Muszę się Wam pochwalić, jakich cudownych gości miałam w miniony weekend pod "strzechą" Zielonej Chatki. Przybyli Aga z Michałem i Mimi z Zor(ro)kim. Plany mieliśmy ambitne, aby zrobić sobie "biesiadną" sesję pod chmurką w iście jesiennych klimatach. Zaczęło się rzeczywiście jesiennie... padało okrutnie! Stół pod orzechem mókł w strugach deszczu, a my zasiedliśmy przy kuchennym stole. Gdzie może być przyjemniej, jak nie wokół buchającego pieca? A co jedliśmy? Na pierwszy ogień poszedł krem z dyni z prażonymi orzechami włoskimi, a zaraz za nim risotto z leśnymi grzybami w towarzystwie białego chorwackiego wina. Na deser zrobiłam Eton Mess wg Sophie Dahl, czyli bezy (u mnie na cukrze trzcinowym) z malinami i bitą śmietaną. Ten deser na pewno jeszcze nie raz zagości na moim stole. Uwielbiam go! Ucztowaniu towarzyszyły emocjonujące rozmowy o jedzeniu, podróżach, pasjach i życiu. Najśmieszniejsze jest to, że zwieźliśmy całe studio fotograficzne i tak naprawdę nikt nie miał specjalnie ochoty na latanie z aparatem. Szkoda było każdej chwili! Dlatego zdjęcia są jakie są;) Najważniejsze, że kadry na długo pozostaną w naszej pamięci! Gdy późno w nocy kładliśmy się spać, nie wiedzieliśmy, że rano przywita nas zima... I zasypało nas! Szybko trzeba było napalić pod blachą i przygotować rozgrzewające śniadanko, które okazało się wspaniałą ucztą. Mimi z Zorkim przytargali ze sobą przecudny kosz obfity w smakołyki. Czego tam nie było! Biały twarożek, masło z wiejskiej śmietanki, wspaniałe chleby Mimi, cebulowe chutney Zorkiego, Vastagkolbasz - węgierska kiełbasa z mangalicy, kefiry z Wadowic. Czysty obłęd! Nie mogło oczywiście zabraknąć klasycznej jajecznicy z wiejskich jaj na ekologicznym boczku.
Bardzo się cieszę, że nasze kolejne spotkanie było przykładem na to, że ludziom tak naprawdę niewiele do szczęścia potrzeba. "Trudne" chatkowe" warunki okazały się być atrakcją, a urocza wygódka (to słowa Mimi;) największym hitem! Nikt nie był oburzony, że łazienki nie ma, że zęby trzeba myć nad miską, że przebieramy się wszyscy na kupie. Prawdziwa integracja!
Zimowych zdjęć u mnie brak, ale chyba nie bardzo chciałam utrwalać tych anomalii pogodowych.
Wspaniałego tygodnia Wam życzę!
Super zdjęcia i jakie apetyczne, cieszę się, że tak wszystko wspaniale się udało. To dobrze, że jest nas jeszcze trochę takich ludzi na tym świecie, którym nie wiele do szczęścia potrzeba, i którzy umieją się cieszyć każdą chwilą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
piękne zdjęcia, a kosz wygląda jak święconka Wielkanocna ;)
OdpowiedzUsuńOch jak cudnie!!!! Ludzie, chatka i jedzonko....
OdpowiedzUsuńPiękny weekend.
Pozdrawiam:))
Ależ wspaniały klimat u Ciebie panuje!!!!!!!! Ależ zazdroszczę weekendu i tej zastawy stołowej, i umiejętności harmonijnego łączenia wszystkiego w spójną, cudowną całość! Zdjęcia piekne!!! Ależ piekne! Jestem oczarowana!
OdpowiedzUsuńI czego chcieć więcej...:)Fajny klimat, cudni goście, pyszne jedzenie, oby więcej takich chwil w życiu:)Pozdrawiam serdecznie,Asia
OdpowiedzUsuńCudnie - między innymi dlatego kocham jesień, dla tych niepowtarzalnych klimatów, a co tam deszcz:)
OdpowiedzUsuńJejciu jak cudnie spedzony weeken i to z mIMI i Zorkim ach zazdroszczę ;), i to swojskie jedzonko ...super w takim towarzystwie zima i deszcz nie straszne są...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ag
Cudne te "swojskie" klimaty. Zdjęcia super, ciepełko czuć, jak oglądam ten zastawiony stół prostymi potrawami, te kosze z prostymi smakołykami .... Serdecznie pozdrawiam. Jola
OdpowiedzUsuńPrawdziwie sielska biesiada!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie A.
kapitalnie !!! zazdroszczę i podziwiam wciąż i niezmiennie ! Pozdrawiam, ewa
OdpowiedzUsuńAleż nam przyjemność sprawiłaś tym postem.Zdjęcia cudne!Chatka marzenie.Milion razy ładniejsza niż na zdjęciach.Jedzenie przepyszne,ale co najważniejsze fantastyczni ludzie.Niezapomiany weekend.Jesteśmy szczęśliwi,ze mogliśmy tam być.Dla takich chwil warto żyć.Jak to Mimi określiła- "jesteśmy z tego samego wora":)))))))))i to jest piękne!!!Jesteście cudowni!Dziekujemy, tęsknimy,czekamy na kolejne spotkanie!Agnieszka i Miszka.
OdpowiedzUsuńO matko jaki apetyczny stół!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńA i cała reszta zachwycająca i dla ciała, i dla ducha jak mniemam :)
Uściski
Fsantastyczne i... takie prawdziwe. Bardzo mnie ujął ten przyjacielski fotoreportaż!
OdpowiedzUsuńZwyczajne życie, zwykłe jedzenie. Tak smakuje prawdziwe życie.
OdpowiedzUsuńA nie sypialnie i łazienki dla gości, i jedzenie z marketu.
Uściskaliście się jak prosiłam? :D Mimo pluchy za oknem u Was atmosfera była gorąca! Zazdroszczę spotkania baaardzo...
OdpowiedzUsuńjak fajnie rustykalnie, świetny klimat, menu znakomite, tylko pozazdrościć! Co niniejszym czynię ;)
OdpowiedzUsuńKosz - jak róg obfitości! I te butelki ze sreberkiem... a właściwie "zielonerkiem"! Ech!
OdpowiedzUsuńludzi odbierających na tych samych falach i nic więcej do szczescia nie potrzeba. Reszta to tylko miły dodatek.
Pozdrawiam
Ewa
wspaniali goście, wspaniała biesiada, wspaniała atmosfera :)
OdpowiedzUsuńa te buteki z ze sreberkiem to jak powrót do przeszłości :)
Llooka wspaniale widzieć Was wszystkich razem i to jeszcze w Waszej wspaniałej chatce:)))
OdpowiedzUsuńwidać dużo radości w Was no i te śniadanko. Nie mówiąc już o koszu Mimi i Zorkiego! uczta dla oczu:)))
włąśnie przymierzam się do wypieku ich chlebka:)
pozdrawiam ciepło i zadroszczę Wam tej przyjaźni i niesamowitych spotkań:)
Aż ślinotoku dostałam... Pięknie wyglądacie razem:)
OdpowiedzUsuńBo najważniejsze jest dobrane towarzystwo! A ja widać na zdjęciach tak właśnie było.
OdpowiedzUsuńŚwietne spotkanie.
Pozdrawiam cieplutko
Jejku wam fajnie !! Takie week endy sa najwspanialsze ..luksusy sa nie potrzebne zeby bylo fajnie...Ale uczta kulinarna!
OdpowiedzUsuńCudowni goście, wspaniała uczta!!! Pięknie pokazałaś to na zdjęciach!
OdpowiedzUsuńSame pyszności - aż się głodna zrobiłam....:) Spotkanie było z pewnością udane ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTo prawda, w doborowym towarzystwie najprostsze rzeczy "smakują" niczym ambrozja :) A mi na widok zdjęć zostaje przełykać ślinkę :) :)
OdpowiedzUsuńWspaniali goście, wspaniałe jedzenie we wspaniałych wnętrzach:)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że można jeszcze kupić śmietanę/kefir w butelkach ze sreberkiem? :)
:))) jajecznica z boczkiem nieodmiennie od 10 m-cy trzyma mnie przy dobrej kondycji więc aż mlasnęłam z zachwytu :))- butelki po śmietanie i kefirze czekają na nasza kolejną wizytę w okolicach waszych :)) coby je wymienić na pełne, pięknie moi kochani, oby częściej takie spotkania ;)) w tak znakomitym towarzystwie, no a zdjęć wiele nie ma bo jak rany !! nas tam zabrakło ! :-P
OdpowiedzUsuńbuziaki!!
Twój post Llooko wprawił mnie w cudowny nastrój :)
OdpowiedzUsuńMacie wyjątkową chatkę i klimat w niej. Swojsko, ale jednak elegancko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Cudownie spędzony czas wśród cudownych osób!
OdpowiedzUsuńPięknie nakryty stół:) Ps. Ja weekendy spędzam w przyczepie campingowej pod starą chatą, ale ten chyba będzie ostatni:)...zimno się zrobiło:) Myjemy się również w misce:)
Gorące pozdrowienia ślę
Magda
Biesiada jak się patrzy:) A zdjęcia bardzo ładne. Pozdrawiam Was zimowo z okolic Wadowic:)
OdpowiedzUsuńMoże i chatka "skromna", ale serwis iście królewski. Pięknie.
OdpowiedzUsuńsame smakołyki, fajnie tak się spotkać
OdpowiedzUsuńWiesz...Tak wspominamy sobie ten łikend i długo nas trzymać będzie. Było tak niespiesznie, cudownie, serdecznie, normalnie, smacznie. Jak nam się udało przechwycić ten czas? Dla mnie to był naprawdę bardzo długi łikend. I powiem Ci, że nawet to przedwczesne nadejście zimy, miało swoje znaczenie. Postaram się o tym napisać, ale czuję, że bardzo słów mi brak...
OdpowiedzUsuńTyle rozmów, czułych gestów, wspomnień, słów. Z całego serca dziękujemy Wam za ten fantastyczny i magiczny czas w chatce. Cieszymy się ogromnie, że mamy Was. Nasza paczka przetrwa wszystko. Zbratani na dobre :-)
Aaaa to ci łikendowi goście to Mimi i Zorki miedzy innymi :)))
OdpowiedzUsuńNo proszę jednak i śnieg do Was doszedł - żeby nie było na mnie - żadnych czarów nie odprawiałam ;) my mamy zimkę na całego :))) i dziw, że to październik... i ciągle mi się śmiać chce jak sobie przypominam co Kamila na blogu napiasła, jak jeden chłopiec powiedział "A my choinki jeszcze nie mamy..." ;) ja też :D :P
Idę zobaczyć co Mimi napisała ;)
aaa - cięzko robić zdjęcia jak fajna impreza jest, to fakt ;)
Buuuziaki :*
Brzmi to wszystko zjawiskowo, przypominają mi się moje lata dzieciństwa u babci na wsi. Smakołyki z waszej wiejskiej chatki kuszą podniebienie, a taki czas nam skomercjalizowanym ludkom wyszedłby zapewne na dobre. Pozdrawiam P.S. U nas na pomorzu lekki mrozek i słonko, na szczęście zamiecie śnieżno- deszczowe omijają nasze okolice szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńoh, no to cudowny weekend mieliście:) rzeczywiście pogoda nie dopisała, ale w doborowym towarzystwie anomalie zaokienne nie są ważne! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKarolina
Czytała z prawdziwą przyjemnością, bo to super i coraz rzadziej spotykane zjawisko - spotkanie w prostych warunkach, przy nie wyszukanych potrawach (przepraszam za ocenę, ale ja uważam to za komplementy)i mnóstwo ciepłych rozmów :-)
OdpowiedzUsuńZdrowo zazdroszczę i ciepło pozdrawiam!
Aż miło popatrzeć. A ja się tak przyglądam zdjęciom i u każdej z was i u niektórych panów widzę kratkę :) To zmowa na kraciaste koszule była jakaś, czy wszyscy takie lubicie? :)))
OdpowiedzUsuńmniam..pysznie to wszystko wygląda
OdpowiedzUsuńOk, to od początku.... Czad-sweterek z pieskiem mnie zastrzelił. Ja osobiście zadaję szyku w takim z pandą, więc mam wielką słabość do zwierzakowych swetrów :) Błagałabym o przepis na chutney cebulowy (jeśli nie jest tajemnicą). No i na taką biesiadę i w deszczu, czy śniegu bym się wybrała. Zgłodniałam.
OdpowiedzUsuńahhh czyli weekend się udał :) i ta zupa, a ja lleniucha dziś poszłam po dynie ale zamist niej przyniołsłam brokuły na zupe bo dynia cięzka w obieraniu jest ;)
OdpowiedzUsuńwiecej tak miłych weekendów zyczę :)
O, rety! Jak pięknie u Ciebie! Jak w bajce!
OdpowiedzUsuń