Już nie mogę się doczekać otwarcia Muzeum PRL-u w Nowej Hucie. Podobno w maju ma powstać stała ekspozycja. Będzie to mała wyprawa do czasów dzieciństwa i lekcja historii dla moich dzieci:). Patrz Kochanie mamusia taką oranżadę kiedyś piła:). A oranżadki w woreczku pite przez rurkę., pamiętacie? W szkole podstawowej w czasie przerwy wybiegało się do sklepu z artykułami zagranicznymi, gdzie wąsaty pan sprzedawał ułożone w stosik napoje w woreczku o kolorze coca coli ;). Do dzisiaj pamiętam zapach tego sklepu... gumy kulki najbardziej pobudzały moje nozdrza...
Rose wiem, widziałam, ale to już nie to samo wrażenie;) Pappu - młodości! Kasandro mały come back, ale tak na chwilkę:) Dorota- dziękuję! Istnieje możliwość:) Dagmarko - tak wydrukowałam i napuściłam naparem z herbaty:)Ptaszki są urocze, prawda?
Hmm gumy donald i sterty historyjek obrazkowych.A ja jeszcze pamiętam cukierki " mordoklejki", które mama sama robiła na patelni, oranżadę w butelkach ze sprężyną, którą trzeba było kupować tylko w jednym sklepie- tam była najlepsza i wiele innych rzeczy, bo ja to już chyba stara taka jestem,że pamiętam chyba cały PRL :)
U nas na te oranżadki mówiło się cytrynady... Kto by pomyślał,że do tamtych biednych, czasów będziemy się tak uśmiechać i tęsknić... :) A gdzie, dokładnie, ma być to muzeum???
Aniu kiedys cyrk to byla atrakcja! Gosiu od razu stara... My kobiety po 30tce po prostu mamy bogatszy bagaz wspomnien;) Sivka w dawnym kinie Swiatowid ale dopiero jest w fazie powstawania...
Chętnie wybrałabym się do takiego muzeum. Etykiety super. Mam jeszcze u taty sporo oryginalnych butelek i słoików z tamtych czasów. I kto by pomyślał, że tamtejsza "estetyka" wróci ;-)
Alizee nie wiem czy wroci. Tak mnie naszlo, skoro mamy polskie retro, to po co anglojezyczne i francuskie etykiety drukowac;). Chetnie bym Twoje zbiory ogladnela. A na majowke juz wiem gdzie uderze:)
Nie mam jeszcze 30ki (choć niewiele brakuje) to jednak pamiętam oranżadę w worku,gumę donald i wodę z syfonów.Pamiętam smak precelków które sprzedawał pan na rogu i smak rurek z kremem kupowanych w budce obok placu targowego...och,dobrze,że nasz mózg ma szufladkę:wspomnienia,bez nich bylibyśmy ubożsi.
Oj, oranżadę w woreczkach do dziś wspominam - jakiś miała lepszy niż dzisiejsze smak. Gumy kulki - a jakże!! Też po 30, rocznik 77 - więc w głowie zostało mi sporo PRL smaczków;) Z niecierpliwością czekamy z moim Małżem na grę KOLEJKA, osadzoną własnie w realiach PRL;) Etykiet wyszły Ci super:)) Przez chwilę myślałam, że ostały się gdzieś u Ciebie oryginalne. Pozdrawiam serdecznie, M.
Paulinko ależ Ci zazdroszczę;) Ja w maju 35 buuu... Rurki i jeszcze zapiekanki z pieczarkami;) Mada co to za gra? Nie słyszałam nic o niej... Aga tak właśnie bym je nazwała- wspomnieniowe:) Pozdrawiam WAS!
Mada właśnie patrzę, że jest na allegro http://allegro.pl/gra-kolejka-prl-ipn-i1452234845.html Zapowiada się super:)Mój Małżonek uwielbia wszelkie gry strategiczne, także Kolejka będzie następna w kolejce.DZIĘKI!
rewelacyjne etykiety! przez moment myślałam, ze to oryginały i gdyby nie komentarze dalej bym pewnie była przekonana o tym :) A muzeum PRl po części już działa - organizuje np. gry miejskie osadzone w tej tematyce rzecz jasna ;) pozdrowienia
ah zapomniałam się dopisać do listy wspominków, rzecz jasna pamiętam i orenżadowe woreczki i wypady na przerwach po różne takie rarytasy ;)no i te zapachy - nieodłącznie kojarzą sie z dzieciństwem i są nie do podrobienia
O tak, gumy kulki i napój w woreczku ze słomką:)) I jeszcze były wafelki Koukouroukou z różnymi obrazkami do zbierania. Zresztą wtedy się wszystko zbierało:))
Pamietam pamietam :)ten smak byl nieziemski,byly zolt i czerwone,rurki i zapiekanki sa jeszcze u mnie w miasteczku- smak ten sam. Ale naszlo na wspomnienia :)Etykiety rarytaski. Wlasnie spojrzalam na ta gra kolejka, ciekawa sprawa, pozdrawiam serdecznie
Pamiętam, pamiętam :))) Najbardziej utkwił mi zapach Pewexu i takich małych sklepików z oranżadą i piwem. Pamiętam jeszcze takie bezowe przysmaki w różnych kolorach i smakach. Lizaki "kojaki" w paski które zlizywałam prędko aż lizak był łysy :))) Te etykiety też pamiętam. Podobają mi się buteleczki. Z etykietami fajny pomysł i wykonanie. Uściski.
Agi słyszałam o jednorazowych akcjach, ale ja czekam na stałą ekspozycję ze względu na dzieci:)Cieszę się, że przywołałam wspomnienia. Myszko przyznam, że wafelków nie znam... Anka dziękuję pięknie! Lacrima to podobnie wspominamy:) Zasado widzisz telepatycznie temat wywołałam:) Bree u nas zapiekanki też jeszcze są, nawet szyldzik sobie strzelili "Zapiekanki z tradycją" i muszę przyznać, że trzymają fason i kolejki są długieee... Jolanno bezowych przysmaków nie pamiętam niestety, ale kojaki tak:) Emnildo dziękuję, miło mi:)
Kochana, daj znać jak już będzie czynna wystawa. Idziemy na 100% Napoje w woreczkach pamiętam, były w szkolnym sklepiku. Tego chyba nie można zapomnieć. Myślę, że pamiętam nawet smak i zapach.
Jejku jejku :D Skąd wytrzasnęłaś takie starocie :) U mnie oranżadki też żółte i czerwone, jakaś telepatia chyba bo właśnie wczoraj temat picia w woreczku poruszałam z mężem :) To były czasy :)
hehehe... właśnie wczoraj żułam gumy kulki i z tej okazji wspominałam oranżadę z woreczka :))) te gumy kupuję od czasu do czasu, okropnie słodkie ale mam do nich taki sentyment, że nie mogę się opanować :)
Mimi myślę, że to muzeum to będzie strzał w 10! Taka podróż sentymentalna:) Katarzynko odniesienia do przeszłości mamy na każdym kroku, oczywiście z korzyścią dla przeszłości;) Ushii kulki to tak na sekund pięć dla smaku, bo później glut niemiłosierny zostaje;)
Ale piekne wspomnienia.W moim ulubionym sklepiku prócz gum kulek i Donaldów pan sprzedawał żelki misie...na sztuki :-) A nasze dzieci dzis zapychaja sobie buzie cała paczuszką:-).Pewex jeszcze wspominam.Jak z przyklejonym nosem do szyby oglądało sie zabawki.
Oh! Ale wspomnieniowo tutaj. Ja jeszcze przed 30 ale pamiętam te wszystkie rarytasy. Pamiętam pomarańczowe i zółte palce od orenżady w ten sam sposób z torebki visolvit i vibovit wyjadałam. Wafelki Koukouroukou też oamiętam. Wspominam też zapach sklepu z gumami Donald i oranżadą z woreczka. Chodziliśmy też na pysznę śmietankowe lody Calipso. Pychotka. Polecam stronę http://starezabawki.blogspot.com/ do powspominania. Świetnie, że będzie takie muzeum. Jak zobaczyłam te etykiety to coś dziwnego w żołądku poczułam. Pozdrawiam i zapraszam do siebie. http://domowyzakatek.blogspot.com/
Ja pamiętam lemoniadę i plażę w Kołobrzegu gdzie sprzedawca krzyczał "lemoniada napój boski nawet łysym rosną włoski" a inny "kto wypije te pomyje ten krótko żyje".To były czasy...
Oranżadki były pyszne, kulki można jeszcze dziś spotkać w sklepach, ja z większym sentymentem wspominam gumy Donald;)Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhmmm ja nie pamietam :D ale etykiety super :*
OdpowiedzUsuńPamiętamy oj pamiętamy ... moje oranżadki były żółte i czerwone ... yhm pycha ... chętnie bym wróciła do tych czasów ... choć na chwilkę ...
OdpowiedzUsuńWitam,juz od pewnego czasu ogladam Twoj blog i uwielbiam Twoja bizuterie,wlasnie zaczelam pisac moj blog,czy istnialaby mozliwosc wymiany linkow?
OdpowiedzUsuńLlooka Ty sama te nalepki robiłaś? ;)
OdpowiedzUsuńGumy Donald pamiętam i oranżadę w woreczku jak przez mgłę :)
P.S. Dzięki za namiary na wzór ptaszka :* :)
Buziaki ślę :*
Rose wiem, widziałam, ale to już nie to samo wrażenie;)
OdpowiedzUsuńPappu - młodości!
Kasandro mały come back, ale tak na chwilkę:)
Dorota- dziękuję! Istnieje możliwość:)
Dagmarko - tak wydrukowałam i napuściłam naparem z herbaty:)Ptaszki są urocze, prawda?
te oranżadki kojarzą mi się z wypadem do cyrku:))))
OdpowiedzUsuńHmm gumy donald i sterty historyjek obrazkowych.A ja jeszcze pamiętam cukierki " mordoklejki", które mama sama robiła na patelni, oranżadę w butelkach ze sprężyną, którą trzeba było kupować tylko w jednym sklepie- tam była najlepsza i wiele innych rzeczy, bo ja to już chyba stara taka jestem,że pamiętam chyba cały PRL :)
OdpowiedzUsuńU nas na te oranżadki mówiło się cytrynady... Kto by pomyślał,że do tamtych biednych, czasów będziemy się tak uśmiechać i tęsknić... :) A gdzie, dokładnie, ma być to muzeum???
OdpowiedzUsuńAniu kiedys cyrk to byla atrakcja!
OdpowiedzUsuńGosiu od razu stara... My kobiety po 30tce po prostu mamy bogatszy bagaz wspomnien;)
Sivka w dawnym kinie Swiatowid ale dopiero jest w fazie powstawania...
Chętnie wybrałabym się do takiego muzeum.
OdpowiedzUsuńEtykiety super. Mam jeszcze u taty sporo oryginalnych butelek i słoików z tamtych czasów.
I kto by pomyślał, że tamtejsza "estetyka" wróci ;-)
Ściskam :)
Alizee nie wiem czy wroci. Tak mnie naszlo, skoro mamy polskie retro, to po co anglojezyczne i francuskie etykiety drukowac;). Chetnie bym Twoje zbiory ogladnela. A na majowke juz wiem gdzie uderze:)
OdpowiedzUsuńNie mam jeszcze 30ki (choć niewiele brakuje) to jednak pamiętam oranżadę w worku,gumę donald i wodę z syfonów.Pamiętam smak precelków które sprzedawał pan na rogu i smak rurek z kremem kupowanych w budce obok placu targowego...och,dobrze,że nasz mózg ma szufladkę:wspomnienia,bez nich bylibyśmy ubożsi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepluchno.
Oj, oranżadę w woreczkach do dziś wspominam - jakiś miała lepszy niż dzisiejsze smak. Gumy kulki - a jakże!! Też po 30, rocznik 77 - więc w głowie zostało mi sporo PRL smaczków;)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekamy z moim Małżem na grę KOLEJKA, osadzoną własnie w realiach PRL;)
Etykiet wyszły Ci super:)) Przez chwilę myślałam, że ostały się gdzieś u Ciebie oryginalne.
Pozdrawiam serdecznie,
M.
Etykietki wyszły cudne! Takie wspomnieniowe!!!
OdpowiedzUsuńBuziaki
Paulinko ależ Ci zazdroszczę;) Ja w maju 35 buuu... Rurki i jeszcze zapiekanki z pieczarkami;)
OdpowiedzUsuńMada co to za gra? Nie słyszałam nic o niej...
Aga tak właśnie bym je nazwała- wspomnieniowe:)
Pozdrawiam WAS!
Proszę bardzo:)))
OdpowiedzUsuńhttp://www.ipn.gov.pl/portal/pl/737/14096/Gra_Kolejka.html
Mada właśnie patrzę, że jest na allegro
OdpowiedzUsuńhttp://allegro.pl/gra-kolejka-prl-ipn-i1452234845.html
Zapowiada się super:)Mój Małżonek uwielbia wszelkie gry strategiczne, także Kolejka będzie następna w kolejce.DZIĘKI!
rewelacyjne etykiety! przez moment myślałam, ze to oryginały i gdyby nie komentarze dalej bym pewnie była przekonana o tym :)
OdpowiedzUsuńA muzeum PRl po części już działa - organizuje np. gry miejskie osadzone w tej tematyce rzecz jasna ;)
pozdrowienia
ah zapomniałam się dopisać do listy wspominków, rzecz jasna pamiętam i orenżadowe woreczki i wypady na przerwach po różne takie rarytasy ;)no i te zapachy - nieodłącznie kojarzą sie z dzieciństwem i są nie do podrobienia
OdpowiedzUsuńO tak, gumy kulki i napój w woreczku ze słomką:)) I jeszcze były wafelki Koukouroukou z różnymi obrazkami do zbierania. Zresztą wtedy się wszystko zbierało:))
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł i super wykonanie - zapraszam po wyróżnienie :)
OdpowiedzUsuńOj tak guma kulka i woda z saturatora uwielbiam ją.
OdpowiedzUsuńSuper kolekcja butelek:)
Ja też pamiętam taką oranżadę i ostatnio ją właśnie wspominaliśmy :)
OdpowiedzUsuńPamietam pamietam :)ten smak byl nieziemski,byly zolt i czerwone,rurki i zapiekanki sa jeszcze u mnie w miasteczku- smak ten sam. Ale naszlo na wspomnienia :)Etykiety rarytaski. Wlasnie spojrzalam na ta gra kolejka, ciekawa sprawa, pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPamiętam, pamiętam :))) Najbardziej utkwił mi zapach Pewexu i takich małych sklepików z oranżadą i piwem.
OdpowiedzUsuńPamiętam jeszcze takie bezowe przysmaki w różnych kolorach i smakach. Lizaki "kojaki" w paski które zlizywałam prędko aż lizak był łysy :))) Te etykiety też pamiętam.
Podobają mi się buteleczki. Z etykietami fajny pomysł i wykonanie.
Uściski.
Etykietki pierwsza klasa!
OdpowiedzUsuńAgi słyszałam o jednorazowych akcjach, ale ja czekam na stałą ekspozycję ze względu na dzieci:)Cieszę się, że przywołałam wspomnienia.
OdpowiedzUsuńMyszko przyznam, że wafelków nie znam...
Anka dziękuję pięknie!
Lacrima to podobnie wspominamy:)
Zasado widzisz telepatycznie temat wywołałam:)
Bree u nas zapiekanki też jeszcze są, nawet szyldzik sobie strzelili "Zapiekanki z tradycją" i muszę przyznać, że trzymają fason i kolejki są długieee...
Jolanno bezowych przysmaków nie pamiętam niestety, ale kojaki tak:)
Emnildo dziękuję, miło mi:)
Kochana, daj znać jak już będzie czynna wystawa. Idziemy na 100%
OdpowiedzUsuńNapoje w woreczkach pamiętam, były w szkolnym sklepiku. Tego chyba nie można zapomnieć. Myślę, że pamiętam nawet smak i zapach.
Jejku jejku :D Skąd wytrzasnęłaś takie starocie :)
OdpowiedzUsuńU mnie oranżadki też żółte i czerwone, jakaś telepatia chyba bo właśnie wczoraj temat picia w woreczku poruszałam z mężem :)
To były czasy :)
hehehe... właśnie wczoraj żułam gumy kulki i z tej okazji wspominałam oranżadę z woreczka :))) te gumy kupuję od czasu do czasu, okropnie słodkie ale mam do nich taki sentyment, że nie mogę się opanować :)
OdpowiedzUsuńMimi myślę, że to muzeum to będzie strzał w 10! Taka podróż sentymentalna:)
OdpowiedzUsuńKatarzynko odniesienia do przeszłości mamy na każdym kroku, oczywiście z korzyścią dla przeszłości;)
Ushii kulki to tak na sekund pięć dla smaku, bo później glut niemiłosierny zostaje;)
Ale piekne wspomnienia.W moim ulubionym sklepiku prócz gum kulek i Donaldów pan sprzedawał żelki misie...na sztuki :-) A nasze dzieci dzis zapychaja sobie buzie cała paczuszką:-).Pewex jeszcze wspominam.Jak z przyklejonym nosem do szyby oglądało sie zabawki.
OdpowiedzUsuńOh! Ale wspomnieniowo tutaj. Ja jeszcze przed 30 ale pamiętam te wszystkie rarytasy. Pamiętam pomarańczowe i zółte palce od orenżady w ten sam sposób z torebki visolvit i vibovit wyjadałam. Wafelki Koukouroukou też oamiętam. Wspominam też zapach sklepu z gumami Donald i oranżadą z woreczka. Chodziliśmy też na pysznę śmietankowe lody Calipso. Pychotka. Polecam stronę
OdpowiedzUsuńhttp://starezabawki.blogspot.com/
do powspominania.
Świetnie, że będzie takie muzeum. Jak zobaczyłam te etykiety to coś dziwnego w żołądku poczułam.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
http://domowyzakatek.blogspot.com/
Ja pamiętam lemoniadę i plażę w Kołobrzegu gdzie sprzedawca krzyczał "lemoniada napój boski nawet łysym rosną włoski" a inny "kto wypije te pomyje ten krótko żyje".To były czasy...
OdpowiedzUsuń