27 listopada 2010

Koedukacja

Świat bez kobiet? Nie może być! Całkiem niedawno u Cejrowskiego podsłuchałam dyskusję o szkołach jednopłciowych. Zaproszony gość (twórca szkoły żeńskiej) wypowiadał się na temat wad koedukacji, że:
  • zamiast nauką zajmują się współzawodnictwem i walką płci
  • psychologiczne i fizjologiczne różnice negatywnie wpływają na wyniki nauki
  • chłopcy potrzebują innej temperatury otoczenia a dziewczęta innej ( gość Cejrowskiego dba o swoje podopieczne i dorzuca im do kotła;)
  • ze względu na różne tempo przyswajania wiedzy, jedna z płci pozostaje w tyle
  • dziewczęta potrzebują innych form motywacji a chłopcy innych
O matko! Nie znam wyników badań (pewnie amerykańskich uczonych), ale ja zawsze chodziłam do klas mieszanych i bardzo sobie to chwaliłam. Nie zauważyłam istotnych, poza zewnętrznymi, różnic. Dla porównania moja mama chodziła do żeńskiej szkoły prowadzonej przez siostry zakonne i z jej opowieści wiem, że dziewczęta w swoim gronie istotnie zachowują się inaczej niż w grupie mieszanej. Konflikty między sobą załatwiały krzykami i wyrywaniem sobie włosów. A wystarczyłoby wprowadzić tam jednego rodzynka... Podobnie w klasach stricte męskich, gdzie publiczne drapanie się po genitaliach, to norma, a już w towarzystwie dziewcząt takie zachowanie to rzadkość. Co Wy sądzicie o szkołach, klasach jednopłciowych? Macie jakieś doświadczenia, spostrzeżenia?


Temat postu nasunął mi się sam, ponieważ uszyłam Skrzatkę, aby panowie nie byli tacy zarozumiali:). Nie napiszę, że powstała do towarzystwa, bo to niepoprawne politycznie i może czytające mnie feministki wydłubałyby mi oczy;)))

25 komentarzy:

  1. "...walka plci"? koniecznie musze obejrzec ten program. Ja chodzilam do szkol mieszanych, z mojego otoczenia nie znam nikogo kto by chodzil to szkoly zenskiej czy meskiej, kiedys slyszalam o szkolach w Anglii dla dziewczat, gdzie ucza sie zycia z dawnych czasow, dobre maniery, etykiet danej epoki.
    Jak wole mieszane :D
    Skrzacica jest swietna noo i tyle skrzatow ma :) do wyboru do koloru ;)
    Pozdrawiam serdecznie

    PS:zapraszam na Candy

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba nie znam nikogo kto chodził do szkoły żeńskiej czy męskiej.
    Tutaj w Irlandii jest to bardzo popularne,do tego obowiązkowe mundurki,dla danej szkoły inny kolor (biedne dziewczynki chodzą nawet zimą w spódnicach za kolana w kratkę i podkolanówkach,często bez rajstop czy rajtuz,blade nóżki marzną,gdzie rodzice mają głowę,aby w zimie dziecko z gołymi nóżkami puszczać)
    Nie chciałabym aby Lenka chodziła do żeńskiej szkoły,ja uczyłam się w mieszanych klasach i bardzo to sobie chwaliłam i chwalę.Nie wyobrażam sobie siedzieć w klasie z samymi dziewczynami.
    Poza tym,co to za dziwny system swoją drogą,przedszkole koedukacyjne a szkoła tylko jednopłciowa?

    Śliczne skrzaty i rodzynka skrzatka :)

    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach,zapomniałabym,widzę,że dorwałaś gdzieś muchomorkowe bombki :D
    Świetne są!

    OdpowiedzUsuń
  4. mam identyczne muchomorki :)
    a skrzaty? genialne. Dama ma piękne korale :)

    Ps. dawno mnie nie było u Ciebie :/ mam bardzo dużo pracy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Skrzatka jest super! zazdroszczę Ci cierpliwości. Jak patrzę na Twoje cuda w większości mniej więcej wiem jak można uszyć lub stworzyć coś podobnego i sobie obiecuję za każdym razem... a potem cierpliwości mi nie starcza i nawet sie nie zabieram do pracy... gratuluję zatem talentu i charakteru :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj LLooko!
    Odkryłam Twój świat całkiem niedawno i to będzie mój pierwszy komentarz. Ciekawy temat poruszyłaś:) Co prawda chodziłam do normalnego liceum (tzn koedukacyjnego)to jednak do klasy żeńskiej (liceum miało takie tradycje) i przyznam, że nie chciałabym aby moje dziecko do takiej klasy chodziło.Traci sie jednak wiele. Dlatego, że były same dziewczyny dochodziło do różnych konfliktów,zazdrości, z nauką też nie było rewelacji (ale to pewnie tez indywidualna sprawa), raczej swoja klasę wspominam takie "równanie do szeregu"(refleksja z perspektywy czau) Klasa "mieszana" to większe możliwości (chociażby nabywanie umiejętności współpracy i współdziałania, z dziewczynami nie tak łatwo;)). Jedyny atut- to chyba liczebnośc (klasa strasznie zmalała).
    Piękne prace tworzysz i życze wielu takich cudnych pomysłów:)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja chodziłam do żeńskiej szkoły!I z perspektywy czasu mogę powiedzieć,że między nami dziewczynami było dużo rywalizacji.I na pierwszy plan wychodziła rywalizacja o chłopaków.Była silniejsza od tzw.solidarności jajników.A lojalne wobec siebie nie byłyśmy wcale!!!
    Zdecydowanie wolę szkoły koedukacyjne!!

    Skrzaty są urocze!!
    Pozdrawiam.
    J:O)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ha ha ha.... temat stary jak świat... no cóż kobiety są potrzebne mężczyznom, mężczyźni kobietom i cokolwiek w tej kwestii można zrobić najlepszego to po prostu zgodzić się z tym.
    Ja jestem absolutnie za koedukacją !!!!!
    Skrzaty bossssskie :))))

    Ściskam :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Jesteś niesamowita:)!Nie wyobrażam sobie aby Filip chodził do typowo męskiej klasy, nie ma takiej opcji! Poza tym, dla mnie szkoły typowo meskie czy też żeńskie to nieporozumienie, ale nie bedę się rozpisywać, bo to temat rzeka:)
    Skrzatka wspaniała i jak cudnie ubrana, rewelacja!
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  10. Do segregacji płci w szkołach chyba nie ma już powrotu. Role kobiet i mężczyzn nieco się zmieniły od początku XX wieku, pracują w firmach ramię przy ramieniu, więc niech się też dzieciaki płci obojga od szkoły uczą siebie nawzajem :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zyjemy w świecie koedukacyjnym, tak więc wprowadzanie podziału na pierwiastki męskie i żeńskie jest po prostu nienaturalne. I tyle.

    OdpowiedzUsuń
  12. Moje dzieci po powrocie do Polski będą chodzić do szkół dla dziewcząt i chłopców. Do 15 będą miały zajęcia, a potem będą wracać do wspólnego pokoju, do kolegów i koleżanek. A czy będa z tego zadowolone? Czas pokaże.

    Krasnale przesympatyczne :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Poruszylas bardzo ciekawy temat. Zreszta kazdy temat szkoly budzi mase roznych dyskusji. Ja chodzilam do szkoly meskiej. Nie bylam rodzynkiem. Bylo nas dwie. I dzieki temu moi koledzy z klasy zupelnie sie inaczej zachowywali niz chlopcy z rownoleglej klasy. Nie mowiac o dziewczynach z sasiedniego ekonomika. Makabra! Mysle, ze klasy mieszane sa najlepsze. Konkurencja zawsze bedzie istniala, tylko zalezy jaka ona bedzie.

    Dobrze, ze twoje skrzty znalazly towarzystwo skrzatki, moze nabiora wiekszej oglady?

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja jestem podziałowi na nie, potem dziewczyny w wieku dojrzewania są po prostu dzikie i "wygłodniałe". Doskonale to widać było jak chodziliśmy ze szkoły na badania do pobliskiej odzieżówki;]

    OdpowiedzUsuń
  15. Zgadzam się w całej "rozciągłości", podziały zupełnie bezpodstawne i niepotrzebne, nic nie wnoszące.

    OdpowiedzUsuń
  16. to ja się wypowiem.nie wiem,czy posłałabym swoje dziecko do szkoły jednopłciowej, natomiast mają one okazuje się więcej zalet aniżeli wad. i nie chodzi tu o jakąkolwiek walkę płci, rozkojarzenie się jednej płci z powodu obecności drugiej, a o to, że dziewczynki inaczej przyswajają wiedzę niż chłopcy. to nieprawda, że dziewczynki zwykle mają umysły humanistyczne, a chłopcy ścisłe. Jest więcej matematyków facetów, gdyż stosowane w szkole metody bardziej sprzyjają umysłom męskim. Dziewczynka, aby cokolwiek zrozumieć musi mieć przekazaną wiedzę wychodząc od szczegółu do ogółu, chłopcy odwrotnie (a w szkole matematyki uczy się sprzyjając chłopcom). To samo dzieje się w czasie nauczania innych przedmiotów, czasem na korzyść chłopców, czasem dziewczynek. Poza tym jest masa różnic między płciami, np chłopcy potrzebują ogólnie więcej przestrzeni do działań, więc "zabierają" ją dziewczynkom, potrzebują więcej ruchu. Mają zupełnie inaczej ukształtowane mózgi. Myślę jednak, że osoby tworzące szkoły jednopłciowe nie argumentują ich w ten sposób. Uważam, że wszystko zależy od nauczycieli. Ja sama uczę w szkole, znam różnice między płciami i staram się je brać pod uwagę w czasie procesu edukacji, choć wiem, że nie zawsze mam taką możliwość, wtedy jedna z płci nieco trasci.

    OdpowiedzUsuń
  17. Oglądałam ten program ;)
    Jak najbardziej jestem za szkołami koedukacyjnymi. Z obiekcji znam przypadki ,że dziewczyny uczące się w żeńskim liceum, po maturze dostawały ,,małpiego rozumu,,.
    Moja szkoła była koedukacyjna ale chłopców w klasach było jak na lekarstwo. Profil był chyba bardziej kobiecy ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. p.s. z tą temperaturą może wydawać się idiotyczne, ale to prawda!!!! natomiast tak jak pisałam dla dziecka nie wybrałabym jednolitej szkoły.

    OdpowiedzUsuń
  19. ciekawe pytanie :) ja chodzilam zawsze do szkoly mieszanej, wiec nie mam jakichs szczegolnych doswiadczen w tym wzgledzie.

    Co myslę na ten temat- uważam, że dziecko samo powinno sie wypowiedzieć do jakiej szkoły chce chodzic i dlatego szkoła żeńska/męska powinna się dla dziecka rozpocząć od gimnazjum. Wtedy dziecko wypowie sowje zdanie czy podoba mu się w takiej szkole. przedszkole, albo podstawówka od 1 klasy, to uważam za wcześnie.

    Moja znajoma z pracy tak zrobila. Obejrzeć szkołę poszły obie , ona z córką. Po rozmowie z osoba, która je oporowadzala po szkole i odpowiadała na wszystkie pytania, jej córka sama zdecydowała, ze chce chodzić do tej żeńskiej szkoły.

    Myślę, że to jest uczciwe wobec dziecka i wobec siebie.

    Pozdr An :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Karolaaaa! Boskie są te skrzaty! Straszliwie mi się podobają i albo zmuszę siebie, albo zmuszę kogoś ( czyt. Mamę ) żeby mi takiego uszyła. :))

    OdpowiedzUsuń
  21. Czy przypadkiem nie chodzi o szkoły zakładane przez Stowarzyszenie STERNIK? Są w różnych miejscach Polski. Mnóstwo moich znajomych masowo wynosi się na obrzeża miasta aby zapisać dzieci do takich szkół i przedszkoli (przedszkola są koedukacyjne, podział zaczyna się od podstawówki). Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  22. chodziłam do typowo żeńskiej szkoły - odzieżowej i miałam fajną klasę, bez rywalizacji o facetów i ciuchy (obowiązkowe fartuszki)stopnie... tak mi się przynajmniej z perspektywy czasu wydaje... może idealizuję??? studia też wybrałam "babskie"... na 176 osób dwudziestu paru facetów i tu już nie było tak fajnie... to chyba wszystko zależy od ludzi...
    pozdrawiam serdecznie :))
    jestem jak najbardziej za koedukacją :))

    OdpowiedzUsuń
  23. Piękne te Twoje skrzaty i zdjęcia ładne strzeliłaś.

    Co do klas. Pewnie obie formy nie są wolne od wad, ale prawda jest taka, że poza szkołą (a potem w dorosłym życiu) trzeba "radzić sobie" z obiema płciami, więc tworzenie klas jednopłciowych jest sztuczne i ograniczające. Szczególnie w dzisiejszych czasach. Może gdyby tylko mężczyźni pracowali a kobiety siedziały w domach miałoby to większy sens.

    OdpowiedzUsuń
  24. ale bzdura...pracowałam niegdyś z samymi kobietami - przez jeden rok. I nigdy więcej:):) Lubie babki, ale co za dużo to niezdrowo,tym bardziej że kobiety, gdy są same w swoim sosie - to chyba z nudów zaczynają się bardziej interesować czyimś życiem, co osobiście mnie mierzi. A współzawodnictwo zaczyna się właśnie jak jest tylko i jedna płeć. Zgadzam się z Tobą Karolino w pełni. I na koniec - jak zwykle, piękne fotki:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Popieram stanowisko Green Canoe, bo opieram się na własnym doświadczeniu z pracy w bankowości. Z samymi kobietami na początku, potem doszło kilku facetów. Kierowanie zespołem kobiecym to osobny zakres stresu, odpowiedzialności, tolerancji, wiedzy i chłolera wie czego jeszcze. Gdy doszło tych kilku niby facetów (który porządny samiec popracuje dłużej w banku niż 1 rok?) sytuacja bardzo się polepszyła. Mówiły o tym same dziewczyny i mnie szefowej też było dużo lżej.
    Pozdrawiam,
    Ania, która Patrzy

    OdpowiedzUsuń