Jeszcze walizki nie do końca rozpakowane... Przed oczami wirują obrazy z miejsc niezapomnianych... I pourlopowe zmęczenie daje się we znaki... Ale satysfakcja ogromna.
Z cyklu "Napotkane w podróży" dzisiaj 3 wiatraki typu "koźlak", które stały sobie w szczerym polu i zadziwiały swą szczególną urodą.
Pierwszy w całej krasie, nieźle zachowany kozioł (czyli drewniana konstrukcja) z kompletem skrzydeł (śmigieł). Skrzydła napędzane siłą wiatru poruszały urządzenia do przemiału zboża na mąkę. Od ilości klepek na skrzydle zależała prędkość. Im więcej klepek tym szybciej obracały się śmigła.
Drugi dostojnik zachował półtora skrzydła i miał więcej szczęścia od trzeciego. Tego wiatr już bowiem nie smagał po skrzydełkach, ale hulał wewnątrz wpadając przez ogromne dziury.
Koźlaki pojawiły się na ziemiach polskich w XIV wieku i przetrwały bez większych zmian do drugiej połowy XX wieku. Najwięcej można ich było spotkać na Kujawach i tak jak "moje" w Wielkopolsce. Zawsze chciałam je "spotkać" na swej drodze, a ponieważ w Małopolsce nie występują, musiałam trochę kilometrów przemierzyć.
Niedaleko Kazimierza Dolnego nad Wisłą w miejscowości Męćmierz, pod którym to przyszło mi spędzać urlop również można spotkać wiatrak typu "koźlak" . Jest on dzisiaj w posiadaniu prywatnej osoby, która odrestaurowała poszczególne jego elementy i przekształciła w budynek mieszkalny. Ciekawa jestem jak się mieszka w takim wiatraku. Jedno jest pewne codzienne pokonywanie dziesiątek schodów ostudziłoby moje chęci zamieszkania w nim:)
Muszę przyznać, że czuję się jak niesolidna księgowa, która ma teraz wiele zaległości. Przeglądanie Waszych blogów trochę mi zajmie, a tyle się działo pod moją krótką nieobecność.
Pierwszy w całej krasie, nieźle zachowany kozioł (czyli drewniana konstrukcja) z kompletem skrzydeł (śmigieł). Skrzydła napędzane siłą wiatru poruszały urządzenia do przemiału zboża na mąkę. Od ilości klepek na skrzydle zależała prędkość. Im więcej klepek tym szybciej obracały się śmigła.
Drugi dostojnik zachował półtora skrzydła i miał więcej szczęścia od trzeciego. Tego wiatr już bowiem nie smagał po skrzydełkach, ale hulał wewnątrz wpadając przez ogromne dziury.
Koźlaki pojawiły się na ziemiach polskich w XIV wieku i przetrwały bez większych zmian do drugiej połowy XX wieku. Najwięcej można ich było spotkać na Kujawach i tak jak "moje" w Wielkopolsce. Zawsze chciałam je "spotkać" na swej drodze, a ponieważ w Małopolsce nie występują, musiałam trochę kilometrów przemierzyć.
Niedaleko Kazimierza Dolnego nad Wisłą w miejscowości Męćmierz, pod którym to przyszło mi spędzać urlop również można spotkać wiatrak typu "koźlak" . Jest on dzisiaj w posiadaniu prywatnej osoby, która odrestaurowała poszczególne jego elementy i przekształciła w budynek mieszkalny. Ciekawa jestem jak się mieszka w takim wiatraku. Jedno jest pewne codzienne pokonywanie dziesiątek schodów ostudziłoby moje chęci zamieszkania w nim:)
Muszę przyznać, że czuję się jak niesolidna księgowa, która ma teraz wiele zaległości. Przeglądanie Waszych blogów trochę mi zajmie, a tyle się działo pod moją krótką nieobecność.
Ojej, witaj! :)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: Twój post wyświetlił mi się dopiero teraz... Blogspot ma opóźnienia z uaktualnianiem naszych list blogowych najwyraźniej.
Po drugie: śliczne zdjęcia! My po drodze do Wrocławia też spotykaliśmy wiatraki - mają w sobie coś majestatycznego.
Po trzecie: dobrze, że już jesteś. :)
Buziaki!
Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńWiatrak w Mięćmierzu widziałam.W ubiegłym roku zrobilismy sobie tam wycieczkę.
Pozdrawiam
boskie.i wiatraki i zdjęcia.
OdpowiedzUsuńWitaj:))
OdpowiedzUsuńFajnie,ze wrociliscie z wakacji wypoczeci i zadowoleni:)
Piekne zdjecia(jak zawsze)...cudne migawki z Waszych podrozy,,wiatraki sa piekne..choc pamietam,ze jako dziecko budzily we mnie strach;;))
pozdrawiam
Witaj podróżniczko :)
OdpowiedzUsuńPiękne fotografie :) i ciekawe miejsca zwiedziłaś jak widzę :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Ja też tak z doskoku zaglądam na blogi, ale mnie trochę mobilizuje konkurs, którego muszę pilnować.
OdpowiedzUsuńŚliczne są te wiatraki szkoda, że tak niszczeją.
Wczoraj z moim ojcem rozmawiałam na temat starych budowli i właśnie mu powiedziałam, że marzę o starym młynie albo wiatraku, a ojciec opowiedział mi jak to z młyna nieopodal jednej z jego pasiek, ktoś tak po prostu ukradł kamień (oczywiście musiał przyjechać jakąś koparą albo 'niewiadomoczym' bo przecież w łapy tego nie wziął).
Och jak żałuję, że mam tak mało czasu, na to, żeby sobie pojeździć i pooglądać.
Za to cieszę się, że Ty serwujesz tak fajne zdjęcia :-)
Pozdrawiam gorąco i letnio jeszcze.
Fantastyczne zdjecia!!! Szalenie mi sie podobaja!!! Te "kinowe" z poprzedniego postu rowniez. POzdrawiam
OdpowiedzUsuńCudne są! I tak pięknie pachną. Przynajmniej te w których ja byłam.
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie
bardzo klimatyczne fotki :)
OdpowiedzUsuńZapraszam po wyróżnienie :)
OdpowiedzUsuńhttp://petitbonheur-blog.blogspot.com/2009/08/dwie-sprawy.html
Buziak!
Piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńWiatraki są takie majestatyczne - mi kojarzą się ze skansenem w Dziekanowicach, w którym miałam praktyki. Stoją majestatycznie na górce tylko szkoda, że już wiatru łapać nie mogą...
wspaniałe!!! wiatraki, zdjęcia - absolutnie wszystko :)))
OdpowiedzUsuńzapraszam po wyróżnienie :))
Bardzo, ale to bardzo lobię oglądać Twoje zdjęcia. BARDZO - powtarzam:) I muszę Ci się zwierzyć, że marzyłam kiedyś, żeby mieszkac we wiatraku właśnie...Uściski z lasu:) Asia.
OdpowiedzUsuń