Zanim spadnie pierwszy śnieg, spieszę z relacją z naszej wrześniowej wyprawy do Świnoujścia. Pojechaliśmy na wyspę na zaproszenie naszych Przyjaciół : Mimi i Zorkiego. Tydzień minął w oka mgnieniu, bo program był napięty, a nie od dzisiaj wiadomo, że to, co dobre, szybko się kończy. Nadmorskie spacery, wspólne biesiady, rozmowy bez końca i to poczucie, że jesteśmy dla kogoś ważni, sprawiły, że zupełnie oderwałam się od rzeczywistości. Uzdrowiskowy klimat udzielił nam się do tego stopnia, że zwolniliśmy i pozwoliliśmy sobie na luz. Teraz to już tylko wspomnienie, ale grzeje ono w te zimne jesienne dni, jak najcieplejszy koc.
Nie ma nic wspanialszego jak paczka prawdziwych przyjaciół. Świnoujście bardzo lubię i zawsze jak jesteśmy w okolicy to tam zaglądamy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!:)
Udanego tygodnia Ci życzę:)
Karolina...! Wiecej fot... ! :) :) :) to musiał być cudny czas :)
OdpowiedzUsuńTakie spotkania zawsze na długo zostają w pamięci :-).
OdpowiedzUsuńTe kosze plażowe robią wrażenie . Pozdrawiam.
Karolino jesteś!
OdpowiedzUsuńMiło:):)