To, co dla mnie jest wyrazem dobrego gustu, smaku i stylu, dla innych może okazać się kiczem i tandetą. Oburzamy się, że sąsiad pomalował dom na niebiesko? Podśmiewamy się, że działkę 40 arową ogrodził metaloplastyką odwzorowującą ogrody angielskie w skali 1:1? Z politowaniem patrzymy na kolejnego gipsowego bociana, sarenkę, czy gąskę w ogródku? Bezguściem nazywamy lwy zwieńczające wejście do wiejskiej posiadłości?
To uderzmy się w pierś i rozglądnijmy wokół siebie. Czy w naszym mieszkaniu, domu, ogrodzie, nie ma takich smaczków? U siebie znalazłam wiele - poroża, olejodruk "Na rykowisku", gipsowe kolumny, stylizowane "ludwiczki"... Co prawda z pełną świadomością, ale jednak! I wiecie co? Lubię ten mój kicz, to HAWAIKUM, zjawisko tak pięknie nazwane przez autorów książki o tym samym tytule.
My "znawcy" dobrego smaku, oburzamy się na domy weselne budowane w pałacowym stylu, zamykamy oczy na widok pastelowych blokowisk. Toniemy natomiast w zachwycie nad spójną architekturą Włoch, Francji, czy Szwecji. Tymczasem dla obcokrajowców nasze domy są zjawiskowe(!) i egzotyczne! Czy to oznacza, że kupuję taką przestrzeń bez zastrzeżeń? Oczywiście, że nie, ale zaczynam patrzeć na nią z przymrużeniem oka i z pewną wyrozumiałością.
Bo każdy dąży do piękna, ale nie każdy w ten sam sposób.
Komu temat jest bliski i lubi tropić podobne klimaty, polecam następujące lektury:
"Wanna z kolumnadą" Filipa Springera
"Źle urodzone" Filipa Springera
"Niewidzialne miasto" praca zbiorowa
"Hawaikum" praca zbiorowa
Zdjęcia są mojego autorstwa i powstały na przełomie kilku lat. Wygrzebane z archiwum domowego na potrzeby chwili;)
Celne spostrzeżenia i bardzo fajny wpis - podzielam :)
OdpowiedzUsuńŚwięta racja!!!
OdpowiedzUsuńmasz rację, coś w tym jest :)))
OdpowiedzUsuńpozdrowienia!
Ale świetne te zdjęcia:), zatrzymują oko na dłużej... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa na drobne elementy zwane kiczem ;) też przymykam oko, czasem nawet patrzę z sentymentem (ha! bawiłam się z dzieciarnią gipsowymi krasnalami w ogrodzie sąsiadki;):)) ale ten grubszy już niestety widzę "bardziej"... Choć "bardziej" oznacza bardziej rozbawienie niż niesmak - autentycznie, jak widzę wielkie lwy przy małym domku (złote widziałam!!:D) to buzia mi się szeroko śmieje:):) A czasem tylko szeroko otwieram oczy bo mam wrażenie, że w tym temacie miewamy ułańską fantazję:):)
OdpowiedzUsuńPolecam Llooko na FB Polisz Arkitekczer, tam ludzie wrzucają przeróżne zdjęcia ze smaczkami - komentarze w zdecydowanej większości są humorystyczne i pogodne więc tym bardziej fajnie się na to patrzy;):)
To prawda - każdy z nas jest inny i każdy ma inny gust. To, co dla kogoś jest perełką, dla innych jest kiczem... Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, każdy ma inny gust, dla każdego kicz będzie czymś innym. Ach te niebiedkie domy, coś mi przypomniałaś ;)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Karola, oswoiłam własne, kiczowate podejście do wielu zagadnień...Często to właśnie,,kicz ,, nadaje smaczku i sprawia że jesteśmy autentyczni.
OdpowiedzUsuńU nie na balkonie gliniane jeże stoją ;)))
Nobel za ostatnie zdanie! :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis :) Nie każdy by na to tak spojrzał, a tu trafne spostrzeżenie.
OdpowiedzUsuń