14 lutego 2013

{W temacie MIŁOŚCI}

     Nie będzie dzisiaj żadnych "protest songów", że nie obchodzę Walentynek, że to takie nie "nasze" święto, że miłość należy sobie okazywać każdego dnia, a nie tylko raz w roku... To już znamy! A ponieważ mój blog jest tak jak ja, "uplecioną z mnóstwa nitek tkaniną", chciałam się tym razem  podzielić  z Wami spostrzeżeniami na temat pewnego wyjątkowego filmu.

    "Wyśnione miłości", film kanadyjskiego reżysera Xaviera Dolana, porusza problematykę bardzo na czasie. Kiedy na polskiej arenie politycznej rozgrywają się dantejskie sceny w odniesieniu do związków partnerskich, my w domowym zaciszu również analizujemy ich znaczenie. Zastanawiamy się, kto ma prawo do miłości, kto do wspólnego życia, kto do bycia szczęśliwym? Co to jest równouprawnienie, co tolerancja, co wolność? Mówimy, że mi to nie przeszkadza, ale... I tu zaczynają się schody. Wróćmy jednak do filmu.
     Bohaterowie "Wyśnionych miłości" są młodzi i piękni. On - Francis i ona - Marie, są przyjaciółmi. Gdy pewnego dnia poznają Nicolasa, chłopaka o cherubińskiej urodzie, ich świat przewraca się do góry nogami. Zakochując się w nim bez pamięci, wystawiają na próbę swoją przyjaźń. Tłumione uczucie zazdrości sprawia, że stają do walki o uczucie. Zapominają o zdrowym rozsądku i trzeźwym myśleniu. Zaślepieni miłością nie dostrzegają, że próżny Nicolas bawi się nimi. Daje nadzieję, aby zaraz potem uciec od zobowiązań i deklaracji. Ten film to subtelna opowieść o meandrach miłości. Pasują tu wszystkie powiedzenia typu "miłość jest ślepa", "miłość nie zna granic", "zakochany bez pamięci"... W natłoku pseudo romantycznych komedyjek serwowanych  w tym dniu, sięgnijcie proszę po "Wyśnione miłości". Każdy, choć w jednej klatce znajdzie swoje odbicie, odbicie swojej miłości.

Kadr z filmu. Od lewej Francis, Nicolas i Marie. Przyglądnijcie się uważnie Nicolasowi i spójrzcie na poniższe zdjęcia!

Powyższe zdjęcia znalazłam w moim archiwum. Zostały zrobione 2 lata temu w Londynie na Portobello Market. Kafejka w starym WW (chyba;) i ten gość! Wypisz wymaluj - Nicolas;)))


P.S. Koniecznie zwróćcie uwagę w filmie na cudowną muzykę i styl Marie! 

Piosenka "Bang-Bang" przewijająca się przez film znana jest też z filmu "Kill Bill" Tarantino, a swoją wersję nagrała również Ania Dąbrowska.

27 komentarzy:

  1. Hej Karola:)
    spodobał mi się Twój dzisiejszy post:) sama niedawno zaczęłam cykl filmowy, gdzie będę opisywać znane mi i lubiane filmy.
    zachęciłaś mnie bardzo do obejrzenia tego! na pewno zobaczę... dobrego dnia dla Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny film pod każdym względem.
    Warto obejrzeć dwa razy tak, jak ja.Za drugim razem też odkrywamy coś nowego.
    Dołączyłam go do listy moich naj, naj.
    A na marginesie , to Walentynek w wersji komercyjnej nie trawię i mam podobne podejście:))
    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj mam zamiar przejść przez niego kolejny raz i mam nadzieję, że tak jak piszesz, znów coś dostrzegę w nim nowego:)
      Ściskam!

      Usuń
  3. Na pewno obejrzę ,a piosenke w Ani wykonaniu znam :))
    pozdrawiam
    Ag

    OdpowiedzUsuń
  4. Z przyjemnością obejrzę jeśli ma w sobie emocje Almodovara i taaaaaką muzę :)


    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Xavier (patrz Francis) jest niezwykle dojrzałym reżyserem jak na swój wiek. Uwielbiam jego ujmowanie świata i relacji międzyludzkich:) Polecam szczerze!

      Usuń
  5. Właśnie próbuję nielegalnie znaleźć film w sieci...! Jestem okrutna! A;e tak mnie cudownie zainspirowałaś, że dziś to jest mój wieczorny plan :D Dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj znać jak się podobał:)
      Miłego wieczoru!

      Usuń
    2. Właśnie skończyłam oglądać film :) Niestety, ale czasowo musiałam go rozłożyć na dwa razy :) Film mi się podoba, niestety ale przerost formy nad treścią był znaczący. Tzn bardzo pięknie pokazano tu wszelkie sceny miłości, odrzucenia, tolerancji, zawódu, za pomocą niesamowitych scen, sceny slow motion, kolory, gra światła, bardzo bliskie ujęcia, to bardzo mi się podobało, ale sama historia, mimo, że traktująca o "poważnych" problemach życia dorosłego, codziennego, jest pokazana trochę w zbyt infantylny. Ogólnie scenograficznie i muzycznie film mnie bardzo pozytywnie zaskoczył i przede wszystkim Marie, w jej rolę Monia wcięliła się najlepiej... pokazała genialnie takie proste babskie dylematy, fochy, złości i miłości... Podsumowując, polecam film jak najbardziej, warto zapoznać się z kinem tak młodego pokolenia jakim jest Xavier :) pokazał, że mimo wieku można stworzyć naprawdę piękny (w wizualnym tego słowa znaczeniu) obraz dnia codziennego... <3 Dziękuję Karolina, że byłaś inspiracją do jego obejrzenia <3

      Usuń
    3. Przede wszystkim dziękuję Ci, że wróciłaś i podzieliłaś się swoimi spostrzeżeniami. Same rozmowy o miłości, dylematy i rozterki być może są i tutaj nieco infantylne, ale szczerze powiedziawszy wolę takie spojrzenie niż przeintelektualizowane wywody.Xavier jak na swój wiek, stworzył obraz bardzo dojrzały, przemyślany i wysmakowany. Tak jak lubię:)

      Usuń
  6. Z tym NIE-obchodzeniem walentynek to my dolaczamy rowniez, z tym kochaniem sie caly rok tez. a co do filmu sprobuje znalezc gdzies w sieci nielegalnie tak jak poprzedniczka moja, gdyz zapowiada sie interesujaco. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mówię, że nie obchodzę;)Obchodzę, ale skromnie;)))
      Wspaniałych wrażeń życzę!

      Usuń
  7. O nie słyszałam i nie widziałam, ale z pewnością nadrobię tę zaległość:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Podobieństwo tych dwóch facetów- niesamowite;) A do filmu mnie przekonałaś, obejrzę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? No Nicolas dużo ładniejszy, ale i tak nieźle pasują do siebie;) Jak plus i minus;)))

      Usuń
  9. kurcze nie znam tego filmu a z Twojego opisu zapowiada się ciekawie więc koniecznie muszę zlookać ;p no a jak tam "tylne wyjście przez sklep z pamiątkami" oglądałaś już ? tak przy okazji bo tamten post mi się stracił gdzieś po drodze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już dawno oglądnęłam, zaraz po Twojej propozycji! Bardzo ciekawie pokazuje to specyficzne środowisko. Thierry był obłędny z tą swoją manią filmowania! Zastawiła nawet swój SH, aby mieć kasę na taśmy... I to jak sam wykreował z siebie "gwiazdę" street artu uzmysławia, że czasem wystarczy dobry PR, aby odnieść sukces!
      A Banksy`ego uwielbiam, tak jak jego ostatni szablon z okazji rocznicy królowej Elżbiety. Daje do myślenia!
      Dziękuję Ci za pogawędkę;)))

      Usuń
    2. Ciesze się , że się podobał bo ja strasznie też lubię ten film :) pozdrawiam i życzę kolejnych inspirujących odkryć filmowych :)

      Usuń
  10. Lubię filmy o relacjach międzyludzkich. Takie rozwikływanie ludzi powoli prawie kadr po kadrze robi czasem lepsze napięcie niż sensacja. Chętnie skorzystam z Twojego polecenia.
    Pozdrawiam :)
    dominika

    OdpowiedzUsuń
  11. slyszalam o tym filmie ale jeszcze go nie zdobylam, no coz pora intensywniej szukac :))

    OdpowiedzUsuń
  12. szkoda, że ludzie w PL chcą reglamentować miłość... a przecież ważniejsza jest moc i szczerość uczucia, najlepiej odwzajemnionego. film z przyjemnością obejrzę, jak tylko do niego dotrę.
    Pozdrawiam serdecznie (www.malydworek.blox.pl)

    OdpowiedzUsuń
  13. dzięki za polecenie filmu

    OdpowiedzUsuń