Sobotnie popołudnie na lodowisku odmalowałam w dwóch kolorach. Żółty przeplatał się z błękitem a słoneczne promienie rywalizowały z porywistym wiatrem. Długie cienie rzucane na bandę sprawiały, że czułam się uczestnikiem iluzorycznego widowiska. Czekałam magicznego połączenia tych dwóch barw... Wiecie chyba jakiego?;)
Czy to zakonnica na łyżwach? :)
OdpowiedzUsuńOj widzę, że nie tylko ja się zastanawiam nad ostatnim zdjęciem :-DDDDDDD. Masz oko ;-)
OdpowiedzUsuńAle na serio, zdjęcia cudne :)))))
Ściskam :)
ale numer! zakonnica na łyzwach! sssuuupppeeerr! pzdr
OdpowiedzUsuńOstatnie rewelacja i te piękne kolorki zima w letnich tonacjach :)
OdpowiedzUsuńach, jakże mi smutno że w tym roku ominęły mnie łyżwy przez to połamanie się :(( tak lubię...
OdpowiedzUsuńWow byłaś na łyżwach, a ja jeszcze nie byłam. Chociaż łyżwy dostałam. Tak ja, to bardzo lubię zimę ;-)))
OdpowiedzUsuńOstatnia fota do gazety!!! Bomba!!!