Z cyklu Uchwycone

Po leniwym 1 stycznia, udaliśmy się dzisiaj pohasać na śniegu. Pomiędzy zjazdami na nartach i sankach wybrałam się samotnie na spacer po okolicy.Uwielbiam miejscowości, które mają jakiś motyw przewodni, wspólny mianownik kolorystyczny lub architektoniczny. Orzechowo-miodowe drewniane domy z turkusowym podpiwniczeniem i zielonkawymi detalami oczarowały mnie bez reszty. Niejednokrotnie przejeżdżamy przez maleńkie wsie i zauważam, że są jeszcze miejsca, gdzie ludzie nie wyburzają już takich domów, tylko odnawiają je. Widok starej chałupy, rozebranej do połowy, a do niej "przylepiony" pustakowy klocek jeszcze niedawno kłuł w 0czy. Dobrze, że nastała "moda" na ratowanie starych domów. Mój dwudziestokilkuletni kuzyn dostał drewniany dom po mojej babci i chwała mu za to, że go nie zrównał z ziemią, tylko wziął się za gruntowny remont. Przynajmniej moim dzieciom i wnukom będę mogła pokazać, jak mieszkali ich przodkowie.