17 czerwca 2011

Nie święci garnki lepią



Nie święci garnki lepią? Znacie to powiedzenie? Wiecie co oznacza? Jestem ciekawa... W komórce znalazłam naczynia kamionkowe z Fabryki Naczyń Kamionkowych w Bochni. Pewnie je znacie, ponieważ swego czasu były bardzo popularne makutry, misy, dzbanki, i garnki wykonane z brązowo szkliwionej kamionki. Niestety po przemianach fabryka przestała istnieć. Pamiętam ją bardzo dobrze. Wiele mam moich koleżanek w niej pracowało i w wielu domach można było spotkać dzbanuszki z białej kamionki zdobione metodą stempelkową. Sama posiadam kilka, jak i donice (pisałam o nich TUTAJ).
Znalazłam na stronie naszego Muzeum ciekawy druk reklamujący wyroby bocheńskie - "Czy można zapobiec zapaleniu ślepej kiszki?" Jak się okazuje można, trzeba tylko pilnie śledzić aukcje na allegro i w try migi zaopatrzyć się w kamionkowe naczynie.

A dzisiaj do Zielonej Chatki przyjechał catering - zupa ogórkowa:). Tą metodę przewozu zupy samochodem podpowiedział mi mój tata. Zawiązać ściereczką przez uszy i pokrywkę, a nic nie ma prawa się wydostać. Sprawdzony sposób!


Pomalowałam orzechową ławeczkę na biało oczywiście. Docelowo stoi w ganku, ale wynoszona jest za każdym razem, gdy ucztujemy przed chatką.


Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję za tyle ciepłych słów pod adresem mojej kuchni:)
Miłego końca tygodnia dla Wszystkich!!!
llooka

31 komentarzy:

  1. No tak, po tym jako blogowa Ola, ostrzega w swoich poradach przed teflonem, trzeba przeżucić się na kamionkę ;)
    Wystawa garnków iście w wiejskim stylu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku jak tak sielsko!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    zazdroszczę Ci tego miejsca... hmmm...
    Używam w domu kamiennych naczyń, ale o tym, że zapobiegają "zapaleniu ślepej kiszki" to nie słyszałam :)

    pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zupa ogórkowa...właśnie uświadomiłam sobie,że dawno jej nie robiłam.Czas to nadrobić :)

    Sielsko u Was,na takiej ławeczce można zapomnieć o Bożym świecie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Garnki i ławeczkę są cudne. Strasznie mi się podobają :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No i narobiłaś mi smaka na zupę ogórkową!
    Fajnie wyglądają te garnki na płocie, no i ławeczka śliczna.

    OdpowiedzUsuń
  7. az się chce do Ciebie pojechać i to wszystko pooglądać
    u mnie tez się tak przewoziło garnki z zawartoscią ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. ta Twoja chatka jest jakaś zaczarowana, wciąż coś nowego wyciągasz z kapelusza :) a ławeczka jest urocza :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cuuuuuuuudna ta Twoja chatka na wsi. Niestety mojej nie dalo sie uratowac:( Korniki przedrazyly ja na wskros, nawet jednej beleczki nie moglismy wykorzystac. Naczynia kamionkowe bardzo przydatne i bardzo "wiejskie" Pasuja jak ulal. Mnie tez kilka zostalo ze starych czasow.
    Pozdrawiam sielsko :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten sposób przenoszenia zupy też rozpowszechnia u nas mój tata :)

    Nie zdążyłam pod poprzednim postem, to teraz się załapię - kuchnia wspaniała! Ma uroczy klimat i jest tak ciepła, że czuje się to aż przez ekran komputera :)

    OdpowiedzUsuń
  11. zajrzałam też do poprzedniego posta, o "kuchnia" jaka piękna, delikatna kuchnia! Chciałam mieć białą, ale zbieg okoliczności sprawił inaczej.
    Co do kamionkowych garów, to bardzo je lubię. Mam parę brązowych naczyń. Ostatnio nawet ogłosiłam znajomym, że chętnie niepotrzebne przygarnę. Jeden już dostałam. Zbieram je dokładnie w takim celu jak na zdjęciu.Będą zdobić płotek w ogródku.

    OdpowiedzUsuń
  12. Narobiłaś mi smaka na zupę. :) A o sposobie zawinięcia garnka nie słyszałam, naprawdę nic się nie wylewa, nawet przy wybojach?

    OdpowiedzUsuń
  13. super wiejski klimat z tymi gliniakami, moja babcia trzymała w nich smalec i śmietanę ;)) na kwaśną jak mówiła, podbierałyśmy z siostrami ją na chleb, posypywałyśmy cukrem i w nogi :)) i na płocie też wisiały, ech, wspaniałe czasy. Powiem Ci, że ta bluzeczka wygląda dość.... obiecująco wisząc sobie o tak ;))))
    ławeczka miód takoż jak i tamte krzesła które już pokazywałaś, tez jadę na wieś jutro, aż mnie paluszki swędzą do zdjęć oby tylko jakaś pogoda była

    serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
  14. SAMA TEZ UWIELBIA TE GARKI...W JEDNYM KISZE OGÓRKI...PAMIETAM GO JESZCZE Z DZIECIŃSTWA...I TAKI OBŁY OD KWASU KAMIEŃ DO PRZYCISKANIA TALERZYKA.....PIĘKNE ZDJĘCIA-POZDRAWIAM:)

    OdpowiedzUsuń
  15. U mnie w takim garnuszku przewiązanym ścierką pyzy podróżują ;)
    Kamiennych mis używam i dzbanków też. Gotowanie odpada z tej prostej przyczyny że mam kuchenkę indukcyjną na której jedynie emaliowane się sprawdzają :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Och, znam doskonale tę ceramikę. Kupowałam niegdyś jej sporo. Mam jeszcze kilka egzemplarzy flaczarek, garnków, misek, makutrę, formę do babki. Szkoda, że fabryka przestała istnieć. To były piękne wyroby.

    Uroczo w Waszej chatce, ech... mnie by się nie udało przewieźć w taki sposób zupy. Ja nawet jak wlewam do termosu to w jakiś dziwny sposób wycieka (ale kupiłam sobie coś takiego co składa się z 3 naczyń ułożonych piętrowo i spinanych uchwytem może to będzie dobre).

    Ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwielbiam takie naczynia! A ławeczka i cała reszta śliczna! Pozdrawiam i smacznego.

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam i ja takie kamionkowe cuda,moja mama miała ich dość sporo babcia też.Paluchem wyciągałam resztki kremów ucieranych w makutrze ((:

    Ławeczka przeurocza,Takie chatki moim zdaniem są magiczne1

    Pozdrawiam ciepło
    Pat

    OdpowiedzUsuń
  19. Kamionkowych naczyń używam do dziś ! Pisałam kiedyś na moim blogu o glinianej makutrze w której mój dziadek ucierał masę na swojego słynnego torta! Z miksera taka nie wyjdzie;)
    Kamionki mają to do siebie że są i praktyczne i dekoracyjne! Lubię je za ich masywność i prostotę !
    Kilka glinianych naczyń można znaleźć u mnie w sklepie. Wkrótce też pojawią się gliniane naczynia wyrabiane przez artystę ceramika jak np podgrzewacze do grzanego wina :)
    Ja zazwyczaj przewożę zupę w słojach, pomysł równie praktyczny ale mniej urokliwy.
    ławeczka - cudna !
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Pierwsze zdjęcie to żywcem wyjęte z "samych swoich":)

    OdpowiedzUsuń
  21. uwielbiam zdjęcia z chatki:) pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  22. LLooka czy Ty w tym domku mieszkasz czy to taka letnia rezydencja ??
    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  23. ślepa kiszka, uśmiałam się. Pamięta jak Babcia krzyczała, jak zakradaliśmy się z kuzynami do kuchni, NIE WOLNO jeść gorącego ciasta bo dostaniecie ataku ślepej kiszki.

    OdpowiedzUsuń
  24. Cudowne zdjecia i piekne miejsce.Od czasu kiedy mojej przyjaciolce padly 3 papugi od oparow z teflonowej patelni przezucilam sie na zeliwne i gliniane naczynia,pozatym maja swoj urok,serdecnie pozdrawiam i zapraszam na candy u mnie!

    OdpowiedzUsuń
  25. Takiego sposobu nie znałam, ale warto wypróbować:) sielsko u Ciebie bardzo:) aż by się chciało uciec z miasta i na wieś pojechać:)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  26. Przecudne gary!!! uwielbiam takie a makutrę sama posiadam.
    Ławeczka urokliwa tak jaki i wszystko inne tam u Ciebie w zielonej chatce :) metoda na zupę przednia :)
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  27. Ale zajefana ta Wasza chatka!!!I gary boskie, no i w ogóle ślicznie;pozdrawiam, Bea

    OdpowiedzUsuń
  28. Och Karol ::))

    Cudnie u Cię.Kuchnia wysmakowana.Fajnie ze pokazalas zdiecia-inspirujace beda dla wielu.

    Mimo iz mam dom do Waszej chatki zeby nie powiedziec ineczej tez wzdycham.Jest klimatycznie i bedzie jeszcze piekniej znajac Twoje poczynania.
    Ławeczka urokliwa nabrała zycia i pieknie sie wpasowała w klimat i otoczenie.
    Transport ogórasowej jest mi znany i kiedys z takowego korzystalam.Nie mam juz takich naczyn..Musialam zmienic na te do indukcji bo wszystko w domy na prad.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  29. Właśnie zastanawiałam się nad naczyniami kamionkowymi jakie mam, a mam dwa. Wygrzebałam je na balkonie, gdy przeprowadziłam się do męża, a garnki to spadem bo babci męża. Też z Bochni o ile dobrze doczytałam i takiego kształtu jak te z płotu (te głębsze). Świetna ulotka reklamowa ;)tylko mam wrażenie na mój zdrowy rozum, że ok. kisiłam w tych garnkach wychodzi genialne, przechowywałam robiony własnoręcznie smalec, może odważę się coś upiec w tym garnku, chociaż się boję, ale gotować? To chyba chodziło o piece prawda? Bo na kuchence gazowej to bardzo się okopcą (fakt łatwo to się zmywa). Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie święci garnki lepią- to np. Twój blog- nie trzeba być artysta fotografikiem, żeby tak fantastyczne zdjęcia wykonać i tak nastrojowe, Pięknie!

    OdpowiedzUsuń
  31. mmmm...ale tu.. ładnie
    będę zaglądać.
    pozdrawiam amelia

    OdpowiedzUsuń