Mam tyle pomysłów, co uszyć, co przetworzyć, tylko ślęczenie przy maszynie niekoniecznie należy teraz do najmilszych czynności. W międzyczasie, zanim znów coś wymodzę, pokażę kilka wiejskich klimatów w koralowym kolorze.
Miłego weekendu Wam życzę i dziękuję, że do mnie zaglądacie mimo mojego słabego odzewu...
uwielbiam oglądać Twoje zdjęcia! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCudnie!!
OdpowiedzUsuńnie ma co ślęczeć w domu nad maszyną, gdy taka pogoda na zewnątrz :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Piękne soczyste i na pewno bardzo słodkie czereśnie,ech ile bym dała aby takie zjeść :)
OdpowiedzUsuńZbieraj pomysły,jak upały się skończą będziesz nas zasypywać pięknymi tworami.
Pozdrawiam z deszczowo-słonecznej wyspy.
zdjęcia super - mimo że indyków po prostu nie znoszę... i całego ptactwa domowego, po prostu nie i tyle... ale wiśniowe korale to co innego :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że nie masz ochoty szyć...ja ostatnio na nic nie mam ochoty! tylko leżenie:)
OdpowiedzUsuńOj pojadłabym tych czereśni:)
pozdrawiam serdecznie!
Czerwone korale
OdpowiedzUsuńCzerwone niczym wino
Korale z polnej jarzebiny
I łzy dziewczyny I wielkie łzy
Może nie w temacie, bo nie o czereśniach. Jednak tak mi sie jakoś przy tym Twoim poście zanuciło.
pozdrawiam
Pomysły nie uciekną, chociaż jestem bardzo ciekawa Twoich planów :)
OdpowiedzUsuńMiłego weekendowego wypoczynku :)
A ja właśnie przy maszynie siedzę, bo pogoda pod zdechłym azorem:( Ja chcę lataaaa!!!!
OdpowiedzUsuńA ja wlasnie ślecze i ślecze przy maszynie,na szczescie niedlugo mam urop.
OdpowiedzUsuńZdjecia swietne.
Pozdrawiam
Ja mam podobnie - nie daje rady przy maszynie w takim upale :/
OdpowiedzUsuńA zdjęcia świetne !!
buziole na udany weekend :**
Zdecydowanie wole owoce:) Zazdroszcze upalow, chcialabym chociaz taki malutki zebym marznac teraz nie musiala i ten deszcz u nas jest nieskonczony!
OdpowiedzUsuńCzekam na realizacje pomyslow:)
piękna ta czerwień
OdpowiedzUsuńTwoje piękne fotki to balsam na to upalne,rozbuchane lato!
OdpowiedzUsuńCzeresnie w emaliowanym wiaderku są tak sugestywne,że nie wiem,czy chciałabym je zjeść,czy na nie patrzeć.Na indorki wolę zdecydowanie patrzeć,fajne są i takie wyniosłe..
Zmagania z maszyną zostaw na trochę gorszą pogodę,choć będę czekać niecierpliwie.
Pozdrawiam i życzę trochę cienia..
Wiśnie tak :):)
OdpowiedzUsuńindyki - cóż - trauma z dzieciństwa...
Pozdrawiam
Wspaniale zdjecia
OdpowiedzUsuńCzereśnie z chęcią bym zjadła ale u nas jakaś zaraza dopadła drzewka i w tym roku niestety nie bedzie. Ja nawet nie mam maszyny aby przy niej ślęczeć,chociaż w głowie wiele nowych pomysłów:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam weekendowo:)!!
Z tymi indorami to taki żart:) Też ich nie darzę wielką sympatią a jak robiłam zdjęcia to nieźle skakały do mnie... Są babcinego chowu także na talerzu bym nimi nie pogardziła;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam!
smaka na czeresnie narobilas,jak bylam mala to bardzo balam sie indykow ,pewnie z powodu ich wielkosci,wydawalmy mi sie zawsze takie grozne i zawsze skrzeczaly :) :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że maszynie też należy się mały odpoczynek w taki upał ;)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, a czereśnie uwielbiam!
I jasne,nie ma co przesiadywac w domku...zbieraj i notuj pomysly...ja tez tak wlasnie robie.
OdpowiedzUsuńBuziaki
magdalena
Super zdjęcia. gdy taka gorączka chyba nikomu nic się nie chce. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWisienki pierwsza klasa Looko...naleweczkę rób koniecznie,na zimowe wieczory!!Moja ciocia kleci taką...pyyyycha!Indory też chyba wolę na talerzu!!:)...gdyby to wiedziały:)...pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńuwielbiam twoją grę skojarzeń i obrazów. fantastyczne fotki
OdpowiedzUsuń