sprawdziła;)))
UsuńA w chatce w weekend mieliśmy gości, także nie fociłam nic, ale niedługo coś wrzucę. Ściskam Cię!
dla mnie w podstawówce wf to był horror, od biegania na czas po gry zespołowe. Piłki lekarskie lubiłam :) a te Twoje pufy są genialnie wyciuchane :)
OdpowiedzUsuńTo wyciuchanie mnie najbardziej w nich ujęło;)))
OdpowiedzUsuńBuziaki!
Witam.
OdpowiedzUsuńJa niestety mam przykre doświadczenie z piłka lekarską, przez nią złamałam na WF-ie obie ręce naraz.
Jednak u Ciebie jako pufy stanowczo lepiej wyglądają i super pasują do wnętrza.
Pozdrawiam
Iz
Fantastyczny pomysł, świetnie pasowałyby do mojego wnętrza, jestem ciekawa czy są wygodne do siedzenia dla dorosłej osoby.
OdpowiedzUsuńPiłki lekarskie we wnętrzu, po prostu rewelacja. Chyba pomysł skopiują wielkie dizajnerki i zaczniemy je oglądać w magazynach wnętrzarskich. Ja też byłam dobra w rzucie piłką lekarską! Przypomniałaś mi fajne czasy...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
marta