Podjęłam się wyzwania, nazwijmy to cukierniczego. Deser ten robiłam już 3 razy. Raz był z musem brzoskwiniowym a raz z malinowym. A dzisiejszy jest z konfiturą pomarańczową, dobrze wszystkim znaną z blogu Olli. Jest to moja wersja walentynkowa, bo kto powiedział, że musi być tradycyjnie na czerwono?
Na "piegowatą" masę potrzebujemy:
* 0,5 kg chudego zmielonego twarogu
* 2 łyżki zmielonego lub sparzonego maku
* 4 łyżki cukru
Składniki dokładnie wymieszać.
Na pomarańczową warstwę potrzebujemy:
* słoiczek konfitury pomarańczowej
* galaretkę pomarańczową
Rozpuścić galaretkę w mniejszej ilości wody, niż podano na opakowaniu. Do tężejącej galaretki dodać konfiturę i energicznie zamieszać.
Przyznam, że ta wersja najbardziej mi smakowała.
Na "piegowatą" masę potrzebujemy:
* 0,5 kg chudego zmielonego twarogu
* 2 łyżki zmielonego lub sparzonego maku
* 4 łyżki cukru
Składniki dokładnie wymieszać.
Na pomarańczową warstwę potrzebujemy:
* słoiczek konfitury pomarańczowej
* galaretkę pomarańczową
Rozpuścić galaretkę w mniejszej ilości wody, niż podano na opakowaniu. Do tężejącej galaretki dodać konfiturę i energicznie zamieszać.
Na dno pucharków (mnie wyszły 4) wlać ok 2-3 cm pomarańczowej warstwy. Wstawić do lodówki, aż zastygnie. Następnie łyżeczką nakładać "piegowaty" ser i znów pomarańczową galaretkę. Całość ozdobić zygzakami z masy twarogowej, cząstką pomarańczy i listkiem melisy.
Przyznam, że ta wersja najbardziej mi smakowała.
Llooka- przepis fajny, ale ja to u Ciebie najpierw oglądam wszystkie zdjęcia, a dopiero później zaczynam czytać.Zawsze jest wszystko tak ładnie wyeksponowane, więc nawet gdyby przepis był do niczego- to i tak człowiek się skusi i zrobi:)
OdpowiedzUsuńPiękne i z pewnością bardzo smaczne.
Pozdrawiam cieplutko
No i weź tu się, człowieku, odchudzaj...najpierw toskańskie pieczywko, teraz pomarańczowa, makowa panienka- później bieg brzegiem morza do utraty tchu. ;)
OdpowiedzUsuńZapomniałam dodać, że jeśli do tej pory nikt nie zatrudnił Cię do wykonywania zdjęć dań wszelakich,umieszczanych
OdpowiedzUsuńw czasopismach, książkach,
reklamach, to powinien to natychmiast uczynić. Masz niezwykły dar do łączenia ze sobą kształtów, barw...aż się chce liznąć...ekran.
Wielkie brawa!!!
OdpowiedzUsuńZa kolory! Za łamanie schematów! Za INSPIRACJE ! I za zdjęcia!
Dziękuję Llooka :))
Mniam , ale apetycznie wygląda :-), wypróbuje przy najbliższej okazji
OdpowiedzUsuńJakie to mniamuśne! Dzięki za ucztę dla oczu także!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Brzmi nieźle-wypróbuje na pewno!
OdpowiedzUsuńDziekuje za przepis:)
Kobieto miej litość ,deser tak pięknie wygląda ,że na jego widok dostaję ślinotoku .
OdpowiedzUsuńJa chcę chociaż trochę schudnąć , a Ty mi nie dajesz szans !!!
fanką galaretek nie jestem raczej, ale przyznjaę, ze wygląda cudnie i zdjęcia pierwsza klasa :)
OdpowiedzUsuńWystarczy popatrzeć na zdjęcia i już wiadomo jak smakuje Twój deser.
OdpowiedzUsuńZdjęcia po prostu ,,przepyszne,,...
walentyny za pasem, wszędzie czekoladki, cukiereczki... a mój M wymyślił sobie że będzie się odchudzać... przecież sama nie będę się opychać..
OdpowiedzUsuńWIELGACHNY szacun za kolory. Wrażenie robią naprawdę potężne.
OdpowiedzUsuńAle piękny kolorowy deserek:)
OdpowiedzUsuńChciałoby się takowy posmakować:)...
Serdecznie pozdrawiam
Deser to może trochę nie moje smaki, ale zdjęcia robisz nieziemskie! Nie mogę się napatrzeć :) I kto by pomyślał, że pomarańczowy tak świetnie gra z fioletem - szacunek llooko :)
OdpowiedzUsuń