4 maja 2010

Taras i nadgorliwa pani doktor...

Pierwsza odsłona tarasu. Choć pogoda nie sprzyja pomyślałam, że na rozweselenie, bardziej siebie, trzasnę sobie zdjęcia mojej zielonej oazie. Na razie jest pustawo, ale z doświadczenia zeszłorocznego wiem, że jeszcze będzie busz!



Deszcz pada i pada. Przeziębienie nie opuszcza Milenki i nie obyło się dzisiaj bez wizyty u lekarza. Lekarka dzieci miała dzisiaj urlop, więc chcąc nie chcąc skorzystaliśmy z porady dyżurującej. Tragedia! Takie osoby nie powinny pracować z dziećmi a już na pewno je leczyć. Gadka do dziecka, że już jest na tyle duże, że powinno wiedzieć, że pani chce zaglądnąć tu i ówdzie. Ok, ale wsadzanie paciora o strukturze papieru ściernego na siłę, to chyba i DUŻY by nie zniósł. Przychodzę z przeziębieniem a pani ambitnie zarządza niemalże bilans. Zagląda wszędzie i nie zwraca uwagi na reakcję dziecka. Uważam, że dziecku też należy się prawo do intymności, tym bardziej, że sytuacja nie wymagała TEGO badania. Pytam, czy ta kontrola jest konieczna, a ona, że jest lekarzem i ma prawo zaglądnąć wszędzie. Czy rzeczywiście??? Przecież nie jest lekarką prowadzącą. Po co ta nadgorliwość kosztem mojego dziecka, które jej nie zna? Wiem, że piszę lakonicznie i powierzchownie, ale czy Wy też uważacie, że lekarz może więcej?

28 komentarzy:

  1. O tej porze masz rumianki?!! Piękne!Jak je zdobyłaś? Taras już teraz jest bajeczny,nawet nie wyobrażam sobie co będzie później.
    Współczuję Mili,to jakiś sadysta nie lekarz.Choć z drugiej strony ,moim zdaniem dobrze,że chciał wszystko obejrzeć,pewnie dlatego że nie był prowadzący i musiał się upewnić czy dobrą diagnozę postawi.No ale na pewno nie w ten sposób jak piszesz!!Najpierw to chyba powinien uprzedzić,zapytać dziecka i zrobić to delikatnie.Może szukał jakiejś podejrzanej wysypki,sama nie wiem.Gdyby mnie nie poinformował po co zagląda tu i ówdzie przy przeziębieniu pewnie zastanawiałabym się tak jak ty.

    OdpowiedzUsuń
  2. absolutnie nie ma takiego prawa bez zgody mamy. A jezeli dziecko sie opiera i jest zawstydzone, tez tego robic nie powinna, szacunek do intymnosci obowiazuje rowniez lekarza, zwlaszcza jezeli takie badanie nie bylo konieczne.......A juz na pewno winna uargumentowac takowe badanie, uprzednio dziecku wszystko tlumaczac. Jak bedzie miala skargi i nikt do jej gabinetu wchodzic nie bedzie chcial, to moze nauczy ja to pokory ( naiwne ?? nie, nie mozna pozwolic zeby tacy lekarze badali dzieci.....). Przepraszam, ale takie rzeczy wywoluja we mnie silna fale gniewu. Takie rzeczy wogole nie powinny miec miejsca.

    OdpowiedzUsuń
  3. ..acha nigdy, nigdy nie zdarzylo mi sie przy dwojce dzieci takowe badanie.......przy przeziebieniach, grypach etc. Tylko raz, calkiem bylo oczywiste, gdy mala skarzyla sie na swedzienie.....

    OdpowiedzUsuń
  4. Looka taras piękny :)
    Co do lekarzy to niestety ale mogłabym o nich dużo napisać.niestety ogólnie jest tak,że raczej im się "nie chce" .Taka nadgorliwość już jest rzadziej spotykana. Swoją drogą lepiej chyba jak lekarz obejrzy dziecko dokładnie niż jak zbada z odległosci dwóch metrów i zasadzi zaraz jakiś antybiotyk :/.Co do podejścia lekarza do dziecka -i rodzica- to już zupełnie inna bajka,niestety ale zdarzają się też przypadki "ja wiem lepiej,pani tu nic nie może ,bo się nie zna i tylko przeszkada-a dziecko najlepiej żeby nie oddychało nawet :/" przykre to,bo pediatra to człowiek który powinien lubić dzieci,umiec z nimi nawiązać kontakt i przede wszystkim budzić ich zaufanie a nie być powodem traumy :/ o poszanowaniu intymnosci już nawet nie wspomnę :/cóż ale lekarzy z powołania ciagle nam brak...
    Mam nadzieję,że Mila szybko wyjdzie z przeziębienie i nie bedzie już musiała "przerabiać" żadnych zastępstw-w ogóle żadnych lekarzy :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, Ilooko wywołasz burzę tym postem (abstrahując od tematyki deszczowo, tarasowej).
    O lekarskich diagnozach i władczym podejśćiu do małego pacjęta mogłoabym dużo i długo pisać.
    Przeżyłyśmy z Olką koszmar rehabilitacji w okresie niemowlęcym i prorocze przepowiednie ,że dziecko nie bęzie chodzić , ani mowić...

    Płętująć dodam tylko ,że Oinek w tej chwili biega , skacze i w wieku 6 lat czyta i pisze.
    A tylko dla tego ,że ufałam sobie nie lekarzą

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepiękny masz taras, zazdroszczę Ci go bardzo bo ja nawet balkoniku małego niemam :( Piękne zdjęcia!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie na Twoim tarasie.Jak się to wszystko rozrośnie ,to dopiero będzie cudnie.
    Llooko,u nas w przychodni w poradni D, dyżur pełni lekarz ginekolog.Nie pytaj nawet jaką miałam minę,gdy go zobaczyłam w dziecięcym gabinecie!
    Przegięcie normalnie!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Piekny taras, tylko pozazdrościć, oczywiście pozytywnie :)
    Co do lekarzy- ja wychowywałam córkę w innych czasach i raczej musiałam wymuszac na lekarzu dane badanie. Teraz jest dorosła i studjuje.
    Mogę napisac tylko o sobie, ze jak jakis lekarz nadgorliwie chce mi zrobić jakieś badanie, to chcę wiedziec, do czego to potrzebne. Raz mi lekarz powiedział, ze to moja sprawa (coś podobnego), i odmówilam badania. Nie pozwole się traktowac jak jakiś obiekt do oglądania.
    Co do sytuacji jaką opisąłaś z córcią, to stanowczo bym chciałą wiedzieć do czego takie badanie ma prowadzić.
    Pozdr An

    OdpowiedzUsuń
  9. To wsadziłam kij w mrowisko;) Oczywiście ten kij ma dwa końce, bo z jednej strony brak zainteresowania, pobieżność i rutyna są złe, a z drugiej strony niewyjaśnienie dlaczego się przeprowadza badanie dodatkowe wywołuje odruch sprzeciwu, zdziwienie. Może i zareagowałam zbyt pochopnie podrażniona całą sytuacją, ale do pacjentów, zwłaszcza tych małych, trzeba mieć podejście. Dziękuję za Wasze zrozumienie i podzielenie się swoimi doświadczeniami.
    Słoneczko ślę!

    OdpowiedzUsuń
  10. O rany, ale masz cydny, DUUUŻY taras!!!
    Na takich "hektarach" to można zaszaleć ;)

    Co do lekarzy...chyba powinnam książkę napisać...
    Może nie powinnam się "chwalić", ale dzięki mnie "spadła ze stołka" (czyt.straciła posadę) pewna "pani doktor", która "leczyła" moje dziecko w wieku zaledwie...4 tygodni. To długa historia, może kiedyś opiszę ją na swoim blogu.

    Nie zazdroszczę :(
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Pracuje od 20 prawie lat u lekarza ogolnego, ( w tej chwili to juz moj trzeci szef) i jeszcze nigdy sie nie zdarzylo (z wyjatkiem szczepionki) zeby dzieci wychodzily z gabinetu z placzem.
    Kazde wychodzi usmiechniete, z cukierkem w raczce, choc niby niezdrowy, i z plastykowym zwierzaczkiem do zabawy.
    W krajach, w ktorych traktuje sie lekarzy jak "Bogow w bieli" nigdy nie bedzie mozna liczyc na zmiany.
    Lekarz to przeciez zwykly smiertelnik, ktory przeczytal kilkanascie ksiazek o medycynie a jego glowna zaleta powinna byc milosc do ludzi i swoje, lekarskie, fachowe mozliwosci...
    ALe niestety to bylby stan doskonaly, a narazie mamy nastepujacy podzial; 40% zostaje lekarzem ze wzgledu na tytul, drugie 40% ze wzgledu na pieniadze a tylko 20%robi to z milosci do ludzi i do zawodu...
    Mialas racje, postapilas dobrze, jak my sie nie zbuntujemy, to kto to za nas zrobi?

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękne nabytki tarasowe :) Też zastanawiałam się nad kupnem margerytek, ale kupiłam w końcu nasiona, niech sobie same radzą ;) A za te wszystkie niedopieczone kiełbaski i zepsute mięsa na grill ( no bo dzisiaj się uda przecież ) to już dawno zadaszyłabyn taras! Parasole i namioty przeciekają i jak wieje to i tak dziadostwo trzeba składać, bo odfrunie :))
    Pozdrawiam słonecznie

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudny taras - taki z klasą ! Złocienie też uwielbiam !
    Co do lekarzy to wcale się nie dziwię, jak to mówią są ludzie i ludziska. Ja też się stawiam jak coś mi się nie podoba, ale przyznaję że długo musiałam się tej sztuki uczyć.
    Zdrówka Wam życzę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Podziwiam że zostałaś do końca wizyty. Po jednej akcji w przychodni gdy nasza była pani doktor zapisała młodemu zastrzyki, (których przyjęcia odmówiłam) i kazała mi je wykupić w dokładnie wskazanej aptece, złożyłam skargę w Izbie Lekarskiej. Dzisiaj akurat ją mijałam w warzywniaku powiedziałam "dzień dobry" nie odpowiedziała rzecz jasna :).
    To był o raz za dużo ...

    Za dziecko odpowiadasz Ty i jeśli lekarz który je bada nie współpracuje z Tobą podczas badania, należy zabrać malucha i wyjść.

    Zdrowiejcie szybko

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Rumianki prześliczne, chyba wyruszę na poszukiwania takich:)
    A Twoja reakcja była jak najbardziej słuszna! Walczysz o swoje dziecko i kto ma to robić jeśli nie Ty?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja się w szpitalu nauczyłam asertywności. Jak mi się nie podoba co robią z dzieckiem, robię się nieprzyjemna. Grunt to znac swoje prawa.

    A taras przepiękny:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ach jak zazdroszczę takiego tarasu! Pięknie.

    OdpowiedzUsuń
  18. A to dobre.. Pierwszy raz trafiłem na Twojego bloga.. Rozejrzałem się tutaj..i jestem zachwycony.. Genialne zdjęcia. Zawsze zazdrościłem osobom, które potrafią wyczyniać takie cuda z aparatem:)) A i taras piękny..

    Ale skoro już tu jestem to i od siebie dodam słów kilka nt. sytuacji 'w gabinecie'. Nieco z innej perspektywy, nie pacjenta, a studenta medycyny, który właśnie ma 'blok' zajęć z pediatrii...
    Daleko mi do stwierdzenia, że lekarz może więcej! Nie uważam też, że osoba po studiach medycznych, może czuć się lepsza od swoich pacjentów - nie szanować ich. Często jednak takie sytuacje wynikają...z niewiedzy pacjentów.
    Prawda jest taka, że lekarz podczas każdej wizyty, powinien dokonać pełnego badania. Ograniczenie się do osłuchania i zerknięcia do gardła, bo pacjent tylko 'kaszle' jest powszechne...ale niewłaściwe. Czasem trudno w pewne rzeczy uwierzyć ale czy domyślilibyście się, że dentysta, jako LEKARZ-stomatolog, powinien podczas wizyty np. 55letniego pana w celu założenia protezy...zbadać go per rectum??? I gdy tego nie zrobi, może pójść siedzieć, nie mówiąc już o utracie prawa do wykonywania zawodu? Któż z nas, gdyby dentysta 'zaoferował' taką 'usługę' nie trzasnęłoby w tym momencie drzwiami?? Wiem, przykład ten ma się nijak do historii u pediatry ale pokazuje, jak bardzo rozbiega się nasze wyobrażenie o pracy lekarza, od jego obowiązków.

    Lekarz, dokonując wpisu w karcie pacjenta, podpisuje się swoim nazwiskiem, bierze odpowiedzialność za diagnozę i postępowanie, bierze odpowiedzialność za decyzję od której może zależeć życie pacjenta. Warto o tym chwilę pomyśleć zanim nagadamy o lekarzu, jako o tym najgorszym.. Nie mylmy nadgorliwości ze skrupulatnością... Wyobraź sobie sytuację, w której ta lekarka, mimo 'braku wskazań' do TEGO badania, dzięki swojej sumienności, rozpoznałaby wczesne stadium jakiejś choroby. Pisałabyś tu wtedy: jaka świetna pani doktor!! Pomyśl, ona robiła to dla dobra dziecka, nie dla swojej przyjemności!! Ok, powinna uprzedzić co chce zrobić, i poinformować, że jest to rutynowy element badania. Ale wystarczyło zapytać..

    A nieuprzejmość?? Cóż, każdy może mieć ten 'gorszy dzień'...

    Eh..cóż za bełkot;) ale myślę, że to zbyt trudny i obszerny temat, żeby go tu ciągnąć..

    Pozdrawiam...i jeszcze raz..świetny blog:)))

    OdpowiedzUsuń
  19. Guzik prawda, nie może nic, to Ty musisz wyrazić zgodę. Jeżeli lekarz chce przeprowadzić jakieś badanie, musi wyjaśnić po co - jeśli tego nie robi, to wzbudza w Tobie jakiekolwiek zaufanie i chcesz się leczyć wg jego wskazań? Mojego nie, bo powierzam mu to co mam najcenniejszego - własne zdrowie i to ja w tym gabinecie jestem najważniejsza. I pisanie tu o jakiś gorszych dniach niech sobie komentujący przede mną schowa w kieszeń, to jest JEGO PRACA i za to dostaje kasę i za to Państwo płaciło tyle lat na jego wykształcenie - ma obowiązek traktować Ciebie z szacunkiem, obojętnie jak sam ma źle w życiu. Oczywiście, ze czasem taka nadgorliwość może pomóc, ale jeśli dziecko rozwija się prawidłowo i matka, która jednak widzi je na co dzień, a nie przez pięć minut w gabinecie nie wychwytuje jakiś nieprawidłowości to lekarz powinien to jakoś uzasadnić, zwłaszcza jeśli jest tylko na zastępstwo... Faktycznie kij kochana :))

    OdpowiedzUsuń
  20. Jaki masz piękny taras.
    Chylę czoła.
    Co do lekarzy to zgadzam sie całkowicie.
    Do dzieci trzeba miec podejście nic na siłe.
    Ale swoja drogą to dziwna ta pani doktor.
    Wiekszosc po łebkach odębnia osłuchuje pobieżnie i to wszystko.
    Ja miałam taką niemiłą sytuacje w wielkanoc,
    U pani doktor w dyzurujacej przychodni nie dowiedziałam sie niczego czego wczesniej nie wiedziałam.
    Dobrze, ze małej sama na własna rekę zaaplikowałam standardowe leczenie i pomogło.
    Zdrówka życze dla Córeczki

    OdpowiedzUsuń
  21. Masz piękny taras! Chętnie bym sobie z kawką teraz tam przysiadła...
    Co do lekarzy to są niestety tacy, którzy nie powinni pracować z ludźmi. I mimo wiedzy, dobrych chęci nie umieją nawiązać dobrego kontaktu z pacjentem. Kiedyś byłam na wizycie u lekarki, która wcale się do mnie nie odezwała i nie spojrzała w oczy. Zbadała, wypisała receptę, którą rzuciła na biurku w moją stronę i to wszystko!
    Zdrówka zyczę! Moje dzieci też przeziębione:(
    Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  22. z tymi lekarzami tak niestety jest! Nie potrafia zrozumieć, że dziecko też człowiek, tylko mniejszy, delikatniejszy... Ostatnio miałam podobną sytuację, zwróciłam lekarzowi grzecznie uwagę, a w zamian usłyszałam, że w takim razie powinnam sama przejąć leczenie, a nie przychodzić do niego, a jeśli już przychodze to mam się nie wtrącać! Chamstwo!
    Taras masz sliczny! Latem musi tam być jak w bajce!

    OdpowiedzUsuń
  23. Taras zapowiada się pierwsza klasa. Ładnie, spokojnie ... elegancko. A jeśli chodzi o lekarzy, to słów brak ... takich prawdziwych z powołania, któzy dodatkkowo mają podejście do chorego, do dzieci, które są wymagającymi pacjentami jest niewielu. Ja spotkałam na swej drodze tylko jedną nieocenioną panią doktor, do której chodziliśmy ze starszą córką - tylko takich lekarzy jak ona życzyłabym sobie i innym mamom ... ale to jedna na ...? oj dużo tych lekarzy przewinęło się już w moim życiu ... Pozdrawiam i zdrówka dla rodzinki życzę :)
    Aha, zapomniałabym ... zapraszam Cię Llooka do mnie na króciutką zabawę :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Taras jak marzenie, kojarzy mi sie z ogrodem w jakims ekskluzywnym SPA! A co do lekarzy i ich "leczenia" to mam podobne zdnie co koleżanki. U nas rodzinny lekarz to po 22 telefonów od pacjentów nie odbiera,a pediatra to wogóle szkoda gadać. Kiedyś jak przyszłam z dzieckiem na bilas to kazali mi go rozebrać, i biedak się zaziębił, dostał zapalenia oskrzeli bo pani była zajęta piciem kawy a dziecko rozebrane czekało.Mogłabym tak psać i pisać, ale to chyba nie ma sensu. Jestem zdania,że żeby zostać lekarzem to trzeba mieć powołanie a zazwyczaj młodzi ludzie jak idą na studia medyczne to najpierw myślą o zarobkach a później o leczeniu ludzi, oczywiście są też wyjątki ale to już inna bajka. Zdrówka dla Milenki życzę a dla Ciebie słoneczka:)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  25. Powiem Wam, że nie sądziłam, że ktoś się wyrwie przed szereg. Dlatego dziękuje Spencerowi za wkład do dyskusji. Bo dyskusja to wymiana poglądów, często zupełnie przeciwstawnych. A pranie mózgu ma na pomóc wysnuć jakieś wnioski. To prawda, że nie wiemy co należy do kompetencji lekarza, bo ani nie jesteśmy po medycynie, ani lekarz dyplomowany nie raczy nas o swoich kompetencjach informować i dlatego w omawianym przypadku nastąpił szok;) - szok kontrastu chyba do dotychczasowych wizyt. Mam to szczęście, że nie chorujemy poważnie i z "Białym" światkiem nie musimy się spotykać zbyt często. Co do ludzkiego pierwiastka u lekarzy nigdy nie przestałam w niego wierzyć.
    Ushii - zaufanie no właśnie...
    Dziękuję Wam za wizytę! Nie wizytę(;) - odwiedziny:)

    OdpowiedzUsuń
  26. marzy mi się taki taras... rumianki to super pomysł. zazdroszczę przestrzeni, ja musze się zadowoloć małym wielkomiejskim balkonem ;p
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  27. Taras masz piękny ,miejmy nadzieję na ładną pogodę ,bo już mi się marzy powygrzewanie kości w słońcu.
    Szkoda ,że wizyta u lekarza była tak przykrym doświadczeniem dla Milenki. Sama nie wiem co bym zrobiła na Twoim miejscu ,pewnie zasypałabym pytaniami "po co ,na co i dlaczego uważa takie badanie za konieczne ?Najważniejsze by dziecko nie odczuło dyskomfortu , a rodzic był dokładnie poinformowany o słuszności badania.Mam to szczęście ,że mamy zaufanego lekarza pediatrę do którego moje dziecko od początku na wizyty leciało jak na skrzydłach ,po prostu człowiek z powołaniem i pozytywnie nastawiony do dzieci i świata . Jak widać po opisanej przez Ciebie sytuacji nie każdy lekarz ma to prawdziwe powołanie.
    Życzę Mili szybkiego powrotu do zdrówka i moc buziaków serdecznych ślę.

    OdpowiedzUsuń
  28. Moim zdaniem powinnas wystosowac w odpowiednie miejsca skargi i nie będę się wdawać w dyskusję co lekarz powinien, a co nie-postawię tylko pytanie- czy przy okazji wizyty dorosłego z powodu przeziębienia u lekarza rodzinnego, internisty itp dorosły ma serwowane zaglądanie w miejsca intymne, badanie ginekologiczne, proktologiczne, itp ? drogi studencie medycyny- ja rozumiem, ze srodowisko medyczne stoi murem za swoimi - niemniej jednak serwowanie dziecku bez uprzedzenia i wyjasnienia rodzicom i dziecku sensu takiego badania, jak również uzyskania zgody na niego jest totalnym przegięciem- i nadużyciem swoich kompetencji przez lekarza- to ze ktos jest lekarzem nie oznacza ze moze zaglądac gdzie chce i kiedy chce.
    Szczegolnie w tak delikatnej sytuacji jaką jest badanie małego dziecka, ale już w pełni swiadomego - któremu trauma po wizycie u takiego lekarza moze pozostac na cale życie.

    Ja odkąd przyszedł na świat Franek mocno egzekfuję nasze prawa i obowiązki służby zdrowia wobec nas- dotyczy to zarówno kultury, podejścia, higieny, traktowania- nawet jesli ma się to zakonczyć awanturą i pisaniem skarg do nfz, izby lekarskiej, zwierzchnikow lekarzy- pielegniarek, czy poloznych- tu chodzi o zycie mojego dziecka o które walczyłam całą ciążę i w moim obowiązku i powinnosci jest walczyć nadal, a traktowanie pacjenta rutynowo jako kolejnego nr pesel, który nie dosc, ze upierdliwy, to jeszcze wnerwiająco zadający pytania, na które odpowiedzi i tak nie zrozumie- jest niezgodne z etyką lekarska - bo każdemu pacjentowi należy się traktowanie godne i szczegolowe wyjasnienie wszelkich watpliwosci.

    OdpowiedzUsuń