3 sierpnia 2010

Greckie gołąbki

Z marynowanych liści winogron, które przywiozłam z Grecji, zrobiłam gołąbki. Przepis banalny, tylko nazwijać się trzeba. Liście takie można nabyć i u nas, w większych supermarketach.
Greckie gołąbki
  • słoik marynowanych liści winogron
  • 500 g mięsa mielonego (dowolnego, ja użyłam z indyka, choć Grecy zastosowali by w tym miejscu jagnięcinę)
  • 200g ugotowanego ryżu
  • 2 łyżki przecieru pomidorowego
  • 2 cebulki dymki
  • 5 drobno posiekanych listków mięty
  • oliwa do smażenia
  • sól, pieprz
  • pomidory w puszce
Na oliwie podsmażyć dymkę, a następnie dodać mielone mięso. Smażyć około 15 minut. Doprawić solą, pieprzem, przecierem pomidorowym i miętą. Do mięsa dodać ryż i całość dokładnie połączyć. Na pojedynczym liściu ułożyć trochę farszu i zwijać. Najpierw boki do środka, a następnie zrolować. (Można dodatkowo podsmażyć gołąbki na oliwie). Do szerokiego rondla wlać pomidory w puszce, na nich układać ściśle ruloniki, jeden koło drugiego. Na wierzchu położyć talerz, tak, aby przykrywał wszystkie roladki i dusić około 35-40 minut. Podawać z gęstym greckim jogurtem doprawionym solą, pieprzem i miętą.



***
U mnie dzisiaj słonecznie i mam nadzieję, że jak najdłużej. Słońce łagodzi moje złe samopoczucie i smutasy. Ale nie ma co ględzić, lecę szyć poszewkę na poduszkę. Będzie okrąglutka:) Dziękuję za tyle miłych słów, które do mnie kierujecie. Czerpię z Was olbrzymią energię!

25 komentarzy:

  1. bardzo efektowne te gołąbki
    nigdy nie jadłam takich liści, ciekawie

    OdpowiedzUsuń
  2. I ja nigdy takich nie jadłam, ciekawa jestem ich smaku.
    A nie wiesz czy jest sposób na samodzielne marnowanie liści winogron???
    Pozdrawiam.
    A u mnie dzisiaj bardzo chmurzasto i deszczowo:-(

    OdpowiedzUsuń
  3. Tutaj podaję namiary na grecki blog i przepis na marynowane liście winogron. Przetłumaczone w google.
    http://creta-amaltheia.blogspot.com/2009/06/ingemaakt-wijnblad.html

    OdpowiedzUsuń
  4. smakują pewnie wyśmienicie
    Trzeba poszukać takich liści w markecie

    OdpowiedzUsuń
  5. z tego co pamiętam to się dolamdos nazywa,albo podobnie.Ja akurat jako wegetarianka jadłam bezmięsną wersję na Krecie.Na zimno serwowali.Nawet mój niejadek wtedy 5 letni wcinał,az miło.Nie wiedziałam,że mozna u nas liście kupić.Poszukam.Podziwiam Ciebie,że codziennie wymyślasz fajne jedzenie i jeszcze masz czas na tworzenie.Ja jestem mistrzynią w marnotrawieniu czasu.I zamiast podjąc rękawicę to oglądam blogi i wzdycham
    W przeciwieństwie do Ciebie na mnie upał działa drażniąco.Wszystko leży odłogiem ,bo zajmuję sie wycieraniem spoconego ciała:)

    OdpowiedzUsuń
  6. DOLMADES,ech za szybko pisze

    OdpowiedzUsuń
  7. Pysznosci, dobrze, ze juz niedlugo robimy zakupy jedzeniowe;D Liscie winogron uwielbiam, a dawno juz ich nie jadlam.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. W brzuchu burczy, a mnie totalne lenistwo ogarneło i pomysłów na obiad brak.

    Gołąbki wyglądają pysznie

    OdpowiedzUsuń
  9. a ja wczoraj gołąbki tradycyjne robiłam... a na dziś papryka faszerowana :)Twoje to jak "pisklęta" przy moich bykach wyglądają :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedyś robiłam podobne tylko na pewno nie podawałam z jogurtem. Nie pamiętam z czym. Przypomniałaś mi właśnie o nich i będę musiała takie zrobić. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. O kurcze, nie slyszalam o takich golabkach :) wygladaja smakowicie.Musze popatrzec u siebie za takimi liscmi. Pozdrowionka i niech smutasy na bok zejda

    OdpowiedzUsuń
  12. wyglada efektownie :)
    jak bylam w Turcji, to bardzo sympatyczna turczynka poczęstowała mnie nadziewanymi liśćmi winogron, były w kształcie cygar, ooooostre, że ledwo przez gardło mi przeszło, ale w smaku dobre. Pani stwierdziła, że te co zjadłam były z mało ostrych, to tych ostrych już nie próbowałam :) W zamian pokazałam jej jak się robi pierogi, zrobiłam z nadzieniem serowym, bardzo im smakowały :)

    OdpowiedzUsuń
  13. pomimo,że dosyć dużo jest zachodu przy zawijaniu tych "gołąbeczków",ale warto!
    Ja marynuję liście winogron tak,jak ogórki kiszone,pewnie nie jest to grecki sposób,ale mi smakują.Marynuję również w ten sposób czosnek niedżwiedzi.
    Smaaacznego życzę i pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  14. Pyszne są greckie gołąbki,próbowałam,zajadałam i czasami jak znajdę takie gotowe w puszcze to się na nie skuszę :)

    Pozdrawiam serdecznie.

    p.s.metamorfoza kręciołka z poprzedniego posta,niebo a ziemia!

    OdpowiedzUsuń
  15. WITAJ KOCHANA
    GRECKIE DOLMADES NA KRECIE TO NIEBO W GEBIE I WIELE INNYCH PRZYSMAKOW ZA KTORYMI SZALEJE..FAJNIE ZE POKAZALAS JAK JE ZROBIC ALA W POLSKIEJ WERSJI TZN Z MIESEM INNYM NASZYM POPULARNYM.ALE PRZYZNAJ ZE Z JAGNIECINA SMAKUJA WYBORNIE ::))
    GOLABKI UWIELBIAM I TAK SOBIE KIEDYS POMYSLALAM EE CO TAM GRECY WIEDZA O GOLABKACH I ZAMOWILAM W RESTAURACJI I SCIELO MNIE Z NOG BO PYCHOTA.TAKICH BYNAJMNIEJ MOJA BABCIA NIGDY NIE SERWOWAŁA.;;)))
    zauwazylam jeszcze cos pieknego u Ciebie .Czy aby to nie CERAMIKA BOLESLAWICKA U CIEBIE W KUCHNI.PIEKNA JEST I DODAJE W KUCHNI MILEGO AKCENTU.POZDRAWIAM PATI

    OdpowiedzUsuń
  16. O tak, nazwijac sie trzeba sporo ;)

    Zycze jak najmniej smutasow i przesylam moc pozytywnych fluidow w takim razie :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. Pochodza z osmanskiej (tureckiej)kuchni gdzie nazywaja sie Dolma, co znaczy "napelnione, wypelnione".
    Smakuja fantastycznie nawet w wersji wegetarianskiej czyli tylko z ryzem i przyprawami.
    A poniewaz moj maz jest macedonczykie, to Twoj przepisik zagosci na 100%, na naszym stole.
    Do tego bialy ,swiezy chlebus-koniecznie, poludniowcy jedza chleb z chlebem i nigdy im nie dosyc ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Uwielbiam. Smak wakacji i lata, który często wraca do mojej kuchni.

    OdpowiedzUsuń
  19. zakochana jestem w grecji i jej mieskzancach, jadlam te golabki, sa pyszne (uwielbiam tez te polskie), ale kucharka ze mnie typowo wloska: gotuje te potrawy, ktore zajmuja malo czasu, ot praca na dlugie przebywanie w kuchni mi nie pozwala..ale moze kiedys kto wie, kto wie...
    dzieki za przepis:-)
    Pozdraiwam slonecznie, ale jutro ma byc zmiana pogody i burze. :-(
    Basia

    OdpowiedzUsuń
  20. Szlag dietę trafi...zrobię ,wyglądają tak smakowicie .Muszę też zajrzeć na stronkę którą zapodałaś, może pokuszę się o zamarynowanie liści winogron .Dzięki llooka ,jak zwykle zapodałaś coś niebanalnego.
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  21. U ciebie zawsze powieję nutą egzotyzmu:) Ja tylko patrząc na takie specjały myślę sobie:gdzie by to moje dzieci niejadki zjadły,nawet patrzeć by nie chciały.A mnie się nie uśmiecha podwójnie gotować,czasem potrójnie:))Bo dzieci co innego,mężuś zupki dziecięcej nie zje,więc też co innego...itd.Ech,zazdroszczę.Poczekam do okresu dojrzewania,wtedy będą wcinać co im na talerz podadzą,he,he....

    OdpowiedzUsuń
  22. Próbowałam już takich gołąbków , na prawdę są wspaniałe.Dzięki za przypomnienie o tej potrawie:)
    Pewnie się skuszę , a liście winogron marynowane kupowałam w Piotrze i Pawle.

    OdpowiedzUsuń
  23. Mniam :)
    Ależ mam teraz od samego rana ochotę na gołąbki...

    OdpowiedzUsuń
  24. wykwintnie i niebanalnie wyglądają, a pewnie i tak smakują ;), jakbym nie bytła taką leniwą kucharką to już bym pobiegła szukać liści....ale może kiedyś kiedyś.. ;)

    OdpowiedzUsuń