6 września 2010

Czas leci... i zabawa znajdź różnicę;)


Powyższy OKTOBER, to taka niezamierzona prowokacja:) Myślałam, że nie posiadam w zestawie SEPTEMBERu, ale wyszło jednak na to, ze kiep ze mnie... był na drugiej stronie...(można to zauważyć na pękniętej karteczce, że to ta sama:)

Pamiętacie moje figurówki, które wisiały na drabinie? Można je zobaczyć tutaj. Drabina miała być sezonową fanaberią, a niedługo stuknie jej roczek. Wiąże się z nią też pewna anegdota. Przyszła do nas w interesach pani typu "bardzo zadbana", ze szponami 3 centymetrowymi i wieczornym makijażem. Nie opiszę wam miny, jaką zrobiła, gdy zobaczyła figurówki na drabinie. Do dzisiaj to wspomnienie poprawia mi humor:).

Czy Wy też macie takie historie, że ktoś Was odwiedzał i zamierał na wejściu, niekoniecznie z zachwytu?

Teraz miejsce łyżw zajęły stare wrotki. Pamiętam, gdy takie same dostałam od chrzestnego. Uwielbiałam je! Do dzisiaj żywo w mej pamięci pozostają szczękające zęby, gdy rozwijałam w nich zawrotną szybkość na płytkach chodnikowych. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku je przetestuję;). Choć jak tak dalej pójdzie, to trzeba będzie łyżwy ze strychu ściągnąć! Trzymajcie się cieplutko!

28 komentarzy:

  1. czy Ty masz w domu cos średnio fajnego?bo kalendarz czaderski.Ja mam też taki do przekładania,ale w postaci drewnianych kostek i jest coraz bardziej popularny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sorry, że może się czepiam, ale chyba kalendarz Ci trochę spieszy - o jakiś miesiąc. Nie żebym była złośliwa, daleko mi do tego, bo uwielbiam Twojego bloga i namiętnie go podglądam i podczytuję - ja tak z troski, że może Ty w nieświadomości żyjesz? Pozdrawiam Aneta

    OdpowiedzUsuń
  3. aanikka taka pogoda za oknem to co się dziwisz;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kalendarz świetny... ja też mam takie historie, czasem jak wspomnę parskam śmiechem.

    Ciepełka życzę :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Hi hi chętnie bym zarzuciła september, ale nie miałam w zestawie:) Mam jeszcze december i july. Zaraz to dopiszę, bo na kiepa wyszłam!

    OdpowiedzUsuń
  6. A mnie ostatnio sąsiadka odwiedziła, co to mieszkanie umeblowane ma ,,labolatoryjnie,, i nie mogła uwierzyć ,że sama maluję ściany (a co jej miałam od powiedzieć ,że mąż ma taki talent do tego ,że farbę wyciera z pod pachy).

    Ściskam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja mam zdanie takie (no nie wiem, może się mylę:), ze wszelkiego typu ramy i ramki zazwyczaj lepsze dają możliwości aranżacyjne i lepiej wyglądają gdy stoją oparte np. o sciany niz gdy wiszą... i w moim mieszkaniu ciągle słysze od róznych "odwiedzających": kiedy to w końcu powiesisz? a długo to jeszcze będzie tak stać, już pół roku tu mieszkacie?! jakto nie będzie na ścianie?...itp.:))

    OdpowiedzUsuń
  8. oo mialam takie same..tylko niebieskie:) kurcze pewnei gdzies u rodzicow w piwnicy leżą. He he ale wspomnienie

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaki świetny kalendarz! Dla mnie Twoja drabina jest "w dechę", super pomysł, a i wrotki fajnie się prezentują.
    Ja czasem widzę takie uniesione w zdziwieniu brwi, gdy ktoś patrzy na moją aranżację z żeliwnym zlewem:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Miałam i ja podobną przygodę.
    Bladym świtem przyszła policja. Chcieli mnie przesłuchać i zrewidować dom (na okoliczność tego, że podobno jakąś staruszkę naciągnęłam na 3 tys zł).
    Weszli do salonu i oniemieli w progu: na stole, krzesłach, kanapie - słowem WSZĘDZIE walały się dowody na to, że pani domu jest cokolwiek niechlujna...
    A co ja na to poradzę, że dzień wcześniej dekupażowałam i nie skończyłam ;-)

    Opisałam tę historię u siebie na blogu czas jakiś temu.

    OdpowiedzUsuń
  11. ja nie mam kłopotu z pomyleniem dzisiejszego dnia,bo mam urodziny:)a czasem przyznaję,że nie jestem zorientowana:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Martu wszystkiego co w życiu najlepsze!!! Całusy ślę!

    OdpowiedzUsuń
  13. *Aanikko naprawiłam "błąd" jak tylko umiałam;)
    *Alizee szkoda, że się nie podzieliłaś :)
    *Kamilo, no cóż ja też nie widzę nic dziwnego w samodzielnym machaniu pędzlem, a jeśli sąsiadka ma z tym problem...
    *Klaus, to się nazywa indywidualizm:)
    *Zaczarowana niebieski? Musiał być ciekawy. Szukaj dobrze!
    *Karolino, ale na odmianę ile z nas nim się zachwyca:)
    *Ata, myślę, że dla panów z pałkami, nie dziwne są gorsze obrazki;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mój wujek za każdym razem jak u mnie jest patrzy zdegustowany na moje postarzane drzwi i mówi, że takie jakieś "spleśniałe"...
    Same skarby masz w domu Llooko :)
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  15. kalendarz super wiekowy z duszą.Świetnie wygląda!
    Miałam podobną sytuację z wielkim zdziwieniem Pana Listonosza,który pierwszy raz przyszedł do mnie i zobaczył na oknach drewniane okiennice.Widząc,że bacznie przygląda się im,pytam,czy podobają mu się,na to Pan Listonosz odpowiada : czy w takim razie firanki powiesiła pani na zewnątrz? Powiedziałam,że pomyślę o tym.
    Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  16. zdziwionego w drzwiach mialam raz listonosza. nasz kochany Pan Stanislaw byl chory i przyszedl Pan Gbur w zastepswie. Pan Gbur mial to do siebie, ze walil w drzwi (co nas, mlodych rodzicow doprowadzalo do szewskiej pasji, ale nie o tym). mamy dwa polaczone mieszkania i dwoje drzwi. Pan Gbur wali, ale nie wiem gdzie. otwieram jedna drzwi, okazuje sie, ze "ja nie do pani". otwieram zatem drzwi drugie z zapyaniem "pan do mnie?". mina - bezcenna:)

    OdpowiedzUsuń
  17. I właśnie o to mi chodziło! Rozbawiłyście mnie:)
    *Elle a my tak kwiczymy na ich widok z zachwytu, przynajmniej ja:)
    *Schola no brzuch mnie boli ze śmiechu:)))ale pan listonosz dowcipniś;)
    *Artram wiem o jakiej minie mówisz:):):)

    OdpowiedzUsuń
  18. Moja mama miała identyczny kalendarz!
    A co do min ludzi - zawsze, niezmiennie mają takie jak wychodzą z łazienki i zastanawiają się czy wypada zapytać dlaczego mamy tam łóżko;]

    OdpowiedzUsuń
  19. Ach wrotki też takie miałam, tylko czerwone. Ależ się na nich śmigało ;)
    A ostatnio uratowałam wagę przed złomowaniem. Mama była lekko zdziwiona gdy okazało się, obdrapana staruszka i to w dodatku bez malowania stoi jako główna ozdoba kuchennego okna. Zerknij do mnie.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  20. To ja miałam 'ciekawą minę', kiedy weszłam po raz pierwszy do mieszkania swojej blogowej koleżanki, która nie pokazuje wnętrz, a swoje rękodzieła. Idąc do niej nie spodziewałam się, że .... Buzia otworzyła mi się i nie mogłam zamknąć przez dłuższy czas ;))
    Zobaczyłam swoje mieszkanie! Klimat, styl i dodatki (zasłony, obrus, poduchy, oświetlenie itd.bynajmniej nie z Ikei, ani BRW:)) ) - a jeśli były inne rzeczy, to takie chciałabym mieć (lustro, serwis do herbaty, firanka w kuchni)
    Nie muszę pisać, że czuję się u niej, jak we własnym domu :))

    Kalendarz wyjątkowy! Piękny :))

    OdpowiedzUsuń
  21. Ale masz piękne rzeczy w domu:) same cuda!

    pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  22. No piękne starocie masz! No usmiałam się z waszych historii.Ja wspominam historię ,kiedy to odważnie pomalowałam sobie ganek na pomarańcz.A że jest cały oszklony i widać go z samej drogi(mieszkam ok.100m) ,sąsiadka patrzyła z wielkimi oczami.Do tego żadnych firanek(bo tak chciałam)Nie mogła wyjsć ze zdziwienia i pytała moja mamę czy wszystko ze mna w porządku.Mnie osobiscie odważyć się nie zapytała.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  24. O czesto gesto miewam takie sytuacje :) ale tworza je osoby wlasnie nie z moich klimatow, niedawno dalam prezent kolezance obwiniety w gazete taka w stylu vintage, ladnie wszystko lnianym zawiazane,koronka itp to byl drobiazg, ladnie to wszystko wygladalo a ona z niesmakiem na mnie spojrzala i cos tam pod nosem szeptala :)- ehh nie zna sie :)
    Mialam identyczne wroty lecz niebieskie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  25. Kalendarz niezwykły, stylowy taki... Ma duszę - bezdyskusyjnie ... Mnie najbardziej jednak zachwyciły wrotki. Takie właśnie miałam! Ale na nich smigałam, wysportowana byłam w latach 80 i oddałabym wiele, by wrócić do podobnej fromy z minionej epoki... Wrotki dostałam jako spadek po starszej siostrze, najpierw były za duże, czekałam cierpliwie, kluczykiem regulowałam na maxa ... Aż się doczekałam (:
    Teraz jest epoka rolek, moje dzieci nie znają wrotek- teraz Im pokaże dokładnie takie jak miałam... Kilka lata temu przeżywałam podobną frajdę na rolkach, Wyobraź sobie, że maxymalnie napaliłam się na jazdę . Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja z tych co zaczynali od łyzworolek ;)
    Ależ masz czaderski kalendarz!!! :)
    Co do mnie, jak wiadomo gromkim śmiechem to raczej wybuchają moi teście jak się ślinię na widok czegos zardzewiałego ;)
    Raczej ludzie wchodząc do mojego pokoju są pozytywnie oczarowani i zaskoczeni bo teściów mieszkanie jest całkiem inne. Moja sąsiadka jak do mnie wpada na chwilę to jej oczy błądzą po pokoju i mówi: ale Ty tego masz! czekaj co tu się zmieniło...? o tego nie widziałam! ale wszystko raczej jej się podoba :)
    A jak dechę umieściłam w swym pokoju i przyszła do mnie sis ze swoim wtedy jeszcze nie męzem, to mówię do niego: ładna decha nie? ;) a on: nooo ładna... ale do niczego nie pasuje! :))) haha

    OdpowiedzUsuń
  27. Ha! Od razu lepiej - september jednak wygląda o wiele lepiej:) I nawet trochę cieplej, co bardzo wskazane przy obecnych temperaturach. Brrr pozdrawiam spod ciepłego kocyka:)

    OdpowiedzUsuń
  28. o kurcze też takie miałam,szkoda mi tylu rzeczy z babcinej piwnicy,kiedyś nie byłam niestety wrażliwa inaczej....

    OdpowiedzUsuń