16 września 2012

Niedzielny poranek w Zielonej Chatce


I znów   żegnamy lato w Zielonej Chatce. Tym razem niedzielnym śniadaniem. Takie śniadanka na świeżym powietrzu praktykujemy bardzo często, pod warunkiem, że nie pada deszcz. Nawet zima nam nie straszna! Mieliśmy jednak problem z pomieszczeniem całego naszego "wystawnego" menu. Spadkowy stół przypominał wstęgę Mobiusa, a zjedzenie na nim zupy, bez ryzyka, że znajdzie się na kolanach, graniczyło z cudem. W końcu mamy full-wypas. Gero zrobił wspaniały, wielki stół i ławeczki. Teraz pod orzechem możemy ucztować komfortowo. A co kuchnia serwowała dzisiaj? Mój cudowny Małżonek zrobił przepyszny omlet z prażonymi szarymi renetami i malinami (wszystkie z naszego ogrodu).  Jaja przywieźliśmy od mojego dziadka, zobaczcie jak ich kolor daje po oczach!






































Nieuchronnie zbliża się jesień.  W czasie śniadania, co rusz spadał na nas wielki żółty liść... I orzechy znów bogato obrodziły. Na jednym drzewie rosną w kiściach jak winogrona.  Nie jesteśmy w stanie ich przejeść, dlatego obdarowujemy nimi wszystkich naszych znajomych. Na dzień dobry pytamy "Lubicie orzechy"? I wracają od nas z całym worem:)

P.S. Jeszcze Wam powiem, że najwyższy czas zmienić letnią pościel na cieplejsze pierzynki. Zmarzliśmy tej nocy... Chyba piec trzeba uruchomić:)



55 komentarzy:

  1. wszystko wygląda smakowicie, kolorowo i uroczo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. wspaniała poranna uczta:)
    Twój mąż to skarb skoro takie rzeczy potrafi przyrządzić:)
    piękny stół i ta zastawa...
    a jesień chyba odczuwamy wszyscy, zbliża się wielkimi krokami. Chciałabym aby była sucha i słoneczna. Takie lubię najbardziej.
    pozdrowienia:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię taką jesień, choć nasza studnia coraz płytsza... Ściskam Cię!

      Usuń
  3. oj tak idzie jesień, ja już z katarem- finał ostatniej ulewy i ochłodzenia.... uwielbiam pić poranną kawkę chodząc po swoim ogródku, jest cicho, sennie i tak pachnie ;), ale mi będzie tego brakowało, ech trzeba czekać wiosny.... ściskam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może Aguś jesień nas jeszcze porozpieszcza? Kuruj się Kochana!

      Usuń
  4. Ale nam sie panowie zdublowali:):):)
    Wy mieliście omlet na słodko, a u nas Pablo zrobił z grzybami i cebulką...
    Nie wiem jak Ty, ale ja uwielbiam niedzielne śniadania przygotowane przez męża:)

    Przepiękne, bardzo radosne zdjęcia:)

    Uściski bardzo ciepłe dla Was:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O mniam! Z grzybkami! Asiu u mnie w niedzielę w chatce zawsze pichci Gero. Jest albo frittata, albo omlet. Uwielbiam taką odmianę, pod nos mi podane;)))
      Buziaki dla Ciebie i Pablo!

      Usuń
  5. Iście letnie śniadanie. Przyznam, że nigdy nie jadłam omleta z jabłkami.
    Stół solidny i pewnie będzie wiele imprez stołował:)
    Fajnie macie z tym orzechem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myszko jabłka wcześniej trzeba uprażyć na masełku, z cukrem, a później siup na już tężejący omlet. Pycha!
      A orzechy mamy 4!

      Usuń
  6. Karolciu,dawno nic nie pisałam... nadrabiam dzisiejszym wpisem :)
    Cudowne pożegnanie lata!Tak pyszne i kolorowe.Lubię te chwile kiedy lato przeplata się z jesienią.Kiedy wakacyjne słońce walczy jeszcze z jesiennym wiatrem.
    Ech,mąż zdolniacha!Mój Maciek w niedzielę raczy nas tostami hihi

    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paulinko bardzo się za Tobą stęskniłam! A prawda jest taka, że nawet zwykła buła z masłem, ale podana przez ukochanego do łózia, nam w zupełności wystarczy, prawda?
      Buziaki Wielkie dla Was!

      Usuń
  7. ależ wspaniałe śniadanie i cała cudowna rodzinka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dopiero teraz zauważyłam, że nie było widać mojego bloga - zapraszam do siebie :)

      Usuń
  8. Jaki koniec lata:)u was kolorowo, bajecznie, lipiec pełną gębą:) cofnijmy czas o te 2 miechy...Pozdrawiam, Bea

    OdpowiedzUsuń
  9. Pięknie żegnacie lato, wspaniałą ucztę pewnie mieliście, maliny godne pozazdroszczenia :)
    niestety jesień zbliża się coraz szybciej, mnie o tym poinformował zasmarkany nosek naszego malucha, mam nadzieję, że nie będzie przynajmniej bardzo deszczowa

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj daje po oczach i nie tylko omlet. Wszystko jest ślicznie kolorowe. Apetyczna rodzinka

    OdpowiedzUsuń
  11. Ależ piękny żółciutki omlecik, takie jeje znoszą tylko szczęśliwe kurki:)Mój Paweł w każdy weekend pichci dla nas, od śniadania po kolacje, to już taka nasza mała tradycja:)Wczoraj na obiad był sos grzybowy a dziś jajecznica z kurkami:). Uwielbiam weekendy!
    Udanego i twórczego tygodnia Ci życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój tata mówi, że to bardziej kuropatwy niż kury, bo więcej po krzakach siedzą;)))No popatrz Ilo jakie my mamy szczęście;))) Ale mi smaka narobiłaś! Asia pisze o omlecie z grzybami, Ty o sosie grzybowym...
      Ściskam Was!

      Usuń
  12. Wspaniałe biesiadowanie :) same pyszności i do tego jak ładnie podane :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękne i pewnie smaczne śniadanie. Brawa dla męża za omlet. W takiej atmosferze miło spędza się czas. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Lloka, styl, szyk a jednocześnie nonszalancja:)
    Jak dobrze jeść na świeżym powietrzu w Najlepszym Towarzystwie:)
    Ja tez wczoraj obiad jadłam w ogrodzie:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Pysznie i pięknie u Was :) Tak kolorowo! ahh uwielbiam tyle kolorów :) U nas podobnie, też każdą chwile spędzamy na Świerzym powietrzu, kawka i posiłki to ma zupełnie inny smak wtedy :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie ma nic lepszego niż jedzenie na swierzym powietrzu.. wtedy wszystko 2 razy lepiej smakuje.. a stól SUPER

    OdpowiedzUsuń
  17. To się nazywają jaja od szczęśliwych kur..ten post wyjątkowo działa na moje kulinarno-wnętrzarskie zmysły..kolory lata , przeplatają się z kolorami jesienni..pięknie ci to wyszło Karoluś;-)pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  18. Piękny ten niedzielny poranek :-) Jedzenie przepysznie wygląda, piękny stół też widzę i dzieci piękne ;-) i cała rodzina taki super fajny obrazek :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jaja od szczęśliwych kur :-) My w kanonie rodzinnych opowiastek mamy taką, że nasze dzieci nie chciały jeść jajecznicy z takich cudnych jaj bo byla za żółta... wysyłały nas do sklepu po normalne jajka... Co zrobić... nawet nie ma prawdziwej wsi w zasięgu znajomości, coby ich ktoś zapoznał z kurami, krowami itp... A jak byłam dzieckiem to podśmiewywałam się z chińskich dzieci, które jak do zoo jeździły na farmę, żeby kury i kaczki oglądać, no i masz Ci los ;-) Piękny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  20. Rewelacyjne sniadanie na łonie natury, ach ...
    My od niedawna hodujemy kury, a od ok. miesiąca zaczęły się nieść. Mamy z tego ogromna frajde. Nasza córeczka ciągle chce je karmić i zaglądać czy są już jajka. Noi mamy komfort jedzenia czegos, co wiemy jak dokładnie powstało i że jest zdrowe.
    Pozdrawiam i dobrego tygodnia!

    OdpowiedzUsuń
  21. Śliczny obrazek ,rodzinka w komplecie przy smakowitym śniadanku-u mnie już rzadko się zdarza odkąd starsze córki wyfruneły z domku najmłodsza cały tydzień ma tak wypełniony zajęciami, że w niedzielę śpi prawie do obiadu mąż chwilowo za granicą mnie zostaje kawka w ciszy i spokoju.

    OdpowiedzUsuń
  22. To pewnie jaja od koguta :). Tak nocki chłodnawe, ja już paliłam. Pięknie udekorowany stół. :)

    OdpowiedzUsuń
  23. ZDOLNY mAŁŻONEK I UGOTUJE I ZDJĘCIE ZROBI I STÓŁ POZBIJA Z DESEK :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Pięknie wyglądacie:) Pozdrawiam serdecznie,pa
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  25. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  26. Ostatnie podrygi lata i śniadanko po drzewem- zazdroszczę.
    Jakiś wspólny mianownik w męskich , jajecznych potrawach odnajduję -mój Grześ jest mistrzem jajecznicy na kilka sposobów (obowiązkowo serwowana w niedzielę)!

    OdpowiedzUsuń
  27. ale u Ciebie ślicznie bajkowo.a Ty w tym slodkim rożu bajka.pozdrawiam ela

    OdpowiedzUsuń
  28. Cudnie cudnie cudnie!!!! Tak wygladają śniadania tylko u Was - zazdroszczę! Stół i ławki są bardzo piękne w swej surowości - pochwal Gero koniecznie! no a za ten omlecik to mu się medal Perfekcyjnego Pana Domu należy, co??:)

    OdpowiedzUsuń
  29. sliczne kolory u Ciebie :))
    pozdrawiam
    Ag

    OdpowiedzUsuń
  30. i ja tu tak póxno zawitałam... Ach ten blogowy świat! Swoja drogą wciąż mam szanse na kolejną niespodziankę i motto i kolory i pomysły i radość, która tu tętni jak w przyspieszonym tempie serca bicie, wszystko po prostu takie bliskie mi :)))
    Witam się pierwszy raz i zostaję z ogromną radością, a tymczasem biegnę na spacer po blogu, żeby "nadrobić" zaległości i nie zadawać głupich pytań przy okazji nowych postów ;)
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  31. Czy wczoraj tez tutaj byla ta posciel??:) haha bo ja wczoraj zagladalam tu i czytam i jej nie widzialam i dzisiaj nie moge uwierzyc, jak ja ja przeoczyc moglam!!!! Jest PRZECUDOWNA. Posciel marzenie moje!!!!!
    Stol jest piekny rowniez...:)

    OdpowiedzUsuń
  32. Piękne zdjęcia , rodzinne śniadanko wygląda bardzo apetycznie. Lubię oglądać tą Twoją chatkę.

    OdpowiedzUsuń
  33. Uwielbiam śniadania pod chmurką...u Was jak zwykle wszystko na tip top:-) piękna porcelana, stół przeuroczy, detale i drobiazgi klimatyczne....nawet maliny jak malowane:-)))
    A kolor wiejskich jajek zawsze doceniam!Piękny omlet!
    Piękna rodzina!
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  34. Pięknie to wygląda! Kolory takie ożywcze:)

    OdpowiedzUsuń
  35. Wpraszam sie na taka biesiade !!!!

    OdpowiedzUsuń
  36. Jesteś po prostu artystką!!!Zdjęcia bija taką cudowna atmosferą,że aż by się chciało przysiąść i wypić parę herbat i porozmawiać i zjeść omleta i porozmawiać i...tak w kółko.i te drobiazgi...ach, chyba bym się czuła jak w niebie w Twoich progach.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  37. Zapraszam po wyróżnienie :)))).

    OdpowiedzUsuń
  38. Ale smakowitości! I uwielbiam te niebieskie talerze - są cudne! Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  39. Pisałam Ci już,że kocham Twoje zdjęcia?i stylizacje?jak nie,to już wiesz:)mam spore zaległości w podpatrywaniu blogów i właśnie się zorientowałam,że u Ciebie ominęło mnie bardzo dużo,ale przynajmniej będę miała czym cieszyć oczy w szarą burą jesień:)
    pozdrawiam serdecznie!
    Marta
    p.s.
    śliczna z Was rodzinka!

    OdpowiedzUsuń
  40. Posiłek na świeżym powietrzu... aż mi się przypomniały czasy dzieciństwa u babci na wsi.
    Pozdrawiam cieplutko Was wszystkich =D

    OdpowiedzUsuń
  41. Gratuluję pięknych zdjęć w Werandzie, urocza ta chacinka Wasza:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń