Z marynowanych liści winogron, które przywiozłam z Grecji, zrobiłam gołąbki. Przepis banalny, tylko nazwijać się trzeba. Liście takie można nabyć i u nas, w większych supermarketach.
Greckie gołąbki
- słoik marynowanych liści winogron
- 500 g mięsa mielonego (dowolnego, ja użyłam z indyka, choć Grecy zastosowali by w tym miejscu jagnięcinę)
- 200g ugotowanego ryżu
- 2 łyżki przecieru pomidorowego
- 2 cebulki dymki
- 5 drobno posiekanych listków mięty
- oliwa do smażenia
- sól, pieprz
- pomidory w puszce
Na oliwie podsmażyć dymkę, a następnie dodać mielone mięso. Smażyć około 15 minut. Doprawić solą, pieprzem, przecierem pomidorowym i miętą. Do mięsa dodać ryż i całość dokładnie połączyć. Na pojedynczym liściu ułożyć trochę farszu i zwijać. Najpierw boki do środka, a następnie zrolować. (Można dodatkowo podsmażyć gołąbki na oliwie). Do szerokiego rondla wlać pomidory w puszce, na nich układać ściśle ruloniki, jeden koło drugiego. Na wierzchu położyć talerz, tak, aby przykrywał wszystkie roladki i dusić około 35-40 minut. Podawać z gęstym greckim jogurtem doprawionym solą, pieprzem i miętą.
bardzo efektowne te gołąbki
OdpowiedzUsuńnigdy nie jadłam takich liści, ciekawie
I ja nigdy takich nie jadłam, ciekawa jestem ich smaku.
OdpowiedzUsuńA nie wiesz czy jest sposób na samodzielne marnowanie liści winogron???
Pozdrawiam.
A u mnie dzisiaj bardzo chmurzasto i deszczowo:-(
Tutaj podaję namiary na grecki blog i przepis na marynowane liście winogron. Przetłumaczone w google.
OdpowiedzUsuńhttp://creta-amaltheia.blogspot.com/2009/06/ingemaakt-wijnblad.html
smakują pewnie wyśmienicie
OdpowiedzUsuńTrzeba poszukać takich liści w markecie
z tego co pamiętam to się dolamdos nazywa,albo podobnie.Ja akurat jako wegetarianka jadłam bezmięsną wersję na Krecie.Na zimno serwowali.Nawet mój niejadek wtedy 5 letni wcinał,az miło.Nie wiedziałam,że mozna u nas liście kupić.Poszukam.Podziwiam Ciebie,że codziennie wymyślasz fajne jedzenie i jeszcze masz czas na tworzenie.Ja jestem mistrzynią w marnotrawieniu czasu.I zamiast podjąc rękawicę to oglądam blogi i wzdycham
OdpowiedzUsuńW przeciwieństwie do Ciebie na mnie upał działa drażniąco.Wszystko leży odłogiem ,bo zajmuję sie wycieraniem spoconego ciała:)
DOLMADES,ech za szybko pisze
OdpowiedzUsuńPysznosci, dobrze, ze juz niedlugo robimy zakupy jedzeniowe;D Liscie winogron uwielbiam, a dawno juz ich nie jadlam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
W brzuchu burczy, a mnie totalne lenistwo ogarneło i pomysłów na obiad brak.
OdpowiedzUsuńGołąbki wyglądają pysznie
Muszą być pyszne! :)
OdpowiedzUsuńa ja wczoraj gołąbki tradycyjne robiłam... a na dziś papryka faszerowana :)Twoje to jak "pisklęta" przy moich bykach wyglądają :)
OdpowiedzUsuńKiedyś robiłam podobne tylko na pewno nie podawałam z jogurtem. Nie pamiętam z czym. Przypomniałaś mi właśnie o nich i będę musiała takie zrobić. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńO kurcze, nie slyszalam o takich golabkach :) wygladaja smakowicie.Musze popatrzec u siebie za takimi liscmi. Pozdrowionka i niech smutasy na bok zejda
OdpowiedzUsuńwyglada efektownie :)
OdpowiedzUsuńjak bylam w Turcji, to bardzo sympatyczna turczynka poczęstowała mnie nadziewanymi liśćmi winogron, były w kształcie cygar, ooooostre, że ledwo przez gardło mi przeszło, ale w smaku dobre. Pani stwierdziła, że te co zjadłam były z mało ostrych, to tych ostrych już nie próbowałam :) W zamian pokazałam jej jak się robi pierogi, zrobiłam z nadzieniem serowym, bardzo im smakowały :)
pomimo,że dosyć dużo jest zachodu przy zawijaniu tych "gołąbeczków",ale warto!
OdpowiedzUsuńJa marynuję liście winogron tak,jak ogórki kiszone,pewnie nie jest to grecki sposób,ale mi smakują.Marynuję również w ten sposób czosnek niedżwiedzi.
Smaaacznego życzę i pozdrawiam...
Pyszne są greckie gołąbki,próbowałam,zajadałam i czasami jak znajdę takie gotowe w puszcze to się na nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
p.s.metamorfoza kręciołka z poprzedniego posta,niebo a ziemia!
WITAJ KOCHANA
OdpowiedzUsuńGRECKIE DOLMADES NA KRECIE TO NIEBO W GEBIE I WIELE INNYCH PRZYSMAKOW ZA KTORYMI SZALEJE..FAJNIE ZE POKAZALAS JAK JE ZROBIC ALA W POLSKIEJ WERSJI TZN Z MIESEM INNYM NASZYM POPULARNYM.ALE PRZYZNAJ ZE Z JAGNIECINA SMAKUJA WYBORNIE ::))
GOLABKI UWIELBIAM I TAK SOBIE KIEDYS POMYSLALAM EE CO TAM GRECY WIEDZA O GOLABKACH I ZAMOWILAM W RESTAURACJI I SCIELO MNIE Z NOG BO PYCHOTA.TAKICH BYNAJMNIEJ MOJA BABCIA NIGDY NIE SERWOWAŁA.;;)))
zauwazylam jeszcze cos pieknego u Ciebie .Czy aby to nie CERAMIKA BOLESLAWICKA U CIEBIE W KUCHNI.PIEKNA JEST I DODAJE W KUCHNI MILEGO AKCENTU.POZDRAWIAM PATI
O tak, nazwijac sie trzeba sporo ;)
OdpowiedzUsuńZycze jak najmniej smutasow i przesylam moc pozytywnych fluidow w takim razie :)
Pozdrawiam!
Pochodza z osmanskiej (tureckiej)kuchni gdzie nazywaja sie Dolma, co znaczy "napelnione, wypelnione".
OdpowiedzUsuńSmakuja fantastycznie nawet w wersji wegetarianskiej czyli tylko z ryzem i przyprawami.
A poniewaz moj maz jest macedonczykie, to Twoj przepisik zagosci na 100%, na naszym stole.
Do tego bialy ,swiezy chlebus-koniecznie, poludniowcy jedza chleb z chlebem i nigdy im nie dosyc ;)
Uwielbiam. Smak wakacji i lata, który często wraca do mojej kuchni.
OdpowiedzUsuńzakochana jestem w grecji i jej mieskzancach, jadlam te golabki, sa pyszne (uwielbiam tez te polskie), ale kucharka ze mnie typowo wloska: gotuje te potrawy, ktore zajmuja malo czasu, ot praca na dlugie przebywanie w kuchni mi nie pozwala..ale moze kiedys kto wie, kto wie...
OdpowiedzUsuńdzieki za przepis:-)
Pozdraiwam slonecznie, ale jutro ma byc zmiana pogody i burze. :-(
Basia
Szlag dietę trafi...zrobię ,wyglądają tak smakowicie .Muszę też zajrzeć na stronkę którą zapodałaś, może pokuszę się o zamarynowanie liści winogron .Dzięki llooka ,jak zwykle zapodałaś coś niebanalnego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
U ciebie zawsze powieję nutą egzotyzmu:) Ja tylko patrząc na takie specjały myślę sobie:gdzie by to moje dzieci niejadki zjadły,nawet patrzeć by nie chciały.A mnie się nie uśmiecha podwójnie gotować,czasem potrójnie:))Bo dzieci co innego,mężuś zupki dziecięcej nie zje,więc też co innego...itd.Ech,zazdroszczę.Poczekam do okresu dojrzewania,wtedy będą wcinać co im na talerz podadzą,he,he....
OdpowiedzUsuńPróbowałam już takich gołąbków , na prawdę są wspaniałe.Dzięki za przypomnienie o tej potrawie:)
OdpowiedzUsuńPewnie się skuszę , a liście winogron marynowane kupowałam w Piotrze i Pawle.
Mniam :)
OdpowiedzUsuńAleż mam teraz od samego rana ochotę na gołąbki...
wykwintnie i niebanalnie wyglądają, a pewnie i tak smakują ;), jakbym nie bytła taką leniwą kucharką to już bym pobiegła szukać liści....ale może kiedyś kiedyś.. ;)
OdpowiedzUsuń