Całkiem niedawno w mediach miała miejsce akcja nawołująca do kupowania polskich produktów. Szybko i chętnie przytaknęłam na to, ponieważ oznaczało to podobno, że wspieramy rodzimą gospodarkę i takie tam...
Ale co się okazało, gdy zaczęłam dokładnie studiować etykietki? Polskie firmy pozostawały tylko z nazwy, za którą kryły się wielkie zagraniczne koncerny. Gdy wreszcie natrafiłam na produkt made in Poland, zdumiewała mnie jego wysoka cena. I tak życie weryfikuje nasze przekonania.
Podobnie sytuacja ma się z bojkotem chińskich produktów. Nie zamierzam jednak snuć tutaj dysput politycznych i światopoglądowych. Mam tylko nadzieję, będziemy dokonywać świadomych wyborów dyktowanych nie tylko względami finansowymi...
Ale o czym to ja miałam? Acha o białym serze, maśle i kefirku rodem z miejscowej spółdzielni mleczarskiej:) W moim miasteczku istnieje "mleczarnia", której historia i tradycje sięgają XIX wieku. Jej nabiałowe wyroby przewyższają jakością konkurencję. Nie mam więc problemu z wyborem. Czy w waszych miejscowościach wytwarza się jakieś produkty, które moglibyście polecić? Myślę, że warto polskim i regionalnym produktom zrobić trochę reklamy:)
Będąc w temacie nabiałowym, zainspirownana śniadaniem u Ani, postanowiłam polecić Wam pycha kromę! Na ciemnym pieczywie położyć gruby plaster twarogu. Posypać go prażonymi płatkami migdałów, polać miodem i posypać natką piertuszki. Miękkość twarogu, chrupkość migdałów, słodycz miodu i świeżość natki - zestaw doskonały!
Ciekawy zestaw. Ja zajadam twarog raczej na slono.
OdpowiedzUsuń...jak pomidory, krajowe droższe od hiszpańskich. Twaróg nieźle smakuje na grzance, z pieprzem i solą lub tak jak piszesz, w słodkiej nucie :-)
OdpowiedzUsuńMiód i natka... odważnie, ale kto powiedział, że nie można? Czasami takie z pozoru nie przystające składniki dają smakowity efekt. Mniam. :)
OdpowiedzUsuńOd lat kupujemy z Pawłem polską żywność - naprawdę polską. Tak się składa, że obydwoje siedzimy w branży reklamowo marketingowej zawodowo - więc wiemy zawsze co w trawie piszczy- tzn kto kogo kupił, i która następna polska firma została wchłonięta przez kolejny koncern. Staramy się tez edukować w tym zakresie naszych znajomych czy rodzinę - ale zazwyczaj bezskutecznie....często wola zapłacić o wiele mniej i zjeść "prawie to samo" A to nie jest to samo. Wystarczy odwrócic opakowanie i przeczytac skłąd. mój mąż czesto te opakowania projektuje i siłą rzeczy zna składy na pamięć...Pierogi z borowikami znanej firmy - ilość borowików ...uwaga - 0,01 %.....Mnie to nosi jak czytam te etykiety. Ojej rozpisałam się - ale dążę do tego , że wspieramy producentów żywności z Kaszub, kupujemy w sklepach lokalnych, i staramy się jak tylko możemy NIE KUPOWAĆ rzeczy wyprodukowanych w Chinach - co w dzisiejszych czasach jest po prostu BARDZO trudne. A u ludzi wkurza mnie bezmyślność bo wolą kupić dziecku danonka, który ma w składzie tyle cukru, że mózg siada, zamiast właśnie jogurciku naturalnego z mleczarni "oswojonej" - naszej polskiej. Echhhh.... temat rzeka po prostu. Kroma z serem pychota - wcinam taką właśnie bardzo często:) Zamiast miodu lubię też położyć suszone pomidory z bazylią świeżą....o matko, ale się zrobiłam głodna. BUZIAKI :) Asia
OdpowiedzUsuńO rany, ta kroma tak apetycznie wygląda, że rano lecę po twaróg i taką sobie zrobię.
OdpowiedzUsuńTja.... w mojej obecnej miejscowości prym wiodą.... akumulatory, to znaczy ich produkcja, no ale w sumie potrzebne są ;-)
Co do promoowania polskich produktów, jestem za i widzę, że ludzie jednak mają ogromną potrzebę kupowania takowych. Widać to szczególnie na targach, w których biorę udział. Bardzo dużo osób podkreśla to, że chce kupować polskie produkcje, co bardzo mnie cieszy :))
Pozdrawiam ciepło
*Violciu na słono też lubię, z pomidorkiem i szczypiorkiem. Tylko te pomidory teraz takie bez smaku...
OdpowiedzUsuń*lechovski dzięki za męski punkt widzenia;) Pozdrawiam Cię!
*Miro polecam spróbować!
*Asiu miło mi czytać, że podzielasz moje zdanie i sama tak wiele robisz w tej kwestii. Znów się sprawdza zasada czytać i jeszcze raz czytać etykietki!!!
*Alizee rozczuliłaś mnie tymi akumulatorami:) I widzisz na razie niszowo, ale może z czasem upowszechni się moda na "polskie".
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńU mnie w miejscowości niestety nie ma żadnej produkcji.
OdpowiedzUsuńAle za to my sobie świetnie radzimy. Robimy samemu ser, lody, jogurt, chleb, przetwory jakie tylko się da :) Wegetarianom nie jest łatwo i trzeba sobie radzić, a do tego jeszcze mama jest dietetykiem więc zdrowe odżywianie na pierwszym miejscu.
Wszystko bez chemii i zdrowo.
/ Oj Asiu z tymi Danonkami to masz rację, albo jak widzę jak małe dzieci wchłaniają chipsy i fast foody. /
Pozdrawiam cieplutko!
Kiedy byłam dzieckiem mieszkaliśmy przez kilka lat na wsi. Takiej gdzie właśnie mąkę można było kupić bezpośrednio w młynie, jajka u pani co to ma trochę kur na podwórku, mleko prosto od krowy niemalże, owoce z miejscowego sadu. Gdy wróciliśmy do Wrocławia podobno ani ja ani mój brat nie chcieliśmy nic jeść. Oczywiście z czasem się przyzwyczailiśmy...
OdpowiedzUsuńA obecnie,od dłuższego już czasu zdrowe jedzenie stało się dla mnie bardzo ważne. O takich smakach dzieciństwa to w dużym mieście można tylko pomarzyć. Ale czytam etykiety, gdy jest taka możliwość wybieram produkty ekologiczne, jajka od kur, które nie były trzymane w zamknięciu i prawie nie kupuję przetworzonej żywności.
Zazdroszczę ci takiej mleczarni w okolicy bardzo, bo z chęcią bym zjadła taką kromę z twarogiem, który smakuje tak jak powinien.
Pozdrawiam.
Na wielu sprzętach widnieje u nas napis Made in China i szczerze mówiąc innej produkcji nie widziałam choćby aparat fotograficzny podając za najprostszy przykład.
OdpowiedzUsuńA jedzenie no cóż ile jestem w stanie zrobić sama tyle robię: twaróg, jogurt, wędliny, masło itp itd. Czytanie etykiet wymusiła na nas alergia młodego na konserwanty. Niestety całkowicie wykluczyć się ich z żywności nie da. Nad czym ubolewam.
Pracowałam rok w Holandii, jak widziałam czym odchwaszczane są sady ekologiczne to pusty śmiech mnie ogarniał. Dlatego sklepy z żywnością EKO omijam łukiem szerokim.
Kanapka smakowita, jednak zestaw miód i pietruszka zarezerwowany mam do koktajlu energetycznego. Na twarogu dziś wylądowała u mnie łyżeczka śliwkowych powideł, żałuję że nie Twoich, ale po nich to już tylko wspomnienie pozostało ;)))
pozdrawiam serdecznie
Rodzimy u nas to przedewsztstkim majonez.Z tego co wiem nieosiągalny poza naszym rejonem(koleżanka do Krakowa , wywozi całe palet).
OdpowiedzUsuńPozatym mam to szczęście i mieszkam w tej części miasta, gdzie co czwartek odbywa sie wielki targ. Oprócz ,,chińszczyzny,,(która niestety króluje) można w sezonie kupić brudną marchewke i pomidory, pachnące pomidorami.Mamy też nieopodal doskonały sklep mięsny (dziala przy małej masarni)niestety ceny nie są niskie , ale odpowiadają jakośći.Ciekawostką jest to że w każdy dzień tygodnia są dostępne inne wyroby.Sklepik niepozorny ale ma wielu stałych klijentów ...a i mamy też świetną cukierenkę -ciasta jak domowe, a wlaściciel to chyba w tym miejscu kożenie zapóścił.Wchodzisz i jakby czas zatrzymał się 25lat temu.
Serek....mniam
No to ja szczerze polecam produkty z mojej rodzinnej miejscowości w tych kilku rymach, które onegdaj popełniłam:
OdpowiedzUsuńNic tak w dobry nastrój nie wprawia
Jak chrupiący chleb z Unisławia
Kiedy przytulasz twarz wieczorem do poduszki
Jeszcze w swych myślach rozgryzasz okruszki
Co pasuje nie tylko do kaczki?
Z Unamelu łagodne buraczki!
Jesteś wciąż zachwycony
Gdy jesz z Unamelu jędrne korniszony!
Na nic słodkie mazidła!
Najlepsze są z Unamelu śliwkowe powidła!
Oczywiście smak to rzecz gustu, ale ja w takich smakach właśnie gustuję, a rymy kiedyś same wypłynęły z potrzeby ducha :-)
Mnie się marzy kromka z wielkiego okrągłego bochna. Takiego jak kiedyś można było kupić na wsi...z takim chlebkiem ten twaróg byłby jeszcze lepszy. Szkoda, że ginie tradycja. Zabija ją cywilizacja. Globalna konkurencja jest je owocem. Dlatego ginie to co nasze. Dobre, smaczne ale droższe od chińskiego. Tam pracuje się za dolara...
OdpowiedzUsuńWszystkie składniki pychota! Prócz pietruszki. Tfu, tfu! Zostało mi z dzieciństwa. ;)
OdpowiedzUsuń*Daruho podziwiam Twoje poczynania. Ja też w zeszłym roku poszalałam z przetworami. Unikałam za to żelfiksu.
OdpowiedzUsuń*Imoen właśnie smaki dzieciństwa były tak wyjątkowe, ponieważ pozbawione wszechogarniającej chemii.
*13ko zasmuciłaś mnie tą wieścią o żywności ECO. Chetnie zgłębiłabym tajniki Twojego koktajlu. Jeśli chodzi o powidło, to śliwki pochodziły z sadu mojego dziadka, którego oprysk nigdy nie dotknął!
*Kamilo mnie tylko zasmuca fakt, że te warzywa z targu to już też nafaszerowane... A masarnii to ja takiej zazdroszczę, bo u nas okropieństwo!
*Kind i takim regionalnym wieszczkom jak Ty mówię TAK! Podzielam Twoje upodobania!
*Piotrze, cieszy fakt, że znów wraca tradycja własnego wypieku chleba. Mnie przeraził fakt, że u mnie w mieście wymówili lokale wielu miejscowym handlowcom, aby wielki obszar oddać w ręce Chińczyków(czyt. market chiński- tragedia!!!)
*Koroneczko nic na siłę:)
Yesooo !!! kochana litosci nie masz, ja za polska zywnoscia tutaj czasami usycham, a bialy ser........slinotoku strasznego dostalam........kiedyskolezanka przewozila z Polski bialy ser.......wzieli ja na bok i ku jej rozpaczy wszystkie serki podziurawili..........doszukujac sie heroiny. Masakra.
OdpowiedzUsuńI tak za kazdym razem w walizeczce ze mna podrozuje.
ps/ ser na swieta byl wysmienity i pieczarkowe rogaliki mniam, mniam mniam rowniez. Dziekuje
Jak ta Twoja kroma wygląda!!!!Normalnie ,ślinka cieknie!
OdpowiedzUsuńMasz rację,że co made in Poland ,to kilkakrotnie droższe.Nie wspomnę już np. o wędlinach,wytwarzanych w takich małych,wiejskich masarniach.Ceny naprawdę wysokie ale tu akurat wolę zapłacić więcej i przynajmniej wiem,że szynka to jest szynka,a boczek to jest boczek. A w sklepie kupuję 5 rodzajów wędlin ,każda w innej cenie ,każda inaczej się nazywa a wszystkie jednakowo smakują....masakra...
Pozdrawiam Cię ,kochana,serdecznie...
WITAJ LLOOKO
OdpowiedzUsuńTak sobie tu wpadam do ciebie coraz czesciej i wnioskuje ze stawiasz na piedestale rozne pysznosci dobrej jakosci...Podczytuje czasem przepisy,podkradam pomysły i wdrazam w zycie nie tylko te kuchenne...ale o czym to ja miałam ano o serku białym napisac.Ja naleze do zwolennikow i smakoszy "bialego"sera i mleka...NA sniadanie pod kazda postacia czy słodka czy słona zalezy od zapotrzebowania na smaki.I fakt ze kupic dobry biały ser to porazka a te prawdziwe sprawdzone drogie....ale niestety jesli chcemy poczuc smak tego prawdziwego twarogu to jesli niema innego sposobu trzeba slono placic...Mam na tyle szczecia ze mam dostep do prawdziwego sprawdzonego swiezego krowiego mleka a co za tym idzie jesli tylko zapragne zamawiam prawdziwy robiony pyszny ser z krowiego mleka.UWIERZCIE SMAK WYBORNY SWIERZUTKI ROZPLYWA SIE W USTACH JAK JA TO MOWIE PRIMA ::))ZADEN BIELUCH ZE SKLEPU TEGO NIE ODDAJE NAWET TEN EKO !!!CZASEM MLECZKO SWIERZE STAWIAM NA KWASNE I PIJEMY DO ZIEMNIACZKOW LUB KOKTAJLE ROZNORODNE W LECIE ROBIMY.WYCHODZI TO DROZEJ JAK W SKLEPIE ALE WARTO.CIESZE SIE ZE MAMY ZNAJOMYCH U KTORYCH MOZNA TAKIE SWOJSKIE WYROBY ZAMOWIC...ZAUFANYCH.TAK POZATYM TO STAWIAM NA ZDROWE ODZYWIANIE JAK NAJBARDZIEJ NATURALNE ALE O TO JUZ CORAZ TRUDNIEJ...MOZNA SIE NABIC W BUTELKE NIE CZYTAJAC ETYKIET.NIZ TYLKO ZOSTAJE NAM JAK NAJWIECEJ ROBIC SWOJE WYTWORY JESLI JEST TAKA MOZLIWOSC TO POLECAM BO CENY ZA TE NAPRAWDE EKO SA SLONE....ALE WARTO.POZDRAWIAM
Ja się nawet z tej swojej wsi ruszać nie muszę i prawie wszystko dostanę "prosto od producenta"
OdpowiedzUsuńPo jajka i serek jeżdżę do zaprzyjaźnionego gospodarstwa, różne miody prosto z pasieki, owoce ,warzywa , jest masarnia z firmowym sklepem .A jak nie tam jest pewien gospodarz który bije co tydzień świniaka i można kupić różnorakie wyroby i pewna gospodyni wypiekająca chleb,świeże ryby ....też dlatego tak trudno mnie jest do miasta wygnać ,bo i po co????? Chyba żeby ukulturalnić się.
A serek biały z razowym na słono lubię ....no i mi się na samą myśl ślinianki z nadprodukcją załączyły!
Pozdrawiam cieplutko.
Dobrze, że trafilam tu po kolacji, bo sera bialego w lodowce nie mam :)apetycznie...pamiętam jeszcze smak serka kupowanego na wsi, z czasów dzieciństwa zakodował się też smak pieczywa z prywatnej piekarni, teraz nie ten smak i skład...
OdpowiedzUsuńTu wielbicielka twarogu pod kazda postacia :) Najbardziej lubie kiedy mleczko kupie u gospodarza (kiedy bywam w Polsce-mamy takiego w sasiedztwie)a twarog sobie sama wyprodukuje, jeszcze z kawaleczkami maselka w srodku. Niby tlusty, ale co tam, w koncu chce miec pelna zawartosc mleka a nie przefiltrowana biala wode.
OdpowiedzUsuńMieszkam od wielu, wielu lat w Wiedniu, a tutaj kroluje chemia zywnosciwa, ale w soboty jest targ,gdzie mozna od rodzimych "Bauerow-gospodarzy" wiele rzeczy kupic.
W Polsce to lece na chlebek z rodzimej, malej piekarni, maslane rogaliki tez z tamtad, oscypki kupione na targu, maselko oselkowe domowej roboty itd...
A niedawno kupilam sobie ksiazke o wielkim klamstwie zywnosciowym i az przestalo mi smakowac kiedy przeczytalam co jest w srodku np. w takim jogurcie owocowym dla dzieci;sztuczna namiastka owocow i dla gestosci wiory z odpadow w produkcji drewna...slowo daje.
I co wy na to?
A jogurt jesli kupuje to naturalny i daje odrobine miodu i kilka posiekanych orzechow-czyli na sposob grecki, a smakuje tez w wersji owocowej z domowa konfitura...smacznego :) POzdrawiam
ale mnie ochota naszła na twaróg... a dopiero co maliny na blogu widziałam... tymczasem tylko kawę zaliczyłam od rana ...
OdpowiedzUsuńLubie twaróg na słodko, czasem z miodem na razowym chlebku . Gdy poszukuję czegoś krajowego okazuje się, że jest dokładnie tak jak piszesz... Z radością za to - poza granicami kraju znalazłam ostatnio nasze rodzime powidła.
Smacznego życzę (;
Miłego dnia !
Natka z moidem jest pycha, a zwłasza na twarogu :). Takie zestawy to norma u mnie, bo moje dziecko np, uwielbia nutellę z żółtym serem, a o smakach jak o gustach to się nie dyskutuje ;)
OdpowiedzUsuńA polskie produkty rzeczywiście są dużo droższe niż te "niepolskie", dziwne to jest i niezrozumiałe dla mnie.
Od dawna kupuję przede wszystkim lokalne produkty, albo przynajmniej lokalnie przetwarzane.Bo pan, u którego na targu kupuję trsycyjnie kiszoną kapustę (tzn.bez octu) przeznaje, że przetwarza kapustę holenderską, bo...polskiej nie ma!
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się kanadyjska kampania "Buy local", która zachęca do kupowania właśnie lokalnych (tzn.w danej okolicy produkowanych) wyrobów, ale także usług. Kiedy tylko jest to możliwe, czynimy taki wybór.
Zapraszam po wyróznienie http://zakatekelizy.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńja to bym sobie chetnie polozyla taki twarog na kromie tylko niestety czegos takiego jak twarog w nieczech nie ma :(
OdpowiedzUsuńO, Looko, jak mnie ucieszyłaś tym wpisem! Lubię poznawać nowe tradycje, gromadzę przyprawy z całego świata, ale to jest zawsze tylko i wyłącznie w ramach urozmaicenia - na co dzień i od święta zresztą też (a może na święta zwłaszcza) - gotuję tylko z polskich składników i zazwyczaj polskie potrawy - w końcu stąd jestem.
OdpowiedzUsuńA co do mojego miasta - to wszystkim mogę szczerze polecić kasze ze szczytna, miody z leśnego dworu,a z regionu - majonez kętrzyński, nabiał z giżycka, oj sporo by wymieniać :)
A Twoje kanapki wyglądają obłędnie, nie wątpię że tak smakują :)
Bardzo apetycznie dziś u Ciebie :) Jestem ZA kupowaniem rodzimych produktów - na pewno są lepszej jakości niż te "światowe" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zdjęcia podziwiam :)
Lloko! Przyjmij ode mnie wyróżnienie swojego bloga :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, zapraszając do siebie
Twaróg kojarzy mi się z dzieciństwem.Grube plastry sera a na nich pyszne konfitury z truskawek lub dżem ze sklepu również truskawkowy.W takiej wersji jak Twoja białego serka nie próbowałam!
OdpowiedzUsuńAle zdjęcia na Twoim blogu są oszałamiające!!!
Pozdrawiam.
J:O)
Też mam taki "lokalny" twarożek, jest podwędzany i zawiera zioła.
OdpowiedzUsuńNajchętniej jednak pochłaniamy kozi - własnego wyrobu.
Pozdrawiam LLooko!
Jej...jak ja lubię biały serek:)ale w takim zestawieniu jeszcze nie jadłam, choć sądząc po fotografiach dałabym się namówić nawet na miód z natką:)!
OdpowiedzUsuńbuziaki ogromnę, lecę do poprzednich postów zobaczyć co wyczarowałaś jak mnie tu nie było
a w moje rodzinne miasto obecnie slynie chyba z produkcji ,,moherow,, ale w koncu to tez produkt krajowy hihihihi , a tak na serio to Torun slynie jeszcze z wyrobu piernikow, niestety nie wiem czy sa nadal tylko polskie, w koncu jest to spolka kopernik s.a. ale ktos z was nie zna smaku piernikow w lukrze , serc w czekoladzie, czy wafli teatralnych? aaaa i jeszcze mi sie takie powiedzonko przypomnialo : gdanska gorzalka , torunski piernik , krakowska panna , warszawski trzewik :)
OdpowiedzUsuńOj temat rzeka poruszyłaś.Ja to już sama nie wiem czym się żywić,bo nasłuchałam się już tylu opowieści o produkcji jogurtów,wędlin,mięsa i jego przeróbek,że strach!!! Mój mąż swego czasu nawet wyspecjalizował się w odświeżaniu wędlin,myciu kiełbasy ludwikiem,zmywaniu daty i tp.tak to w większości hurtowni bywa.Nie mówiąc o mieleniu starych wędlin na kiełbasy,pieczeniu,starych kurczaków,myciu i smarowaniu olejem,żeby ładnie błyszczało.Dodawaniu barwników i innych trucizn,żeby wyglądało różowo i świeżo.Ostatnio znajomy był w zakładzie gdzie ze zdumieniem odkrył,że mleko dla dzieci jest wyrabiane w tym samym miejscu co karma dla zwierząt!! Szok.Na szczęście mieszkam na wsi gdzie jeszcze w sadku rodziców jakieś śliweczki,jabłuszka i inne smakołyki bez oprysków dostanę.I na wiosnę w tunelu już sadzimy z rodzicami pomidorki i ogórki,tego smaku i zapachu nic nie opisze.
OdpowiedzUsuńA jak byłam mała robiłam z dziadkiem i tatą wyroby.Ale to już temat na cały post,nie zapomnę zapachu wędzonej kiełbaski do dziś i smaku surowego mięsa,które obgryzałam z siostrą z łopatek świńskich!....tak,tak.Teraz nawet dotykać się surowego mięsa brzydzę.
Wspaniała akcja. Ja już od jakiegoś roku staram się zwracać uwagę na miejsce produkcji tego co kupuję. I tak np. porzuciłam niegdyś ulubiony majonez Winiar na rzecz pysznego Kieleckiego i Trzebnickiego :)
OdpowiedzUsuńPoza tym staram się nie używać gotowców i coraz częściej sama próbuję zrobić czy to jogurt czy upiec bułki. Niestety w dużym mieście - niby większy wybór powinien być ale dostać zdrową żywność jest bardzo trudno. Dobrze, że mamy stałe dostawy warzyw, owoców i jajek prosto od dziadka z niewielkiej wsi.