Będąc na wsi, moje oko narażone było na wiele pokus. Ale ponieważ mam trochę taktu, powstrzymywałam się wielce od pytania "czy babci to jest potrzebne"? Stara cynowa konewka zraniła me serce, ponieważ była ciągle w użytku. Kredensy choć w piwnicy kończyły swój żywot, cięgle przechowywały wiekowe przetwory. I te obrazki świętych, tak modne na blogach skandynawskich - tam ściany gięły się od ich nadmiaru...
Na podwórku obok schodów stało sobie w towarzystwie pelargonii (tych z zaszczepek) - drzewko szczęścia. Nie byłoby w nim nic dziwnego, gdyby nie ta doniczka obrośnięta mchem. Po prostu powaliła mnie.
- "Ładne masz babciu to drzewko" - powiedziałam nieśmiało
-"Dziecko jak chcesz to możesz sobie je wziąć, ja mam drugie"
- !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
I tak oto wiozłam je do domu. Postawiłam czule na balkonie i pojechaliśmy z mężem na zakupy. Przyjeżdżam i lecę wzrok cieszyć moim szczęściem. A tu.... moje drzewko dumnie stoi , przesadzone w plastikowej doniczce:(
-"Mamoooooooo! Gdzie moja doniczka?"
-"Przesadziłam, bo była stara"
Chciałam sobie nogi połamać w drodze na śmietnik. Była cała i "zdrowa". Operacja przesadzanie odbyła się ekspresowo. Mama skomentowała, że mam szczęście że nie pukła jej, bo nie chciała puścić. Ja stwierdziłam , że gorzej by było gdyby ją oskrobała i umyła.
Kochana mama chciała mi przyjemność zrobić:)
Na tarasie wisienki puszczają soczek na naleweczkę:)
Na podwórku obok schodów stało sobie w towarzystwie pelargonii (tych z zaszczepek) - drzewko szczęścia. Nie byłoby w nim nic dziwnego, gdyby nie ta doniczka obrośnięta mchem. Po prostu powaliła mnie.
- "Ładne masz babciu to drzewko" - powiedziałam nieśmiało
-"Dziecko jak chcesz to możesz sobie je wziąć, ja mam drugie"
- !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
I tak oto wiozłam je do domu. Postawiłam czule na balkonie i pojechaliśmy z mężem na zakupy. Przyjeżdżam i lecę wzrok cieszyć moim szczęściem. A tu.... moje drzewko dumnie stoi , przesadzone w plastikowej doniczce:(
-"Mamoooooooo! Gdzie moja doniczka?"
-"Przesadziłam, bo była stara"
Chciałam sobie nogi połamać w drodze na śmietnik. Była cała i "zdrowa". Operacja przesadzanie odbyła się ekspresowo. Mama skomentowała, że mam szczęście że nie pukła jej, bo nie chciała puścić. Ja stwierdziłam , że gorzej by było gdyby ją oskrobała i umyła.
Kochana mama chciała mi przyjemność zrobić:)
Na tarasie wisienki puszczają soczek na naleweczkę:)
Jesteś Wróżka...
OdpowiedzUsuń:))rzeczywiscie donica piekna,,obrosnieta mchem ,,sfastrygowana ale przez to cudowna:)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Dobre, mój ojciec też czasem patrzy na mnie podejrzliwie jak mu pokazuję stare dechy, omszałe ule, upaćkane naczynia i zardzewiałe naczynia. Ale widzę, że po nim odziedziczyłam manię gromadzenia dóbr rozmaitych.
OdpowiedzUsuńA ta doniczka bosssska, ja też kiedyś od mojej mamy takie wyciągałam. W ogóle lubię takie donice, tylko najgorsze jest to, że one po jakimś czasie (te nieszkliwione) po prostu się rozsypują.
Pozdrawiam Cię serdecznie
ależ cudowna donica... omszała, wiekowa, piękna... wybieram sie w weekend do dziadka... kierunek - strych :)
OdpowiedzUsuńO matko ,całe szczęście ,że nikt jej w międzyczasie nie podprowadził ! Piękna doniczkowa starowinka.
OdpowiedzUsuńCo roku mąż proponuje mi mycie doniczek i usunięcie z nich nalotu i mchu myjką ciśnieniową !? Strasznie mu to przeszkadza ,nie zna się i tyle!
Pozdrawiam ciepło.
Ubawiłam się!
OdpowiedzUsuńDoniczki z drzewkiem gratuluję!
Pozdrawiam serdecznie!o
:)))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńDobre!!! My to chyba coś mamy nie tak z głową... brudne, zniszczone, obskrobane, zardzewiałe, omszałe - obiekty naszych westchnień!!!
Ita - a kto by ją wziął??? nie wiele jest takich co na głowę im padło jak - nam :D :P
Cudna doniczka 100% stara, żadna podróbka - bezcenne :)
Najważniejsze,że wszystko dobrze się skończyło.To drzewko tak pasuje do tej doniczki,że nie mogło być inaczej..
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia.
Niedługo będziemy sobie popijac razem wirtualnie naleweczki wiśniowe..))
Pozdrawiam Cię serdecznie
Mamy to czasem mają pomysły! Doniczka czarująca! Od razu pomyślałam ze mieszkają tam elfy;]
OdpowiedzUsuńJeśli możesz podlinkuj te blogi skandynawskie z obrazami swiętymi - ciekawa bardzo jestem w jakiej są stylistyce!
Pozdrawiam
www.folkmyself.blogspot.com
Ach te kochane mamusie ;) Dobrze, że historia z happy endem :) Słyszałam, że bodajże w Egipcie nie wolno chwalić przedmiotów w domu gospodarza, bo ten czuje się w obowiązku do podarowania ich chwalącemu. Podobnie widać u Twojej babci ;)
OdpowiedzUsuńI doniczka super, i drzewko. Moja babcia też kocha te drzewka i namiętnie je hoduje. U niej, to już w zasadzie drzewa, a nie drzewka szczęścia :)Jakbym ja przyniosła taką doniczkę, moja mama też chciałaby szorować :)
OdpowiedzUsuńpiękne drzewko w pięknej donicy i zdjęcia także - przywodzą mi na myśl omszałe zamczyska pozarastane bluszczem...
OdpowiedzUsuń:)))))
OdpowiedzUsuńI doniczka i drzewko - piękne!
A swoja drogą może warto jescze o czymś wspomnieć babci? Albo poprzez kogoś z rodziny wyciągnąć takie skarby? Ja do dzisiaj żałuję, że byłam delikatna i nie walczyłam o swoje...
A prawdziwe doniczki - przynajmniej w mojej okolicy - są bardzo drogie.
Ściskam serdecznie :))
Ps. Naleweczka na wisniach z pestakmi? Przeprowadzam rozeznanie, bo chyba są dwie szkoły ;))
Ha, ha...śmiac mi sie niekiedy chce z ludzi:) A może to my powinnysmy się śmiac z siebie:),że lubimy takie starocia. Wczoraj przyszła do mnie korona od Dag-esz...Nurka mówi...trzeba ja pomalować, bo zardzewiała! Misiek wrócił z roboty, popatrzył...takie rzeczy się piaskuje, żeby doprowadzic do stanu używalności:)))Dobrze,ze w domu byłam!
OdpowiedzUsuńDobrze,że udało ci się uratować donicę!!!Jest piekna!!
serdecznie pozdrawiam
Ha! Elisse - to nie tylko mój teściu chciał czyścić koronę!!! :P ;)
OdpowiedzUsuńdoniczka faktycznie cudna:)dobrze ze sie nie pobiła!!!
OdpowiedzUsuńZdradzisz swój przepis na nalewkę?Mam 2 drzewka wisni, musze cos z tym fantem zrobic a nalewka to jest myśl!!
Moje Drogie! Caminho, Martar, Alizee, Szewczykana, Ito, Magodo, Dag-eSz, aagaa, bossanova, Mia, byziak, Elizo -widzę,że trafiłam na podatny grunt i rozumiecie mnie w 100%.
OdpowiedzUsuńFolkmyself - tutaj znalazłam coś niecoś, ale jak człowiek chce sobie przypomnieć gdzie to było...Dziękuję za odwiedziny!
http://storage.canalblog.com/94/22/181136/31113619_p.jpg
http://3.bp.blogspot.com/_BkOoNyoN8W4/Sca7orPsDDI/AAAAAAAABnA/evBW6yir_4A/s1600-h/ts4.jpg
http://1.bp.blogspot.com/_BkOoNyoN8W4/SPZsu8Vh5cI/AAAAAAAAAxc/WIEq84K4ftQ/s1600-h/1815.jpg
Joanno, Asiu - połowę drylowanych i połowę z pestkami dałam. Przesypując kolejne warstwy cukrem. Na razie sok puszczają... Później zaleję je spirytusem i będą naciągać:) Pozdrawiam Was cieplutko!
:))))))
OdpowiedzUsuńno że też nie doceniłaś chęci niesienia pomocy;))
Donica PRZECUDOWNA!
Mada - no nie ukrywam głupio wyszło...:)Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDzięki sliczne za linki!
OdpowiedzUsuńDonica przepiękna!!! Niepowtarzalna...
OdpowiedzUsuńdobre!! :) ale by Ci mama pomogła, jedyne pocieszenie, że mało kto by się na donicę skusił widząc ją na śmietniku :) myślę, że nikt nie doceniłby potencjału :)
OdpowiedzUsuńDziękuje za info:)
OdpowiedzUsuńhihihi uśmiałam się :)
OdpowiedzUsuńPiękna ta donica :)
Ja moją babcię też tak podchodzę na sposób ;) "Babiciu, ładne to.."
Pozdrawiam
This blog is a visual enjoyment & pearl ...as usual....
OdpowiedzUsuńAgneta from Sweden