Historię mają już całkiem niezłą, choć nie przebrzmiewa w nich los pokoleń. Ich wartość sentymentalna jest nieoceniona. Pochodzą od rękodzielnika z Sopotu. Sopot, kilkanaście lat temu był pewnego rodzaju "Mekką" dla mnie i mojego dzisiejszego, kochanego małżonka. Gdy zbliżało się lato, dwoje zakochanych po uszy nastolatków wzięło ze sobą plecaki i namiot, szumnie nazwany "dwójką" i rozbiło się w nadmorskim kurorcie. Nie dla nas wtedy Grand Hotel i uciech nocnych klubów. Nasze uszy pieścił szum morza i pisk mew, a przytulność i komfort zapewniały wspólne objęcia. Spacerując po "Montelupiaku" natknęliśmy się na cudną, ręcznie robioną ceramikę. Jej cena przekraczała jednak nasz budżet wakacyjny. I nawet w najśmielszych marzeniach, nie przypuszczaliśmy, że w niedługim czasie moi rodzice zawitają w kurorcie i pamiętając ciągłe nasze wzdychania nad owymi cudami, postanowią zrobić nam niespodziankę. Garnuszki od razu zyskały miano "skorupiaków" i tak pozostało do dziś. Ja z mojego kubka nie korzystam już od jakiegoś czasu, ale mąż nadal pija skorupiakową kawkę w pracy.
A propos, ceramika z postu "Kawa czy herbata" też pochodzi z Sopotu, ale to już inna historia...
A propos, ceramika z postu "Kawa czy herbata" też pochodzi z Sopotu, ale to już inna historia...
Fajnie tak powspominać sobie... Ależ romantycznie musiało być... A skorupiaki wyjątkowej urody :) Kawka z takiej filiżanki to sama przyjemność.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kasia
A ja myślę, że oprócz wartości sentymentalnej, mają również - artystyczną :)) Są bardzo oryginalne :)
OdpowiedzUsuńMorza szum, ptaków śpiew = też mi coś przypomina ;))
Miłego weekendu :))
Nie ma nic piękniejszego, niż takie sentymentalne pamiątki, które przypominają nam o wspaniałych chwilach.Masz szczęście,że Twoi rodzice byli tacy domyślni, dzięki temu patrząc na filiżanki możesz z łezką w oku wspominać piękne,minione dni.Skorupiak w brązach jest moim faworytem, choć drugi świetny. Który był Twój?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Niesamowite te skorupiaki.Mają to ,,coś,,..No i pijąc w nich herbatkę wspomnienia ożywają od razu..
OdpowiedzUsuńNice plates! Did you make them???
OdpowiedzUsuńhappy Sunday!
Hugs
Vale
Jaka fajna historia, skorupiaczki urocze i takie osobiste. Są takie przedmioty w które wkładamy swe wspomnienia i stają się domownikami.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wizytę u mnie i miłe słowa.
Pozdrawiam serdecznie.
Jagoda