Spacer, bez przyniesienia chwastów, kwiatów polnych, a zimą gdy tych brak, gałęzi, jest dla mnie niepełny. Przyznałam się już kiedyś, że w torebce noszę nożyczki, ponieważ niektóre egzemplarze są dosyć oporne. A ja nie lubię wracać z niczym. Dzisiejsza przejażdżka rowerowa po lesie zakończyła się wielką pompą. Nic mnie jednak nie powstrzymało, żeby pobrodzić w mokrych chaszczach za tym niezwykłym egzemplarzem.
Powszechnie jest znany pod nazwą "dzika marchew", ale mnie on zawsze kojarzył się z koprem i tak też go nazywam. Kwiatostan podobno jest jadalny i można go smażyć w oleju. Łodygi i liście gotuje się w zupie. Nasiona natomiast używa się do przyprawiania sosów (jak kminek) lub prażone są jako substytut kawy. Informacje o właściwościach zaczerpnęłam z książki Łukasza Łuczaja "Dzikie rośliny jadalne Polski. Przewodnik survivalowy".
Powszechnie jest znany pod nazwą "dzika marchew", ale mnie on zawsze kojarzył się z koprem i tak też go nazywam. Kwiatostan podobno jest jadalny i można go smażyć w oleju. Łodygi i liście gotuje się w zupie. Nasiona natomiast używa się do przyprawiania sosów (jak kminek) lub prażone są jako substytut kawy. Informacje o właściwościach zaczerpnęłam z książki Łukasza Łuczaja "Dzikie rośliny jadalne Polski. Przewodnik survivalowy".
Mnie ujął niezwykły kolor różowo-bordowy, podczas gdy u moich blogowych koleżanek (Elizy, Pasjonatki, i jeszcze u kogoś widziałam, ale nie pamiętam - proszę o przypomnienie) występuje pod postacią zielono-białą.
Jak zwykle piękne zdjęcia! Ja to na spacerach chyba do tej pory źle patrzyłam, bo jeszcze takiego koloru nie widziałam, zawsze tylko białe. Ale teraz to już będę się dokładniej rozglądać :)
OdpowiedzUsuńJa z kolei w torebce nosze sekator, srubokręt i aparat...to taki podstawowy niezbędnik kobiety. Kapitalne te Twoje różowe!!!! W życiu takich nie widziałam, może zmutowane jakie? A u mnie to nie marchew, tylko podagrycznik...chwast urody cudnej, z którym walczę od lat. Jest UPIORNY i zarasta wszystko.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Niebywałe kolory!
OdpowiedzUsuńJa też w takiej wersji nie widziałam :)
Piękny ten chwaścik i ślicznie do zdjęć pozuje :-). Ja też do tej pory tylko białe widywałam. A drewniany koszyczek-kwietniczek na zdjęciu CUDNY! Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńPiękny ten róż, ja też znam tylko białą marchew:) Zdjęcia cudne!
OdpowiedzUsuńi znów czarujesz.....
OdpowiedzUsuńze mnie też jest włoczykij leśno-mokradłowy, kolekcjoner żadkich okazów chwastów pospolitych itp. nawet w środku stolicy potrafię wyśledzić jakieś ciekawe zielsko i potem wracam strojna w bukiet do domu, a wszyscy się dziwią gdzież to narwałam takie cuda.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam zielarkę zielono!
PS. fotografie jak marzenia, szkoda że nie mogę wyjść na łakę bo od rana leje :(
Piękna sesja zdjęciowa :)
OdpowiedzUsuńI ja nigdy nie widziałam różowego(ej) - jest przepiękny. I tak pasuje do Twoich kolorków:) Nie dziwię się, że machnęłaś ręką na mokre nogi i całą resztę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam pogodnie z pochmurnego Poznania, P.
Dziękuję pięknie za odwiedziny! Szkoda,że pogoda taka kiepska, bo siedzenie w domu w weekend nie uśmiecha mi się...
OdpowiedzUsuńŻyczę słoneczka Wszystkim!
Ja na to też mówię koper i też bardzo lubię te chwasty. Różowego nigdy nie widziałam, świetnie się prezentuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
genialny pomysł z tymi nożyczkami w torebce :), ja nieraz właśnie zmagam się z łodygami a tu proszę, dlaczego by nie wprowadzić do stałego wyposażenia torebki nożyczek lub sekatora ?? a może warto zaopatrzyć się w taki mini, turystyczny?? ciekawe czy takie są....
OdpowiedzUsuńkwiatki są urocze.
pozdrawiam