10 lutego 2010

1, 2, 3 ... 1, 2, 3


Niedawno Ushii pokazała swój pojazd kosmiczny i tak mnie to natchnęło, że i ja postanowiłam pokazać swój. Z widocznym na załączonym obrazku, magnetofonem szpulowym, wiąże się wieleee wspomnień. Tata przyniósł go ze swojego domu rodzinnego. Dla mnie długo był jedynym sprzętem grającym, nie licząc radia. Kiedy wszyscy dookoła "szpanowali" kasetowymi Grundikami, ja nadal molestowałam szpulaka. Jakbym miała wybór. Chęć nagrywania i odtwarzania była tak wielka, że brałam mikrofon (niestety zaginął gdzieś na strychu i nie mogę go znaleźć) i śpiewałam z całych sił! Dzisiaj udało mi się uruchomić to ustrojstwo, ale nie było łatwo. Próbowałam wyszukać gniazdko bez bolca, tak aby wtyczka weszła. Znalazłam! Przekręcam... świeci, obracam... gra! I jak na zawołanie...

Znów jestem małą dziewczynką, trzymam kurczowo przy ustach szary prążkowany mikrofon i drę na całe gardło:

Czerwona róża, biały kwiat, tralala
Czerwona róża biały kwiat
Wędruj harcerko, harcerko wędruj
Wędruj harcerko ze mną w świat



Jak usłyszałam swój dziecinny głosik to nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Koniecznie muszę puścić to moim dzieciom! Pamiętam, że razem z tatą śpiewałam "Mówiłeś włosy masz jak kasztany...". To też musi gdzieś być na tych szpulkach!


Kolejne wspomnienie, wiąże się z zespołem tańca towarzyskiego. W szkole podstawowe należałam do zespołu "Mozaika". Jeździliśmy do Konina na dziecięcy festiwal piosenki i tańca. A ćwiczyliśmy na małej sali gimnastycznej i wszelkie walce, cza-cze, rumby, fokstroty puszczane mieliśmy właśnie z takiego szpulowego magnetofonu. Ciężkie to były czasy dla małej dziewczynki, która 2-3 razy w tygodniu spędzała kilka godzin na ćwiczeniach układów tanecznych. A dzisiaj chętnie bym znów zatańczyła...

21 komentarzy:

  1. Latem mam nadzieję przytargam od rodziców moje lale miśka, którego dostała moja mama od dziadków i mój pojazd ... ushipodobny z adapterem w jednym (nie pamiętam czy jej też taki był). Stertę płyt z oryginałami The Doors i niebieską pocztówkę dźwiękową z jaśminem na przodzie z "Jak się masz kochanie" ... żałuję że nie mogę się przyłączyć do wspomniek ale co się odwlecze to ...

    pozdrawiam ciepło :)
    ps
    szpulowiec że tak powiem full wypas ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Pokazałaś Mój pierwszy sprzęt grający ! To był szpan !! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Lloko, to niesamowite, takie wspomnienie na szpulowej tasmie to dopiero jest cos:).

    Chetnie przylaczylabym sie do zabawkowych wspomnien, ale wszystkie zabawki z lat dziecinnych sa w domu moich rodzicow w Polsce... Wiec moze za jakis czas.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. hihihi.. aż się sama uśmiechnęłam czytając twojego posta. Kiedy to było.. kiedy się tańcowało i śpiewało.. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. matko a ja w niedzielę z moim M rozmawiałam o szpulaku, że muszę odnaleźć u rodziców i przesłuchać te audycje, które z siostrą nagrywałyśmy... ale lot...

    OdpowiedzUsuń
  6. och, a u mnie wszystkie nagrania mojej rozśpiewanej duszy przepadły... a jeszcze bardziej żałuję płyt do mojego pojazdu :(( teraz nie do zdobycia pewnie.. w każdym razie wspaniała pamiątka, dzieci będą miały ubaw z Ciebie :))

    OdpowiedzUsuń
  7. ach, a zapomniałam, ze sama kiedyś wyrzuciłam Bambino :( Głupiutka ja :)

    OdpowiedzUsuń
  8. 1,2,3...1,2,3...próba mikrofonu! -usłyszałam zza światów ;)
    Niedawno też wyciągnęłam wiekowy eksponat (po dziadku Odysa) tak tylko, by stanowił tło do zdjęć, Ale coś mnie podkusiło. Włączyłam i zabrzmiał głos Mieczysława Fogga :)
    "Ale jazda!" -zachwyciły się moje starszaki :))
    NIestety żadnych autorskich nagrań nie znaleźliśmy. Utrwal koniecznie nagranie swojego głosiku. Toż to rarytas dla dzieci... a jaki będzie dla wnuków! :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale czad!!! Ja też takiego szpulaka miałam, pamietam, ze razem z moją koleżanką sąsiadką przesiadywałyśmy po kilka godzin z mikrofonem nagrywając programy dla dzieci hehehe. Agencja "A G A O" się to to nazywało. Zabawa była genialnie przednia. A jak byłam taka całkiem malutka (może ze dwa, trzy lata) to moja Mama Kochana kazała mi śpiewać do mikrofonu i nagrywała moje popisy wokalne. Ciekawe czy jeszcze się gdzieś te taśmy poniewierają... :) :) :)
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Prawdziwy skarb ... nagrany śpiew Twój oczywiście :)) Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
  11. Niesamowita pamiątka!!! Sprzęt faktycznie czadowy, fajnie że działa i fajnie, że się uchował z taśmami.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  12. No nie..Takie skarby na strychu przechowujesz!Cudny ten Twój pojazd kosmiczny ale najcudniejsze wspomnienia jakie masz z nim związane!
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  13. Zazdroszczę strychu pełnego wspomnień ;) i tej maszyny co odtwarza głosy z przeszłości :) jak fajnie, że działa :)
    Ja to się kiedyś nagrywałam na kasety jak byłam mała, pamietam jak śpiewałam "stary niedźwiedź mocno śpi..." potem chwila przerwy,zapomniałam tekst i mówię do rodziców: "i co dalej? bo ja już nie wiem :/" :))) niestety potem to sama skasowałam :((( po wielu latach, nagrywając jakieś piosenki, eh...
    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Takiego szpulaka nie posiadałam, za to miała moja najlepsza koleżanka i puszczałyśmy na nim ówczesne hiciory :) Ja mam adapter Unitra Fonica ARTUR-STEREO gram na nim do dziś. Lubię te trzaski, zgrzyty i wspomnienie dziecięcych lat. Może też pokażę na blogu :)

    Cieplutko pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny sprzęt :)
    fajne wspomnienia :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Takie taśmy to prawdziwy skarb,zazdroszczę Ci ! Usłyszeć swój głos z dzieciństwa, wspomnieć te chwile. Niestety nie mam takiego szczęścia posiadania rzeczy z dzieciństwa ,macocha systematycznie wszystko wyrzucała.Za to teraz nadrabiam zbieractwo dla Tuśki.
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  17. Witaj, trafiłam do Ciebie pierwszy raz...pamiętam jakby to było wczoraj jak razem z Tata słuchaliśmy szpulowych nagrań. Niestety takiego sprzętu już nie mamy, za to u rodziców wciąż stoi i jest używany gramofon a z nim góra pocztówkowych płyt...uwielbiam te trzaski...pozdrawiam aga

    OdpowiedzUsuń
  18. Jakbyś czytała w moich myślach.Wdrapując sie na mój stryszek w poszukiwaniu misiów,pomyślałam o starym adapterze.Miałam taki szpulowy,jeszcze gdzies leży i na płyty.na wiosnę muszę zrobić generalny porządek strychowy.A pamiatkę w postaci swojego głosu masz niesamowitą! Ja na kasprzaku nagrywałam,to były czasy.

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziękuję bardzo, że przyłączyłyście się do wspomnień! Moja Mi jak mnie usłyszała, to się pyta "Mamuś to ja śpiewam?". Rozczuliło mnie dziecko!

    Pozdrawiam Was cieplutko, bo mnie łamie w kościach jak diabli!!!

    OdpowiedzUsuń
  20. Moj wojek ma tasmy z nagraniem mojego glosu i glosu mojej babci, ktora zmarla gdy mialam cztery lata. Niestety jego adapter szpulowy nie dziala a wsrod znajomych nikt takiego nie ma zeby sobie posluchac i ewentualnie przegrac na inny, bardziej nowoczesny glosnik. Szkoda wielka! Tez bym sobie z checia tak jak ty posluchala posluchala sama siebie sprzed lat.

    OdpowiedzUsuń
  21. o rany! taki szpulak to byo coś. zazdroszczę, bo po moim ślad zaginął, ale może to przez te przeprowadzki...
    Pamiętam jak śpiewałam "Susannaaaah!" :] na całe gardło i.. bajki Natalki :p Kukulskiej oczywiście. "Mój tata dał mi psa, pies cztery łapy ma!..."
    To były czasy.... Miłego śpiewania i odgrzebywania wspomnień.

    OdpowiedzUsuń